Pełnomocnik, który nie odróżnia postanowienia od wyroku, to niestety rzeczywistość, a nie fikcja. Zdarzają się osoby, które zamiast zażalenia – na złożenie którego jest siedem dni – sporządzają po dwóch tygodniach apelację, która zostaje odrzucona ze względu na przekroczenie terminu.
– Urzędowe zapewnienia, że jest dobrze, a będzie lepiej, kryją skrzeczącą rzeczywistość, w której system kształcenia prawników nie jest ani archaiczny, ani nowoczesny. Jest bezsensowny – stawia smutną diagnozę adwokat Andrzej Michałowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej. Jego zdaniem w erze masowego studiowania i masowej aplikacji część praktyczna (nauka zawodu) to czysta iluzja.
– Obecny model studiów prawniczych został ukształtowany jako teoretyczny. Aby poznać praktyczną stronę zawodu, należy odbyć aplikację. Zważywszy na zakres materiału do przyswojenia, taka droga dochodzenia do zawodu jest akceptowalna – uważa dr Karolina Wojciechowska, wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Jej zdaniem kandydat na prawnika powinien sobie jednak z tej drogi zdawać sprawę i nie oczekiwać, że po skończeniu studiów stanie się wykwalifikowanym prawnikiem. Studiowanie powinno jednak polegać nie tylko na nauce teorii prawa, ale też nauce jego stosowania.
– Zwłaszcza tego stosowania i wykorzystywania brakuje. Głównie dlatego, że królują testy. Absolwenci prezentują potem żenujący brak wiedzy ogólnej, inteligenckiej; nie potrafią nic ponad zaznaczanie jednego z trzech możliwych wariantów rozwiązań – stwierdza Andrzej Michałowski.
W podobnym tonie wypowiada się Bartosz Balewski, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Poland.
– Od prawników oczekuje się, że będą zorientowani w szerokiej materii, a szczególnie w aspekcie zastosowania tej wiedzy w praktyce – wskazuje Bartosz Balewski.
Jego zdaniem trzeba się zastanowić, czy system kształcenia, gdzie okres obowiązkowych praktyk obejmuje miesiąc, jest wystarczający. Tym bardziej że z badań przeprowadzonych na studentach III, IV i V roku studiów prawniczych przez ELSA Poland wynika, że tylko 14,2 proc. z nich odbywa praktyki, aby podnosić kwalifikacje zawodowe.
Praktyczny wymiar powinna także zyskać aplikacja.
– Aplikacja to coraz bardziej tylko przechowalnia do czasu egzaminu. Powtarza się teksty kodeksów na niższym poziomie niż na studiach albo pozoruje się praktyczną naukę poprzez potworki w postaci case method w pięćdziesięcioosobowych grupach – mówi mecenas Andrzej Michałowski.
45,5 proc. adeptów prawa wskazuje, że brak doświadczenia zawodowego stanowi największą przeszkodę przy znalezieniu pracy.
Zdobywanie doświadczenia w trakcie studiów powinno stać się obowiązkiem przyszłych prawników.
– Nie może się obejść bez zmian systemowych wprowadzających obowiązkowe praktyki czy zajęcia praktyczne w tracie studiów – podkreśla Bartosz Balewski jako przedstawiciel studentów.
Należy powiązać aplikację z obowiązkiem pracy w zawodzie, ograniczyć wykładanie ex cathedra, a umożliwić uznanym praktykom prowadzenie seminaryjnych grup aplikantów z indywidualnym programem zajęć.
– Trzeba tylko zakontraktować prowadzących i zajęcia na odpowiednim poziomie. Aplikanci już teraz sensownie głosują nogami, chodząc tłumnie dobrowolnie na jedne, a przysypiając na innych obowiązkowych zajęciach – wskazuje Andrzej Michałowski.
Do elementów kształcenia wprowadzić należy aspekt wiedzy biznesowej oraz specjalistycznej.
– Tak, aby prawnik lepiej rozumiał te elementy relacji. To bowiem ułatwiłoby jemu zarówno świadczenie usług w relacji z klientem, jak i umożliwiałoby przenoszenie określonych elementów relacji biznesowej bezpośrednio na właściwe przepisy prawa czy konstrukcje prawne – stwierdza Piotr Schramm, adwokat i wspólnik w Kancelarii GESSEL.
Recepta DGP
Studenci powinni odbywać dłuższe praktyki – obecny obowiązek miesięcznych praktyk w kancelarii czy instytucji państwowej to zdecydowanie za mało.
Aplikant powinien pracować razem z patronem – wyciągać wnioski i uczyć się na jego sukcesach i porażkach. Ich relacje powinny przypominać relację mistrz – uczeń.