Gdybym mógł zmienić jeden przepis...
Gdybym mógł, to niezwłocznie zweryfikowałbym zmiany dotyczące prowadzenia list oczekujących na świadczenia opieki zdrowotnej w szpitalach i świadczenia specjalistyczne w ambulatoryjnej opiece zdrowotnej. Wprowadzono je ustawą z 22 lipca 2014 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2014 r., poz. 1138 ze zm.).
Nie jest możliwe moim zdaniem racjonale wytłumaczenie, czym kierował się ustawodawca, uchwalając powyższą nowelizację. Nie uwzględnia ona żadnych odmienności w prowadzeniu kolejek wynikających choćby z ich medycznej specyfiki, a co za tym idzie, całkowicie różnej ich długości. Przykładem są tu procedury ortopedyczne, w ramach których kolejki są najdłuższe, a także najbardziej zróżnicowane.
Dlatego do skorygowania nadaje się cały art. 20 ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (tekst jednolity z Dz.U. z 2008 r., nr 164, poz. 1027 ze zm.). W przepisach tego artykułu pacjent został potraktowany niemalże jak osoba ubezwłasnowolniona, na którą nie można nałożyć żadnych obowiązków. Najlepszy przykład tej tezy stanowi unormowanie zawarte w ust. 10e wskazanego artykułu ustawy, zgodnie z którym w przypadku niezgłoszenia się w ustalonym terminie udzielenia świadczenia, świadczeniobiorca podlega skreśleniu z listy oczekujących, chyba że uprawdopodobni, że niezgłoszenie się nastąpiło z powodu siły wyższej.
W podręczniku dla studentów prawa Witold Czachórski napisał, że „judykatura polska opowiada się konsekwentnie za ujęciem obiektywnym, które wiąże się z cechą zewnętrzności zjawiska siły wyższej” („Zobowiązania. Zarys wykładu”, Warszawa 1994, s. 181–182). Dlatego siła wyższa to przykładowo nadzwyczajne działanie sił przyrody, wojna
lub zamieszki itp.
Abstrahując jednak od ewidentnie błędnie użytego pojęcia siły wyższej we wskazanym przepisie, zwrócić należy przede wszystkim uwagę na oderwanie jego autora od rzeczywistości, w jakiej pracuje każdy szpital.
Częściowym i najszybszym rozwiązaniem, które należy postulować, byłaby zmiana rozporządzenia ministra zdrowia z 26 września 2005 r. w sprawie kryteriów medycznych, jakimi powinni kierować się świadczeniodawcy, umieszczając świadczeniobiorców na listach oczekujących (Dz.U. z 2005 r., nr 200, poz. 1661). W szczególności zmiana ta powinna pozwalać na uwzględnienie również w pewnych wyjątkowych sytuacjach aspektów społecznych (np. ślub dziecka, żniwa).
Niemniej zupełnie podstawową kwestią jest doprecyzowanie i podanie wag poszczególnych kryteriów medycznych wymienionych w rozporządzeniu, to jest stanu zdrowia świadczeniobiorcy, rokowania co do dalszego przebiegu choroby, schorzeń współistniejących mających wpływ na stan zdrowia, z powodu którego ma być udzielone świadczenie, zagrożenia wystąpienia, utrwalenia lub pogłębienia niepełnosprawności.
Jak widać, powyższe kryteria dają lekarzowi prawo dowolnego usytuowania pacjenta na liście oczekujących. Powinno ono pozostać swobodne, umożliwiając medykowi podjęcie decyzji opartej na aktualnej wiedzy medycznej, ale jednak z ograniczeniem tej dowolności.
Powyższe kwestie wskazałem wyłącznie przykładowo. Jak wspomniałem na wstępie, do zmiany nadaje się zasadnicza część przepisów ustawy dotycząca list oczekujących. Ograniczenie fikcyjnej swobody da bowiem zarówno lekarzom, a co za tym idzie świadczeniodawcy, jak i świadczeniobiorcy, czyli pacjentowi, oraz płatnikowi, którym jest Narodowy Fundusz Zdrowia, większe korzyści polegające na spójności i jasności prawa.
Do zmiany nadaje się cały art. 20 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W przepisach tego artykułu pacjent został potraktowany niemalże jak osoba ubezwłasnowolniona, na którą nie można nałożyć żadnych obowiązków