Nie ma prawa domagać się też zaostrzenia kryterium weryfikacji poprawności ofert. Do takich wniosków doszła Krajowa Izba Odwoławcza w wyroku dotyczącym przetargu na stworzenie inteligentnego systemu transportu w Olsztynie.
Chodzi z jednej strony o zainstalowanie urządzeń do pomiaru ruchu, odczytywania tablic rejestracyjnych samochodów czy urządzeń biletu elektronicznego, a z drugiej sieci teleinformatycznej, która pozwoli zarządzać ruchem.
Jeden z wykonawców po przeczytaniu specyfikacji doszedł do wniosku, że gmina w niewystarczający sposób zadbała o swe interesy. „Zamawiający decyduje się kupić kota w worku, system ITS, o którym nie będzie posiadał żadnej wiedzy” – napisał przedsiębiorca w odwołaniu skierowanym do KIO.
Zwracał uwagę, że chodzi o bardzo skomplikowaną inwestycję, tymczasem urzędnicy nie uznali za stosowne przedstawić w ofercie nawet opisu proponowanego systemu. To zaś uniemożliwi jego weryfikację pod kątem zgodności z wymaganiami stawianymi w specyfikacji.
„Wykonawcy powinni zostać zobligowani do wskazania przynajmniej podstawowych elementów systemu w zakresie oprogramowania, jak i urządzeń” – zażądano w odwołaniu.
Skład orzekający doszedł do wniosku, że nie może uwzględnić tego zarzutu. Przede wszystkim dlatego, że wykracza on poza dopuszczalny zakres odwołania. Musi ono bowiem dotyczyć czynności podjętej lub zaniechanej w postępowaniu o udzielenie zamówienia i to tylko takiej, która miała lub mogła mieć wpływ na wynik przetargu.
– Izba nie może badać czynności i zaniechań zamawiającego co do ich celowości, gospodarności czy rzetelności. Nie może także orzekać o racjonalności wydatkowania przez niego środków publicznych.
W tym zakresie kontrolę sprawują inne upoważnione do tego organy państwowe, jak np. Najwyższa Izba Kontroli, regionalne izby obrachunkowe czy główne komisje orzekające w zakresie odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych – uzasadniła wyrok oddalający odwołanie przewodnicząca Agnieszka Trojanowska.
Zwróciła uwagę, że argumentacja odwołującego się wykonawcy skupiła się na trosce o to, by zamawiający kupił dobry system. Problem w tym, że żaden z przepisów nie zobowiązuje organizatora przetargu do żądania dokumentów potwierdzających, że oferowany przedmiot zamówienia odpowiada jego wymaganiom. To jedynie uprawnienie, a nie przymus. Oznacza to, że nie można zarzucać zamawiającemu tego rodzaju zaniechań.

ORZECZNICTWO
Wyrok KIO, sygn. akt 78/12.