Z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie tzw trollingu prawnoautorskiego (copyright trollingu) wystąpiło do adwokatury kilka organizacji pozarządowych: Fundacja Panoptykon, Fundacja Nowoczesna Polska, Internet Society Poland, Centrum Cyfrowe Projekt: Polska oraz Inicjatywa Copyright Trolling Stop. Zgromadzone przez nie informacje od osób, które otrzymały pisma ugodowe od kancelarii prawnych dysponujących ich numerami IP wskazują bowiem, że stawiane im zarzuty naruszenia praw autorskich są często bezpodstawne. Wezwania do zawarcia ugody otrzymują m.in. osoby w starszym wieku, które nie mają nawet wiedzy na temat udostępniania treści chronionych prawem autorskim.
Jak wyjaśniają organizacje, nie wszyscy użytkownicy korzystający technologii Bitorrent, polegającej na udostępnianiu fragmentów plików, mają świadomość, że jednocześnie dokonują rozpowszechniania utworów. Wystandaryzowane wzory pism ugodowych i stawek nie uwzględniają jednak tej okoliczności.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych podkreślają, że pisma z wezwaniami do zapłaty są sporządzane profesjonalnych prawników, z których usług większość Polaków nie korzysta. Dlatego też istnieje ryzyko, że czytając treść wezwania wiele osób uzna, że nieuiszczenie opłaty doprowadzi do wszczęcia wobec nich postępowania w sprawie domniemanego naruszenia. Zdaniem organizacji niedopuszczalne jest, aby adwokat sugerował, że wpłacenie określonej kwoty pozwoli uniknąć sprawy karnej i cywilnej oraz wykorzystywał brak wiedzy prawnej internautów.
W odpowiedzi na pismo adwokat Rafał Dębowski stwierdził, że jeśli rzeczywiście zdarzają się przypadki naruszenia zasad etyki adwokackiej poprzez udział w trollingu prawnoautorskim, to "mają one charakter indywidualny i wyjątkowy". Zaznaczył jednocześnie, że członkowie samorządu adwokackiego są świadomi tych zasad i "nie ma żadnej potrzeby przypominania im o tym".
EŚ