Prowadzę firmę i cztery lata temu pożyczyłem kontrahentowi sporą kwotę – opowiada pan Piotr. – Bardzo długo mnie zwodził, aż wreszcie wniosłem sprawę do sądu. Na rozprawie dłużnik zgłosił zarzut przedawnienia, a sędzia stwierdził, że nie musi oddawać pieniędzy. Czy w mojej sprawie już nic nie da się zrobić – pyta czytelnik
Przedawnienie polega na tym, że po pewnym czasie można uchylić się od obowiązku spełnienia świadczenia. Dłużnik po upływie określonego terminu ma prawo odmówić zwrotu pożyczonej kwoty. Aby takie działanie było prawnie skuteczne, potrzebna jest rozprawa, na której pożyczkobiorca zgłosi przedawnienie. Jeżeli zarzut jest uzasadniony, to sąd oddala powództwo. Wtedy osoba, która chce odzyskać pieniądze, przegrywa sprawę.
Zwykle prawo żądania zwrotu pożyczki przedawnia się po upływie 10 lat. Szczególnie ostrożni muszą być jednak właściciele firm, którzy udzielają pożyczki w ramach prowadzonej działalności. Termin przedawnienia jest wtedy znacznie krótszy i wynosi zaledwie trzy lata. Czytelnik pożyczył pieniądze jako firma, a nie osoba prywatna, przez co sąd przyjął krótszy termin przedawnienia. Jedyną nadzieją na odzyskanie pieniędzy przez pana Piotra jest obalenie zgłoszonego przez dłużnika zarzutu.
Warto wiedzieć, że przedawnienie przerywa się przez uznanie długu i od tego momentu biegnie na nowo. Pan Piotr powinien zatem przejrzeć korespondencję z dłużnikiem. Bardzo pomocne będą pisma, w których pożyczkobiorca prosi o rozłożenie zaległości na raty, przedłużenie terminu spłaty albo prostu przyznaje, że umowa została zawarta. Jeśli sprawa trafiła na policję, a przesłuchiwany przyznał, że pożyczał pieniądze, również mamy do czynienia z uznaniem długu.
Bardzo istotne jest, czy takie oświadczenie dłużnika jest datowane najpóźniej na 3 lata przed wytoczeniem pozwu. Jeżeli tak, to przedawnienie nie nastąpiło i trzeba wnieść do sądu apelację.
Podstawa prawna
Art. 117 par. 1 i 2, art. 118, art. 123 par. 1 pkt 2 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2014 r. poz. 827 ze zm.).