30 czy 40 zł w skali miesiąca. O tyle może wzrosnąć składka adwokacka w 2015 r. Prawnicy są już gotowi na podwyżkę, bo zaakceptowali uchwałę programową stołecznej palestry. Wracają też diety za pełnienie funkcji samorządowej.
Nadzwyczajne Zgromadzenie Izby Adwokackiej w Warszawie zostało zamknięte. Co dalej?
Władzom stołecznej adwokatury udało się uspokoić sytuację w izbie. Teraz wracamy do normalnej ciężkiej samorządowej pracy. Historia stołecznych zgromadzeń to nie jest jednak nic szczególnego. W tak dużej grupie adwokatów zawsze będą pojawiać się różne spojrzenia na działalność samorządu, różne pomysły i koncepcje. Czasem nawet prowadzące do spięć czy dyskusji, którym towarzyszą większe emocje. Tak się stało w stołecznej izbie, a zamknięte zgromadzenie jest momentem przywrócenia normalności.
Co więc jest teraz dla pana najważniejsze?
Wykonanie uchwały programowej.
Da się to zrobić przy składce adwokackiej na poziomie 120 zł miesięcznie?
Stanowczo powiedziałem jeszcze przed podejmowaniem jakichkolwiek uchwał na zgromadzeniu, że składka w takiej wysokości jest stanem prowizorycznym. Obowiązuje do końca 2014 r. Docelowo, wynosić będzie ok 150–160 zł. Jaka to będzie konkretnie kwota, będę mógł powiedzieć po zakończeniu prac nad wyliczeniem wszystkich implikacji uchwały programowej.
A nie można było od razu obniżyć składki do 150 – 160 zł i uniknąć sporów?
Wtedy jeszcze nie można było. Wysokość składki to poważna sprawa, która musi być poparta analizami w związku z zadaniami izby. To nie jest kwota, którą można ustalać ot tak sobie.
I wróciły diety. Choć mniejsze...
Dotąd dziekan miał cztery diety, a reszta członków prezydium rady dostawała trzy diety. Obecnie dieta będzie mniej więcej na takim poziomie, jak proponowałem w roku ubiegłym, czyli zmniejszona o 40 procent. Uchwała ORA określa, że dieta dziekana nie będzie obejmowała już dodatku dziekańskiego. Nie wpłynie na moje zaangażowanie w działalność na rzecz izby. Moja rola w samorządzie nie sprowadza się do czystej ekonomii, ale uważam, że tak ciężka i czasochłonna praca powinna być wynagradzana.
Tej kontrowersyjnej diety też nie dało się obniżyć wcześniej?
Moja propozycja obniżenia diet w październiku 2013 r. nie napotkała akceptacji rady.
Ucieszyło pana, że mec. Nogal cofnął wniosek w sprawie odwołania pana?
Mam nadzieję, że jest to przejaw pewnego otrzeźwienia i zrozumienia wreszcie tego, że samorządowi nie należy szkodzić. I tak adwokatura znajduje się pod ogromną presją, w szczególności władzy publicznej, która zmierza do ograniczenia naszych kompetencji, a więc takie działania podejmowane przez samych adwokatów osłabiają środowisko jeszcze bardziej.
Jakie jeszcze ma pan przemyślenia po zgromadzeniu? Padały zarzuty dotyczące działania m.in. pionu dyscyplinarnego.
Trzeba wprowadzić pewne zmiany. Ale te decyzje będą podejmowane w ramach samorządu, a nie będziemy o tym dyskutować na forum publicznym.
Ale jakie ma pan zastrzeżenia?
Nie będę przedstawiał ich w prasie. Natomiast mogę powiedzieć, że pion dyscyplinarny wymaga dynamizacji.
No ale zmienia się ustawowo model postępowań dyscyplinarnych. To nie załatwia sprawy?
Zanim ta sprawa zostanie załatwiona ustawą, adwokatura warszawska musi na gruncie bieżącego stanu prawnego, sama rozwiązać problemy dotyczące coraz trudniejszych kwestii dyscyplinarnych.
A jak wygląda pana współpraca z członkami rady? Podobno bardzo różniliście się w poglądach, a prawie cały dotychczasowy skład przetrwał zgromadzenie.
Prawie robi wielką różnicę. Proces docierania się nadal trwa, ale idzie w dobrym kierunku.
Czyli pana koncepcje przedstawiane na posiedzeniach rady przechodzą?
Tu nie chodzi o forsowanie koncepcji, a o wypracowanie wspólnego najlepszego rozwiązania. Są w radzie osoby, z którymi się nie zgadzam, ale razem współpracujemy i zawsze liczę na ich trzeźwe spojrzenie i zdrowy rozsądek.
Czyli wszystko w zasadzie działa. Może więc będzie pana interesowała druga kadencja?
Raczej nie.
Bo się pan rozczarował?
Nie. Bo przyszedłem po to, żeby rozwiązać pewne problemy w adwokaturze. Nie interesuje mnie sprawowanie funkcji dla samego sprawowania funkcji.
No to ile pan teraz zarobi na byciu dziekanem?
6 tys. z groszami. Brutto.
I liczy pan na zrozumienie młodych adwokatów odnośnie do podniesienia składki adwokackiej, gdy spora część z nich może zarabia połowę tego...
Zgromadzenie pokazało, że takie zrozumienie jest. Ale ci adwokaci, o których pani wspomina, muszą mieć świadomość, że różnica w granicach 30 zł w skali miesiąca nie umożliwi im utrzymania kancelarii. A sprawnie działający samorząd może im w tym utrzymaniu pomóc. Wiem, że spotka mnie za to krytyka, ale uważam, że niektórzy członkowie naszego środowiska, zwłaszcza młodzi, muszą się naprawdę zastanowić, czy właściwie wybrali zawód. Rynek jest przesycony, a możliwości zarobkowe ograniczone. Dam przykład – w Warszawie jest ok. 13 tys. taksówkarzy, my w izbie mamy 8 tysięcy członków, radców jest ponad 20 tys., do tego doradcy... Czy na pewno jest tyle pracy na rynku, aby wszystkich wyżywić? Nie mówiąc już o elitarności naszej profesji.
Jest pan najmłodszym dziekanem w Polsce...
Nie. Prof. Maciej Gutowski jest młodszy pół roku...
... ale jest pan wystarczająco młody, by startujący w zawodzie adwokaci mogli się z panem identyfikować. Z takimi poglądami chyba nie wyrośnie pan jednak na ich wybawcę...
Ale ja nie jestem i nie będę populistą. Wolę pokazać rzeczywistość. Proszę ode mnie nie oczekiwać tego, że zapewnię adwokatom egzystencję. To przekracza możliwości dziekana. Mogę jedynie wzmacniać pozycję samorządu i go usprawniać co, w pewnej perspektywie wpłynie na warunki pracy i zarobki adwokatów.