Jeśli państwo podnosi płacę minimalną albo podatki, to wykonawcy powinni dostać więcej pieniędzy. Tak uważają posłowie PO i proponują nowelizację przepisów o przetargach
Co jeszcze chcą zmienić posłowie / Dziennik Gazeta Prawna
Przy trwających kilka lat kontraktach przedsiębiorcy nie zawsze są w stanie przewidzieć, jak zmienią się w tym czasie czynniki wpływające na ponoszone przez nich koszty. Na przykład nowa stawka VAT zburzy ich wszystkie obliczenia. Przy marży, która czasami wynosi kilka procent, może się okazać, że działają nawet nie na granicy rentowności, ale wręcz dokładają do interesu.

Mogą, ale nie wpisują

Teoretycznie zamawiający może w umowie uwzględniać takie sytuacje. Jak wynika z informatora Urzędu Zamówień Publicznych, w pierwszym półroczu 2013 r. możliwość zmian postanowień przewidziano w 68 proc. kontraktów. Tyle że prawie nigdy nie dotyczą one waloryzacji płac. To właśnie chcieliby zmienić posłowie PO, którzy w przygotowanym projekcie proponują obowiązkowe wpisywanie do umów postanowień dotyczących zmian niektórych elementów ceny.
– Dzisiaj, gdy zmieni się stawka płacy minimalnej, to chociaż każdy wie, że kosztorys wziął w łeb, umowy nie można zmienić. My wprowadzamy zasadę waloryzacji tych elementów kosztorysu, na które żadna ze stron – ani zamawiający, ani wykonawca – nie ma wpływu – tłumaczył podczas pierwszego czytania projektu w komisji gospodarki poseł Adam Szejnfeld, jeden z jego autorów.
Do umów, które mają trwać dłużej niż 12 miesięcy, obligatoryjnie mają być wpisywane postanowienia regulujące waloryzację wynagrodzenia, w sytuacji gdy zmieni się stawka podatku VAT, wysokość minimalnego wynagrodzenia, a także stawka składki na ubezpieczenie społeczne lub zdrowotne. Zamawiający będzie musiał określić w kontrakcie sposób, w jaki waloryzowane będzie wynagrodzenie w przypadku zmian w jednym ze wskazanych w ustawie czynników.
Teoretycznie zmiany te mogą być korzystne dla obydwu stron, lecz w praktyce płaca minimalna z założenia rośnie, podobnie należy się spodziewać raczej podwyższania podatków i składek na ZUS niż ich obniżki. Dlatego beneficjentem tych zmian będą przede wszystkim wykonawcy.
– Nie chodzi o zwiększanie zarobku przedsiębiorców. Zmiany te jedynie umożliwią im normalne funkcjonowanie. W branży usługowej przy kontraktach zawieranych na dłuższy okres nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zmieni się prawo. A trudno wymagać od wykonawców, by ponosili konsekwencje finansowe tych zmian – przekonuje Marek Kowalski, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Czystości.
Już dzisiaj zamawiający mogliby wpisywać do umów klauzule waloryzacyjne, np. indeksowe oparte na cenach wybranych towarów. Tu także zamawiający mógłby skorzystać, gdyż ceny raz rosną, raz maleją. Co więcej, wiedząc, że wynagrodzenie zostanie dostosowane do realiów gospodarczych, firmy nie musiałyby uwzględniać tego ryzyka i mogłyby oferować niższe ceny.

Boją się kontroli

Dlaczego więc zamawiający nie korzystają z tej możliwości?
– Gdybym wpisał takie klauzule i przypadkiem więcej zapłacił, to miałbym na karku kontrolę i musiał się tłumaczyć, dlaczego wydano więcej pieniędzy publicznych – zauważa proszący o anonimowość urzędnik odpowiedzialny za zamówienia w jednym z większych miast Polski.
Poza tym przepisy stanowią, że wydatki mogą być ponoszone w wysokościach ustalonych w uchwale budżetowej. Budżet musiałby być konstruowany bardziej elastycznie.
Rząd przygotowuje stanowisko w sprawie poselskich propozycji. Są analizowane w UZP.
– W dotychczasowych opiniach zalecaliśmy zawieranie w umowach klauzul odnoszących się do zmian VAT i w tym zakresie inicjatywę poselską oceniamy pozytywnie – mówi Anita Wichniak-Olczak z UZP.
Zastrzega, że regulowanie w umowach zagadnień w zakresie płacy minimalnej i składek ZUS zależne jest od specyfiki wykonywanego świadczenia. Nie w każdym przypadku takie klauzule znajdą jej zdaniem uzasadnienie, stąd nakładanie bezwzględnego obowiązku umieszczania ich w umowie nie wydaje się konieczne.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do prac w podkomisji