Za nowelizacją, której projekt złożył w Sejmie PiS, opowiedziało się w piątkowym głosowaniu 281 posłów, 159 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.

Zgodnie z prawem, w zależności od rodzaju przestępstwa, karalność przedawnia się, gdy od jego popełnienia upłynęło od 5 do 30 lat (ten najdłuższy termin dotyczy zabójstw). Przed 1 lipca 2015 r. Kodeks karny stanowił, że jeżeli w tych okresach wszczęto postępowanie przeciwko osobie, to termin przedawnienia wydłużał się o 10 lat - gdy chodziło o zbrodnię lub występek zagrożony karą przekraczającą pięć lat więzienia, oraz o 5 lat - w pozostałych przypadkach.

Od 1 lipca 2015 r. Kodeks karny stanowi, że termin tego dodatkowego przedawnienia jest jeden - wynosi 5 lat.

PiS zaproponował zmianę tego zapisu i wydłużenie do 10 lat okresu przedawniania wszystkich przestępstw ściganych z oskarżenia publicznego - jeżeli w okresie przedawnienia karalności wszczęto postępowanie "w sprawie" (pierwotnie proponowano by liczyć to od wszczęcia postępowania przeciwko osobie). W pozostałych przypadkach - dotyczących głównie przestępstw ściganych z oskarżenia prywatnego - okres ten ma ustawać z upływem 5 lat. Nowy przepis ma być stosowany także do czynów popełnionych przed wejściem w życie tej zmiany, chyba że termin przedawnienia już upłynął.

W sejmowych pracach nad projektem wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł mówił, że resort uważa projekt za jeden z elementów "uzdrawiania wymiaru sprawiedliwości". Reprezentanci rządu mówili na posiedzeniu sejmowej komisji, że od 1 lipca do 30 października 2015 r. sądy musiały umorzyć 624 postępowania z powodu przedawnienia.

Gdy zmiana prawa karnego wchodziła 1 lipca 2015 r. w życie, prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro - dziś minister sprawiedliwości - nazwał ją "ukrytą amnestią dla sprawców najcięższych przestępstw". "Dlaczego PO robi taki gest wobec przestępców, skracając aż o pięć lat możliwość pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej?" - pytał wtedy Ziobro. "Myślę, że ci, którzy przeforsowali to rozwiązanie, mieli w tyle głowy jakieś konkretne sprawy, które chcieli przy okazji załatwić" - mówił.

Nowelizacji bronił ówczesny wiceprzewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości poseł PO Robert Kropiwnicki. "Ministrowi Ziobrze ciężko zrozumieć, że polityka karna, którą prowadził, zbankrutowała. Jej efektem było m.in. to, iż 70 tys. ludzi oczekiwało na odbycie kary więzienia. I my ten +korek+ w kolejce do więzienia zmuszeni jesteśmy teraz rozładowywać" - mówił. "Cała zmiana ma służyć usprawnieniu procedury karnej, przyczyni się do tego, że procesy będą krótsze i bardziej sprawiedliwe" - dodawał.

Nowelizacja trafi teraz do Senatu.