Szkody są likwidowane przez zakłady ubezpieczeń coraz szybciej i taniej. Jednak nie zawsze zyskują na tym sami ubezpieczeni
Sposób ustalania rozmiaru szkody, zgodnie z art. 12a ustawy o działalności ubezpieczeniowej (Dz.U. z 2013 r. poz. 950 ze zm.), powinien być określony w ogólnych warunkach umowy (OWU). Standardowo na miejsce szkody wysyłany jest likwidator.
W trybie uproszczonym się z tego rezygnuje, przez co wypłata odszkodowania następuje po kilku dniach.
Ale decyzję o tym, czy dana szkoda będzie likwidowana w postępowaniu zwykłym, czy uproszczonym, podejmuje likwidator po przeprowadzeniu krótkiego wywiadu ze zgłaszającym.
Przez telefon
Warta niedawno wprowadziła do swojej oferty możliwość likwidacji szkód za pośrednictwem smartfona. Wystarczy wgrać odpowiednią aplikację, włączyć kamerkę w telefonie, a obraz z niej – na przykład zalanego mieszkania lub zniszczonego zderzaka w samochodzie – zostaje udostępniony likwidatorowi.
Pomysł spodobał się na tyle, że inne towarzystwa także planują w ten sposób likwidować szkody.
– Jesteśmy w fazie testowania podobnej aplikacji – przyznaje Agnieszka Rosa z PZU.
Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń wyjaśnia, że różnego rodzaju systemy uproszczonej likwidacji funkcjonują w Polsce już od kilku lat. Jego zdaniem przy szkodach o stosunkowo niskiej wartości jest to rozwiązanie wygodne zarówno dla poszkodowanego, jak i dla ubezpieczyciela – skraca bowiem proces wypłaty odszkodowania i upraszcza obieg dokumentów.
– Sytuacją, w której najlepiej widać, jak dobrze sprawdza się uproszczona likwidacja, są różnego rodzaju katastrofy naturalne. Jeden ubezpieczyciel musi w stosunkowo krótkim czasie na dużym terenie zająć się na przykład wnioskami 100 tys. poszkodowanych. Tak było choćby podczas powodzi w 2010 r. – podkreśla Tarczyński.
Ale taka wygoda rodzi także ryzyko.
– Gdy słyszę o pokazywaniu likwidatorowi obrazu z kamery swojego telefonu, to przypomina mi się pewien przypadek. Pan chciał otrzymać odszkodowanie z tytułu zalania mieszkania. Sęk w tym, że przedstawiał nie swoje mieszkanie – opowiada likwidator szkód z kilkuletnim stażem.
I dodaje, że do tego typu nadużyć wraz z upraszczaniem procedury będzie dochodzić coraz częściej. A koszt wyłudzonych świadczeń pokrywany jest w praktyce nie przez same zakłady, lecz przez ubezpieczonych, którzy muszą zapłacić wyższą składkę.
Ubezpieczyciele zapewniają, że zabezpieczeniem przed nieuczciwymi klientami jest między innymi to, iż dana osoba, zgłaszając szkodę, nie wie, czy zostanie ona skierowana na ścieżkę uproszczoną, czy tradycyjną.
Jak jednak przyznaje Konrad Orlik, adwokat w kancelarii Kochański Zięba Rapala i Partnerzy, obecnie zdecydowana większość szkód o niskiej wartości likwidowana jest w trybie uproszczonym. Potwierdzają to statystyki Warty. Już około 54 proc. wszystkich indywidualnych szkód majątkowych jest tak traktowanych.
– Możliwość dokonania zdalnych oględzin przez smartfona w dłuższym okresie pozwoli jeszcze bardziej poprawić ten wskaźnik – zapowiada Adam Fulneczek, dyrektor Departamentu Strategii Likwidacji Szkód w Warcie.
Nie zawsze korzystniej
– Z zasady jestem zwolennikiem ograniczania formalności przy likwidacji szkód. Dlatego rozwój działalności ubezpieczycieli w tym zakresie odbieram pozytywnie. Ale jednocześnie klienci powinni pamiętać o ryzykach z tym związanych – uważa Konrad Orlik.
Chodzi między innymi o sytuację, w której klient szybko otrzymuje odszkodowanie, a następnie okazuje się, że wartość szkody przewyższa wypłaconą sumę (np. uszkodzony jest nie tylko zderzak samochodu, lecz także, co okazuje się po kilku dniach, chłodnica).
– Z tego, co wiem, po wypłaceniu pieniędzy zakłady odmawiają uwzględnienia odwołania. Klientom pozostaje więc już tylko sąd – zwraca uwagę mec. Orlik.
– Procedura co do zasady w postępowaniu zwykłym i uproszczonym jest zbliżona. Jednak gdy poszkodowany zaakceptuje już kwotę do wypłaty, wycofanie się z tego jest bardzo trudne – dodaje.
Krytyczny wobec postępowania zakładów ubezpieczeń jest rzecznik ubezpieczonych. Krystyna Krawczyk, dyrektor biura rzecznika, zauważa, że ubezpieczyciele, upraszczając postępowania odszkodowawcze, zyskują oszczędności. Obowiązek poczynienia ustaleń faktycznych przerzucony zostaje na klientów, czyli osoby co do zasady nieprofesjonalne. Choć jak przyznaje, należy dostrzegać także zalety tego systemu – czyli przede wszystkim możliwość szybkiego uzyskania odszkodowania.
W praktyce, zgodnie z OWU większości zakładów, decyzja o wyborze trybu należy w jakimś stopniu do samego ubezpieczonego. – Wystarczy powiedzieć konsultantowi, że nie chcemy likwidować szkody w trybie uproszczonym. Pracownik zakładu zapewne będzie nas do tego namawiał, ale decyzja należy do nas – wyjaśnia Konrad Orlik.
Kiedy ubezpieczony powinien korzystać z uproszczonej ścieżki? Gdy bardzo zależy nam na czasie, a mniej na precyzyjnym ustaleniu kwoty należnego odszkodowania – mówi Krystyna Krawczyk.
– Unikałabym uproszczonej likwidacji, jeśli nie jest przewidziana procedura reklamacyjna. A także gdy stanowisko w sprawie wysokości odszkodowania przyjmuje formę ugody, która co do zasady zamyka poszkodowanemu drogę odwoławczą i możliwość ewentualnego skierowania sporu na drogę sądową – uzupełnia Krawczyk.
130 mln zł taką kwotę wyłudzeń wykryły w zeszłym roku zakłady ubezpieczeń
18 tys. zł wynosi średnie wyłudzenie z ubezpieczenia autocasco
Aplikacje ubezpieczeniowe dla kierowców gazetaprawna.pl