Sejm chce ograniczyć prawa właścicieli nieruchomości położonych w atrakcyjnych turystycznie miejscach. Mają zyskać polska gospodarka oraz turyści. Posłowie doszli do wniosku, że pojedyncze osoby trzeba pozbawić możliwości blokowania innym wstępu na tereny o szczególnych walorach krajobrazowych. Dotąd właściciel skrawka ziemi blokujący funkcjonowanie wyciągu narciarskiego był bezkarny. Teraz – co jest nowością – możliwe będzie ustanowienie służebności na gruncie, nawet jeśli jego właściciel będzie przeciw temu protestował. Turyści zyskają nieograniczony dostęp.



ikona lupy />
Długość szlaków turystycznych w Polsce będących pod opieką PTTK / Dziennik Gazeta Prawna

– Pobudźmy polską turystykę, a co za tym idzie, pobudźmy całą gospodarkę – apeluje poseł Ireneusz Raś, przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, jeden z promotorów projektu.

Część prawników ma jednak wątpliwości, czy ta propozycja jest zgodna z konstytucją. Artykuł 31 stanowi, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw – a takim bez wątpienia jest prawo własności – są możliwe, tylko gdy są konieczne dla bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego, dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej albo wolności i praw innych osób.

Czy którejś z tych przesłanek odpowiada pobudzenie polskiej gospodarki oraz zapewnienie turystom dostępu do najpiękniejszych rejonów kraju?

– Można powoływać się na wolności innych osób – i dlatego prawo szlaku mogłoby się obronić przy badaniu konstytucyjności. Ale jest inny problem: test proporcjonalności – zwraca uwagę dr Bartłomiej Wróblewski, konstytucjonalista, dyrektor Instytutu Prawa SWPS Poznań. Jak wyjaśnia, ustawodawca będzie musiał bardzo precyzyjnie określić, w jakich sytuacjach będzie możliwe ograniczenie prawa własności.

Poseł Ireneusz Raś zdaje sobie sprawę z zastrzeżeń natury konstytucyjnej, ale uważa, że są na wyrost. Wskazuje, że do ustanowienia służebności konieczne będą wola większości udziałowców gruntu i gminy oraz zgoda sądu. ©?

Rozwój turystyki wymaga zmiany kodeksu cywilnego

Parlamentarzyści z sejmowej komisji kultury fizycznej, turystyki i sportu przygotowali pakiet reform, które mają pomóc gospodarce poprzez wzmocnienie pozycji rodzimej turystyki. Najgłośniejsza z nich to prawo szlaku – propozycja, która kilka lat temu została zmiażdżona przez ekspertów. Teraz wraca.
Mamy 2010 r. Resort sportu i turystyki pracuje nad założeniami do projektu ustawy o szlakach turystycznych. Jest to jeden z priorytetów rządowego dokumentu „Kierunki rozwoju turystyki do 2015 r.”. Pytany o tę kwestię w kwietniu 2010 r. ówczesny minister Adam Giersz informuje: – Prowadzone prace są pracami wstępnymi. Oznacza to, że rozważane są różne możliwości regulacji, tak aby ostateczny kształt ustawy obejmował najlepsze rozwiązania.
W tej samej wypowiedzi dodawał, że w największym stopniu kontrowersje budzi kwestia regulacji prawnej dotyczącej pozyskiwania terenów prywatnych na potrzeby wytyczania szlaków turystycznych, przede wszystkim tras narciarskich na obszarach górskich.
– Opracowywane założenia mają na celu stworzenie jasnych, przejrzystych zasad udostępniania terenów prywatnych, tak aby właściciel nie czuł się pokrzywdzony, a turystyka mogła się rozwijać – zapewniał minister Giersz.

Kolejna próba

Mamy 2015 r. Projekt ustawy zaginął gdzieś w ministerstwie. Rzecznik prasowy w ogóle nie odpowiedział na nasze pytanie o losy dokumentu. Jak powszechnie wiadomo, to właśnie kwestia wywłaszczania na cele turystyczne dobiła tę inicjatywę.
– To były ogólne założenia, rzeczywiście było do nich sporo zastrzeżeń – przyznaje poseł Ireneusz Raś, przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki. Uważa jednak, że nie można się zniechęcać. Dlatego on i inni parlamentarzyści wchodzący w skład komisji – niezależnie od opcji politycznej – proponują powrócić do idei stworzenia prawa szlaku. Przyznają we wnioskach z jednego z posiedzeń, że celem zmian w kodeksie jest udostępnienie społeczeństwu miejsc o znacznych walorach krajobrazowych i rekreacyjnych – nawet w sytuacji gdy właściciel gruntu, po którym miałby się poruszać turysta, nie życzy sobie tego.

Jak to osiągnąć?

Zdaniem posłów należy ustanowić tak zwane prawo szlaku polegające na powszechnym uprawnieniu do korzystania z terenów o szczególnych właściwościach, wydzielonych i wyznaczonych w postaci szlaków turystycznych, rowerowych, konnych, wodnych, tras narciarskich – biegowych i zjazdowych, ścian wspinaczkowych, punktów widokowych oraz wszelkich innych wyznaczonych szlaków służących kulturze fizycznej społeczeństwa.
Sam poseł Raś jednak unika nazywania projektu prawem szlaku. Jak mówi, może się to źle kojarzyć. Woli, gdy mówi się o służebności ustanowionej na gruncie o szczególnych walorach turystycznych.

Nowa filozofia

Posłowie wzięli sobie do serca liczne uwagi zgłoszone do ministerialnego projektu, więc przykładają szczególną wagę do praw właścicieli gruntów.
– Filozofia ustawy jest następująca: musi się zebrać ponad 50 proc. udziałowców gruntu, aby rozpocząć procedurę i złożyć wniosek do gminy, na której terenie ten szlak ma być zorganizowany. Następnie rada gminy w drodze głosowania rozstrzyga, czy jest to zgodne z jej planami. Trzecim elementem zabezpieczenia własności jest decyzja sądu – bowiem gmina się zwraca, aby ten zatwierdził wniosek – wyjaśnia poseł Raś. Grunt będzie należało rozumieć szeroko – tak aby pojedynczy właściciele nie mogli wstrzymać prac nad rozwojem bazy turystycznej.
Co jednak w sytuacji, gdy wyznaczenie szlaku byłoby potrzebne z punktu widzenia rozwoju turystyki, ale większość właścicieli jest przeciwna?
– Uszanujemy tę decyzję i do określenia służebności nie dojdzie – mówi Ireneusz Raś.
Zgodnie z koncepcją parlamentarzystów sąd ma zagwarantować właścicielowi stosowne wynagrodzenie za to, że na jego gruncie został wytyczony szlak, o którego utworzenie wnioskowała większość udziałowców terenu. Posłowie optują przy tym za rozwiązaniem, by wynagrodzenie było wypłacane tylko przez część roku – wtedy, gdy ze szlaku korzystają turyści. Wypłacać ma je gmina.
Eksperci mają jednak wątpliwości, czy w niektórych sytuacjach płacić nie powinny podmioty prywatne, np. inwestujący w infrastrukturę turystyczną na szlaku.
– Dodatkowe zobowiązanie dla gmin może być dużym problemem praktycznym. Gminy są przeciążone. Może się więc okazać, że największy kłopot będzie nie z wątpliwościami dotyczącymi ograniczenia prawa własności, lecz z pieniędzmi – mówi dr Bartłomiej Wróblewski, konstytucjonalista i dyrektor Instytutu Prawa SWPS Poznań, a prywatnie himalaista, który kibicuje inicjatywie. Jak mówi, w wielu państwach na świecie takie służebności istnieją i nikt na nie nie narzeka.
Więcej zastrzeżeń ma Lucyna Staniszewska, adwokat w kancelarii Filipiak Babicz i wykładowca w WSB w Poznaniu. – Prawo szlaku przypomina instytucję czasowego zajęcia nieruchomości regulowaną przepisami ustawy o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 518 ze zm.). Propozycja ustawodawcza stanowi rodzaj wywłaszczania polegającego na ograniczaniu prawa własności w sposób czasowy – wyjaśnia. Jej zdaniem należy się zastanowić, czy chęć udostępnienia społeczeństwu miejsc o wysokim walorze krajobrazowym usprawiedliwia ingerencję w prawo, jakim jest własność. – Uregulowanie prawa szlaku stanowiłoby kolejny środek zmierzający do ograniczenia prawa właściciela do korzystania z nieruchomości – podkreśla. ©?

Etap legislacyjny

Inicjatywa ustawodawcza komisji sejmowej