Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiedział w czwartek, że konsultacje społeczne w sprawie propozycji deregulacji zawodów przedstawionych przez jego resort potrwają do 10 kwietnia.

"Wszystkie głosy, które spłyną do ministerstwa, zostaną przeanalizowane i po tej analizie przedstawimy najpierw Radzie Ministrów, a potem, wierzę, także parlamentowi projekt, który Ministerstwo Sprawiedliwości uważa za ostateczny" - powiedział na konferencji prasowej w Gdańsku Jarosław Gowin.

Gowin spodziewa się, że ministerialny projekt deregulacji zawodów spotka się ze sprzeciwem tych środowisk zawodowych, których te zmiany mogą dotknąć.

"Wiem, że grupy, które zapewniły sobie w Polsce nieuzasadnione przywileje, będą tych przywilejów bronić. Niedawno pokazano mi XVII-wieczny dokument, w którym ówcześni rzemieślnicy powołują się dokładnie na takie same argumenty, na które dziś powołują się polscy pośrednicy nieruchomości, zarządcy nieruchomości, przewodnicy turystyczni itd. Mowa jest głównie o trosce o jakość usług" - powiedział minister.

Jak dodał, "szkoda tylko, że przedstawiciele tych zawodów przypominają sobie o tej jakości usług teraz, gdy dostęp do tych zawodów ma być poszerzony".

Gowin przewiduje, że w trakcie konsultacji spotka się też z odwrotną krytyką: "zderegulowałeś za mało, zbyt płytko; rób to głębiej, szybciej, radykalniej". "I na ten drugi rodzaj argumentów jestem dużo bardziej podatny niż na ten pierwszy" - podkreślił.

Szef resortu sprawiedliwości na początku marca zaprezentował transzę pierwszych 49 zawodów regulowanych (z ogólnej liczby 380), do których dostęp ma zostać ułatwiony lub całkowicie otwarty. Dalsze plany obejmują deregulację dostępu do kolejnych około 200 profesji.

Minister sprawiedliwości zapowiedział już, że będzie chciał się spotkać w sprawie deregulacji ze wszystkimi klubami opozycyjnymi. Gowin rozmawiał już o tej kwestii z posłami PiS.

Gowin wygłosił w czwartek wykład dla studentów Uniwersytetu Gdańskiego pt. "Reguły deregulacji, czyli dlaczego dobre prawo i wolny rynek leżą w interesie większości obywateli".