Znamy założenia do ustawy przeciwko "wielkiemu bratu". Szef resortu spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz - tak jak obiecywał kilka miesięcy temu - przedstawił wstępny projekt prawa regulującego monitoring w Polsce.

Teraz nagrywanie na kamery w przestrzeni publicznej i prywatnej przypomina "dzikie pole" - podkreślił w czasie konferencji szef MSW. Minister przypomniał, że system monitoringu kamerowego to obecnie nieodzowne narzędzie do kontrolowania przestrzeni publicznej, to także narzędzie do zapewniania bezpieczeństwa obywatelom.
Większość Polaków - jak tłumaczył Sienkiewicz - zdaje sobie z tego sprawę i godzi się na to. Z drugiej jednak strony prawie 90 procent obywateli chce, żeby monitoring był objęty regulacjami prawnymi.

Regulacje, które przygotował resort spraw wewnętrznych, nie likwidują monitoringu ale - jak tłumaczył minister - systematyzują pewne zagadnienia. Dzięki nowemu prawu Polacy będą wiedzieli, że wszystko co jest nagrywane podlega kontroli. A nielegalne wykorzystanie obrazu z monitoringu będzie przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat więzienia.

Najważniejszą zasadą w ustawie o monitoringu jest zapis, że miejsca objęte takimi działaniami muszą być bezwzględnie oznakowane. Na oznakowaniu takim musi być również nazwa firmy, która to robi oraz dane kontaktowe. Każdy bowiem będzie mógł wystąpić do administratora takich nagrań i zażądać filmu ze swoim wizerunkiem - mówił szef MSW.

Do tego dojdzie zakaz jednoczesnego nagrywania obrazu i głosu, a także konieczność przechowywania, a potem niszczenia takich nagrań w określonym czasie. Resort chce, żeby administrator zarządzający nagraniami niszczył je po 90 dniach, a tylko w wyjątkowych sytuacjach - po miesiącu.

Projekt ustawy o monitoringu jutro będzie dostępny na stronach MSW w zakładce BIP. Trafi też do międzyresortowych konsultacji. Minister Sienkiewicz zakłada, że w pierwszej połowie przyszłego roku ustawa trafi do parlamentu.