Samorządowe kolegia odwoławcze zaczynają uchylać decyzje o zatrzymaniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h.
18 maja weszły w życie przepisy pozwalające zatrzymywać prawo jazdy za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym. Zgodnie z nowymi przepisami funkcjonariusze po stwierdzeniu takiego wykroczenia przekazują dokument staroście, a ten wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu go na trzy miesiące. Zaczęły się już jednak pojawiać pierwsze rozstrzygnięcia samorządowych kolegiów odwoławczych (np. w Tarnowie i Ciechanowie) uchylające takie decyzje starosty i nakazujące ponowne rozpatrzenie sprawy. Dotyczy to przypadków, w których kierowca odmówił przyjęcia mandatu i sprawa została skierowana do sądu.
Jedną z takich decyzji zamieścił portal AnulujMandat.pl prowadzony przez prawnika Tomasza Parola. Od początku kwestionował on możliwość wydawania przez starostę decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy, kiedy sprawa wykroczenia trafiała do sądu. Decyzja SKO w Ciechanowie potwierdza jego wątpliwości.
Natychmiastowa reakcja
Zdaniem SKO skoro na kierowcę nie został nałożony mandat karny, który byłby potwierdzeniem popełnienia wykroczenia polegającego na przekroczeniu prędkości o 50 km/h, to nie można stwierdzić, że zaszły przesłanki do zatrzymania prawa jazdy. „Dopiero prawomocny wyrok sądu stwierdzający popełnienie takiego wykroczenia będzie podstawą do wydania decyzji, o której mowa w art. 102 ust. 1 pkt 4 ustawy (o kierujących pojazdami – przyp. red.)” – czytamy w decyzji SKO. Kolegium przekazało sprawę do ponownego rozpoznania, w którego trakcie – zdaniem SKO – starosta powinien ustalić, czy zapadł prawomocny wyrok, i w zależności od dokonanych ustaleń rozstrzygnąć sprawę.
Z takimi rozstrzygnięciami SKO kategorycznie nie zgadza się jednak prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.
Organ administracyjny absolutnie nie musi czekać na rozstrzygnięcie sprawy przez sąd. Zatrzymanie prawa jazdy nie jest uwarunkowane popełnieniem wykroczenia. To jest całkowicie inny tryb – twierdzi ekspert.
Myślę, że gdyby taka decyzja SKO została zaskarżona do wojewódzkiego sądu administracyjnego, to nie utrzymałaby się – uważa.
Jak wyjaśnia prof. Stefański, gdyby zgodzić się z rozumowaniem kolegium, to każdy złapany kierowca odmawiałby przyjęcia mandatu i trzeba by mu prawo jazdy zwrócić.
A istotą nowych przepisów jest natychmiastowa reakcja – dodaje prawnik.
Czekanie na sąd
Przy tym wszystko wskazuje na to, że nawet gdy SKO uchyli decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy, to szanse na odzyskanie dokumentu (choćby do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd) są niewielkie. Zgodnie bowiem z art. 102 ust. 3 ustawy o kierujących pojazdami (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 155 ze zm.), jeśli sprawa dotycząca przekroczenia prędkości o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym lub przewożenia zbyt dużej liczby pasażerów trafi do sądu i nie zakończy się przed upływem trzech miesięcy, to prawo jazdy podlega zwrotowi. Zdaniem policji oznacza to, że wolą ustawodawcy było zaczekanie ze zwrotem dokumentu na rozstrzygnięcie sądu.
Jeśli nastąpi ono przed upływem trzech miesięcy i sąd uniewinni kierowcę, prawo jazdy należy zwrócić. Nawet jednak gdy starosta zawiesi postępowanie do tego czasu, to i tak przynajmniej przez te trzy miesiące prawo jazdy musi pozostać u niego – twierdzi Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji.
Z drugiej strony jeśli wyrok sądu zapadnie później, to organ nie powinien czekać na rozstrzygnięcie, tylko po upływie trzech miesięcy oddać dokument – tłumaczy.
Zdaniem policji nie ma więc podstawy prawnej do zwracania prawa jazdy przed upływem tego terminu. A organy administracji publicznej muszą przecież działać na podstawie i w granicach prawa.
Prawo i dokument
Ale jest i inny spór: jaką odpowiedzialność ponosi kierujący pojazdem, któremu zatrzymano prawo jazdy, ale starosta nie wydał decyzji administracyjnej w tej sprawie. Zdaniem portalu AnulujMandat.pl kierowca popełnia wtedy wykroczenie z art. 95 k.w. (jazda bez wymaganych dokumentów), za co zgodnie z taryfikatorem grozi mandat w wysokości 50 zł. Jednak zdaniem policji jest to wykroczenie z art. 94 k.w. (jazda bez uprawnień), za co grozi mandat 10 razy wyższy.
Trzeba odróżnić posiadanie dokumentu przy sobie od wymogu posiadania prawa jazdy w sensie ogólnym. Jeśli kierowca ma zatrzymane prawo jazdy przez policjanta czy starostę, to został on pozbawiony prawa posiadania dokumentu stwierdzającego uprawnienie i w tym okresie nie jest uprawniony do kierowania. Nie ma znaczenia, czy zapadła decyzja o odebraniu uprawnień – przekonuje Mariusz Wasiak.