Będziemy rozmawiać z decydentami i wskazywać im zalety wynikające z przejęcia bądź wręcz stworzenia nowych uprawnień dla notariuszy - mówi Mariusz Białecki, prezes Krajowej Rady Notarialnej.
Anna Krzyżanowska: Od niespełna miesiąca piastuje pan funkcję prezesa Krajowej Rady Notarialnej. Jak ocenia pan stan swojego samorządu?
Mariusz Białecki: Jako grupa zawodowa znaleźliśmy się w dość skomplikowanej sytuacji. Następuje wymiana pokoleniowa, do notariatu przychodzą osoby młode, mające swoje oczekiwania i wizje tego zawodu, które czasem się różnią od wizji starszych kolegów. Notariusze, również młodzi, znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Otwarcie zawodu będące skutkiem ustawy deregulacyjnej spowodowało, że powstało wiele nowych kancelarii, zaś zakres czynności notarialnych, a więc zakres wykonywanej przez nas pracy, nie uległ znaczącemu zwiększeniu. Naturalną koleją rzeczy konkurencja stała się bardzo silna. Obecnie trzeba włożyć naprawdę wiele wysiłku w to, żeby utrzymać się na rynku, a już same koszty prowadzenia kancelarii są wysokie.
AK: Notariat zatem biednieje. Jak chce pan temu zaradzić? Czy rejenci zyskają np. prawo reklamowania swoich usług, by móc łatwiej dotrzeć do potencjalnych klientów?
MB: Raczej optowałbym za poszerzeniem katalogu czynności, jakie mogą wykonywać notariusze, niż otwarciem możliwości promowania swoich usług przez rejentów. Nasz zawód musi być wykonywany godnie. Obecna silna konkurencja, która przez niektórych oceniana jest pozytywnie, nie może przyjmować formy karykaturalnej pogoni za klientem. Notariusz z racji swojego usytuowania ustrojowego na pograniczu funkcjonariusza państwowego i prywatnego przedsiębiorcy musi mieć zagwarantowany pewien komfort pracy. Jako osoba zaufania publicznego, podmiot niezależny od stron umowy, nie może podążać za klientem. Kwestia reklamy jest wielce dyskusyjna jeszcze z innego powodu. Z jednej strony ci notariusze, którym źle się dzieje, rzeczywiście wskazują, że dopuszczenie możliwości promowania swoich usług poprawiłoby ich sytuację. Z drugiej jednak trzeba pamiętać, że reklama jest pochodną możliwości finansowych. Gdybyśmy dzisiaj całkowicie uwolnili tę przestrzeń, to rodzi się obawa, że mogłoby to doprowadzić do skutku odwrotnego niż zamierzony. Nasi młodzi koledzy czy małe kancelarie, które nie dysponują znacznymi środkami finansowymi, straciłyby w porównaniu z dużymi, dobrze prosperującymi, które mogłyby przeznaczyć na reklamę zdecydowanie większe kwoty.
AK: Czy to oznacza, że nie będzie żadnych zmian w kodeksie etycznym?
MB: Tego bym nie przesądzał. Rolą Krajowej Rady Notarialnej jest zainicjowanie dyskusji na ten temat. Jeśli jej wynik wskaże, że potrzebne są zmiany, to będziemy dążyć do nowelizacji kodeksu albo wręcz podejmiemy uchwałę o opracowaniu go na nowo.
AK: A co ze składką na samorząd? Może pora ją obniżyć?
MB: Składka członkowska kształtuje się na poziomie 2,5 proc. od przychodu uzyskanego przez notariusza w danym miesiącu, a jej minimalna wysokość wynosi 700 zł. Jest więc rzeczywiście dość wysoka. Zanim jednak złożę deklarację o jej obniżce, Krajowa Rada Notarialna musi wnikliwie przeanalizować i określić potrzeby budżetowe własne oraz poszczególnych izb. Dopiero po ich weryfikacji się zastanowimy, co zrobić, aby składka była jak najmniej dotkliwa dla notariuszy.
AK: Wracając do poszerzenia rejenckich kompetencji: to jest od samorządu niezależne, wymaga zmiany prawa.
MB: To prawda. Dlatego będziemy rozmawiać z decydentami i wskazywać im zalety wynikające z przejęcia bądź też wręcz stworzenia nowych uprawnień dla notariuszy.
AK: To znaczy?
MB: Można wyróżnić dwie grupy czynności: te, które już istnieją, a mogłyby zostać przez notariat alternatywnie zagospodarowane, oraz nowe czynności cywilnoprawne, które można by było przyoblec w szatę aktu notarialnego. Jeśli chodzi o te pierwsze, to wypracowaliśmy już szczegółowe postulaty legislacyjne. Nasz notarialny think tank – Fundacja Na Rzecz Bezpiecznego Obrotu Prawnego – przygotowała komplementarny projekt zmian w czynnościach rejestrowych. Dotyczy on trzech pól: wpisów w księgach wieczystych, wpisów w Krajowym Rejestrze Sądowym i w Krajowym Rejestrze Zastawów. Będziemy postulować, aby w pierwszej fazie za pośrednictwem notariuszy możliwe było składanie wniosków o dokonanie wpisu w tychże rejestrach, a następnie by notariusze mogli samodzielnie dokonywać wpisów. Oczywiście wpis taki dotyczyć będzie mógł jedynie czynności dokonanych przez danego notariusza. Wprowadzenie takiego rozwiązania czyni też zadość często pojawiającemu się – i w mojej ocenie słusznemu – postulatowi, by wpisy w rejestrach dokonywane były w czasie rzeczywistym. Proponowana przez środowisko notarialne zmiana doprowadzi również do tego, że cała procedura będzie nie tylko szybsza, lecz także tańsza.
AK: A jakie czynności miałyby znaleźć się w drugiej grupie?
MB: Chcielibyśmy, aby notariusze mogli wydawać notarialne nakazy zapłaty w postępowaniach uproszczonych.
AK: Mieliby czynności zastrzeżone obecnie dla sądów?
MB: Tak. Sprawy z zakresu postępowania upominawczego należą do spraw o najmniejszym stopniu skomplikowania pod względem prawnym. Ich ogromna liczba powoduje jednak znaczne obciążenie zarówno sędziów, referendarzy, jak i pracowników sekretariatów sądów. Tymczasem większość nakazów zapłaty uprawomocnia się, ponieważ pozwani – godząc się z treścią rozstrzygnięcia – nie wnoszą środków odwoławczych. Nie ma więc uzasadnienia, by sądy dalej się zajmowały tego typu niespornymi sprawami. Ich przekazanie notariuszom pozwoli sędziom zająć się postępowaniami trudnymi, skomplikowanymi prawnie. Odciążone sądy będą mogły sprawniej i szybciej wydawać wyroki. Proponowane rozwiązanie nie będzie też niczym nowym w polskim systemie prawnym: przez 35 lat – w latach 1955–1990 – to właśnie notariusze wydawali nakazy zapłaty w postępowaniach nakazowym oraz upominawczym, należało to do wyłącznej kompetencji Państwowych Biur Notarialnych.
AK: Pana poprzednik Tomasz Janik w trakcie dwóch kadencji dużo uwagi poświęcał cyfryzacji. To również pana kierunek myślenia?
MB: Tą ścieżką podążać musi każdy prezes Krajowej Rady Notarialnej. To dziś absolutna konieczność. Ja zresztą jestem zagorzałym zwolennikiem digitalizacji: ale rozsądnej, uwzględniającej możliwości naszego środowiska, które skupia osoby w różnym wieku. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli nie zapewnimy starszym notariuszom – bardziej doświadczonym zawodowo, ale mniej otwartym na nowości technologiczne – odpowiednich instrumentów, to będą oni sceptycznie podchodzić do zachodzących i nieuniknionych zmian. Obecnie wszyscy się przygotowujemy do wprowadzenia elektronicznego postępowania wieczystoksięgowego. W listopadzie 2015 r. wchodzą w życie przepisy umożliwiające rejentom składanie elektronicznych wniosków wieczystoksięgowych. Cel zmiany jest słuszny: ma ułatwić dostęp do sądu wieczystoksięgowego, przyspieszyć załatwiane w nim sprawy, zwiększyć bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami, np. utrudniając wielokrotną sprzedaż tej samej nieruchomości. Pojawia się pytanie, czy system od razu będzie działał prawidłowo i czy notariusze będą mieli odpowiedni czas na przeszkolenie się w zakresie jego obsługi.
AK: Dlaczego?
MB: Zmiany wchodzą niedługo, nie znamy jeszcze parametrów systemu, w związku z czym nie zostały przeprowadzone stosowne szkolenia i testy. KRN będzie musiała szybko zebrać informacje, jaki jest stan sprzętowy w kancelariach i ewentualnie pomóc rejentom w uzupełnieniu braków. O tym wszystkim pilnie musimy porozmawiać z ministrem sprawiedliwości. Kolejnym tematem z zakresu digitalizacji, który wzbudza duże środowiskowe dyskusje, jest akt notarialny w postaci cyfrowej. Liczba dokumentów, jakie tworzą notariusze, jest bardzo duża, a możliwości archiwizacji ograniczone. Dodatkowo przechowywanie dokumentów notarialnych wiąże się z wysokimi kosztami. Również na ten temat chcielibyśmy prowadzić rozmowy z resortem.
Rozmawiała Anna Krzyżanowska