"Zakładamy, że będzie to projekt realizowany w ramach szybkiej ścieżki legislacyjnej" - dodał Warchoł. Poza stwierdzeniem, że rząd zajmie się projektem do końca roku, nie ujawnił więcej szczegółów.

Głównym zadaniem wiceministra Warchoła w resorcie ma być powrót do poprzedniego modelu postępowania karnego z modyfikacjami, których celem jest usprawnienie i przyspieszenie postępowania.

"Stoję na stanowisku, że prawda materialna lepsza jest do osiągnięcia w klasycznym modelu postępowania karnego. Sąd nie może być biernym arbitrem, który siedzi z założonymi rękami. Prawda materialna jest bowiem podstawową zasadą procesu karnego, do dążenia do niej powołani są zarówno prokurator, jak i sąd" – mówił niedawno w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

Nowa procedura karna, zmieniająca filozofię prowadzenia procesu, weszła w życie w lipcu tego roku. Była przygotowywana przez składającą się z prawniczych autorytetów Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego pod kierunkiem prof. Andrzeja Zolla i Piotra Hofmańskiego. Z ramienia resortu sprawiedliwości pracował nad nią wiceminister Michał Królikowski.

Nowa procedura czyni sędziego bezstronnym arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obroną - nosi to nazwę kontradyktoryjności, w miejsce wcześniejszego modelu tzw. inkwizycyjności, gdy na sądzie ciąży inicjatywa dowodowa w postaci przesłuchiwania świadków i zbierania dowodów.

Procesy karne prowadzone w sprawach z aktów oskarżenia wysłanych po 1 lipca - nieliczne pierwsze procesy toczą się w tym trybie przed sądami - polegają na zasadzie, że to prokurator - autor aktu oskarżenia - przedstawia dowody winy oskarżonego, a obrońca je obala, zaś sąd zasadniczo nie włącza się w postępowanie dowodowe, tylko rozstrzyga, kto ma rację. Jedynie w wyjątkowych wypadkach sędzia ma zarządzać dowody z urzędu. Prawnicy spierają się, jak szeroko w praktyce uchylona ma być furtka dająca sądom możliwość ingerencji w bieg procesu.