Doradca prezydenta Komorowskiego przyznaje, że działania prokuratury w sprawie Wprost budzą wątpliwości. Jan Lityński mówił w radiowej Jedynce, że informacje o nieprawidłowościach to "dzwonek alarmowy" dla państwa.

"Mamy poważny problem z prokuraturą. Ilość informacji o braku fachowości w różnych sprawach jest niepokojąca. Że prokuratorzy są politycznie nastawieni do czegoś... To sprzeczne z ideą prokuratury, która powinna być apolityczna i fachowa. To jest dzwonek alarmowy. Trzeba coś zmienić" - mówił Lityński. Doradca prezydenta nie chciał spekulować, czy Prokurator Generalny powinien stracić stanowisko. "Wnioski powinni wysunąć ci, którzy są za to odpowiedzialni" - powiedział.

Zdaniem Lityńskiego - w związku z aferą podsłuchową - stanowisko straci prawdopodobnie minister spraw wewnętrznych. - Myślę, że to jest nieuchronne. On sam to powiedział, że jest to jego ostatnie zadanie w polityce - przypomniał Lityński.

Co do Marka Belki, rozmówcy ministra Bartłomieja Sienkiewicza, prezydent zostawia mu podjęcie decyzji o jego dalszych losach - mówił w Jedynce Jan Lityński: "Marek Belka musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest dalej zdolny do sprawowania tego urzędu" - powiedział prezydencki doradca. Określił jednocześnie prezesa NBP jako "fachowca, którego fachowości nie możemy podważać". - Trochę szkoda takiego fachowca - podsumował.

Jan Lityński powiedział, że w sprawie afery prezydent czeka na rozwój sytuacji: "Prezydent zrobi wszystko, aby rząd dobrze funkcjonował i to niezależnie od jego barwy politycznej". Tłumaczył, że prezydent na razie stara się nie zabierać głosu w sprawie afery, ale nie wykluczył jednak, że będzie jednak do tego zmuszony.

Wczoraj prezydent mówił, że kryzysy rozwiązuje się spokojnym działaniem. Dodał, że w szczególnie trudnych sytuacjach trzeba mobilizować do działania władze państwowe, a jeśli okaże się to niemożliwe, to należy odwołać się do demokratycznych wyborów.