Procedury
Sąd uchylił postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście o odmowie wszczęcia śledztwa, które miało dotyczyć nieudostępnienia przez ministra spraw zagranicznych odwołania polskiego rządu od wyroku w sprawie więzień CIA.
W lipcu ubiegłego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uwzględnił skargi Abu Zubajdy i al-Nasziriego w sprawie przetrzymywania ich w ośrodku w Kiejkutach. Uznał, że Polska złamała europejską konwencję praw człowieka, ale polski rząd wniósł odwołanie od tego rozstrzygnięcia. Do dziś nie znamy jednak jego treści. Wiadomo tylko, że zostało odrzucone i orzeczenie Strasburga stało się ostateczne.
– Nie widzę powodu, dla którego nieudostępniane są dokumenty przedstawione przez rząd RP w postępowaniu przed ETPC. W sprawie już nic więcej się nie zdarzy. Wyrok izby jest ostateczny, odwołanie nie zostało przyjęte przez panel pięciu sędziów, a orzeczenie podlega wykonaniu – komentuje dr Adam Bodnar, wiceprezes zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Jak mówi, zakończenie sprawy, jej waga, znaczenie dla interesu publicznego, skala naruszeń praw jednostki – to wszystko przemawia za tym, aby zasadę jawności stawiać na pierwszym miejscu.
– Ten dokument od początku powinien być publicznie dostępny, aby nie istniały żadne wątpliwości odnośnie do argumentacji rządu w sprawie – podkreśla Bodnar.
O udostępnienie odwołania wystąpił do MSZ Marcin Puźniak. Resort odmówił, twierdząc, że władny w tej sprawie jest nie polski rząd, ale szef kancelarii ETPC. Dokumenty złożone u niego są publicznie dostępne, chyba że przewodniczący ETPC zdecyduje inaczej. To, zdaniem MSZ, oznacza, że wyłączone jest stosowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782).
Z odmową nie pogodził się wnioskujący i złożył na ministra zawiadomienie do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia postępowania. Zbadała jednak sprawę tylko pod kątem art. 231 kodeksu karnego, a więc nadużycia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Jak podkreślił prokurator, MSZ przedstawiło uzasadnienie swej odmowy, a jeśli pokrzywdzony się z nim nie zgadza, przysługuje mu droga odwoławcza przewidziana w procedurze administracyjnej.
Prokuratura nie zbadała natomiast sprawy pod kątem art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Przewiduje on, że ten „kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Przy tym zastosowanie tego przepisu karnego nie wymaga wyczerpania wcześniej sądowoadministracyjnej drogi domagania się dostępu. Teraz śledczy będą więc musieli zbadać zawiadomienie Puźniaka ponownie. ©?
230 tys. euro ma zapłacić Polska za dopuszczenie do tortur