Łódzkie Porozumienie Samorządów Zawodowych zostało powołane do życia 7 grudnia. Jego celem jest „ustanowienie forum wymiany informacji, doświadczeń oraz płaszczyzny organizacyjnej dla uzgodnień pomiędzy samorządami zawodów zaufania publicznego, zapewniających pełne współdziałanie łódzkich środowisk samorządów zawodowych w sprawach istotnych dla samorządów i ich członków, w przestrzeni publicznej, wobec innych podmiotów władzy publicznej i opinii społecznej poprzez media”.
Spotkanie założycielskie odbyło się w siedzibie Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi pod przewodnictwem prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej dr. n. med. Grzegorza Mazura. Koordynatorem został mec. Jarosław Szymański z Okręgowej Izby Adwokackiej.
Jak informuje portal Adwokatura.pl, w swoim stanowisku wyrażonym 12 grudnia sygnatariusze Porozumienia wyrazili chęć rzetelnej, merytorycznej i odpowiedzialnej społecznie debaty z Premierem Donaldem Tuskiem na temat tzw. deregulacji zawodów zaufania społecznego.
– Dostęp do zawodów zaufania publicznego został już otwarty i jako problem społeczny nie istnieje – czytamy w dokumencie. Zdaniem sygnatariuszy łódzkiego porozumienia „istnieją natomiast środowiska polityczne, które nie są zainteresowane utrzymaniem wysokiego profesjonalizmu usług zawodowych, bezpieczeństwem zdrowotnym, majątkowym, prawnym i budowlanym, jak również przestrzeganiem zasad etyki zawodowej, która jest hamulcem do odnoszenia za wszelką cenę, jedynie wedle skuteczności działania, korzyści materialnych”.
Sygnatariusze zwracają ponadto uwagę, iż uzyskanie uprawnień zawodowych nie może być jedynie wynikiem zdobywania wiedzy czysto teoretycznej, potwierdzonej wyłącznie egzaminem, ale musi opierać się na praktyce i zdobywaniu doświadczenia zawodowego. Ich zdaniem pozbawienie samorządów zawodów zaufania publicznego możliwości ochrony interesu publicznego doprowadzi do istotnego pogorszenia jakości świadczonych usług zawodowych, zagrażając bezpieczeństwu obywateli naszego państwa.
- adwokatów,
- aptekarzy,
- architektów,
- biegłych rewidentów,
- doradców podatkowych,
- diagnostów laboratoryjnych,
- inżynierów budownictwa,
- komorników,
- kuratorów sądowych,
- lekarzy i lekarzy dentystów,
- lekarzy weterynarii,
- notariuszy,
- pielęgniarek i położnych,
- radców prawnych,
- rzeczników patentowych,
- urbanistów.
Komentarze (29)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeKrótki test był wyrazem wątpliwości w pełni uzasadnionej, niezbyt przekonująca próba przedrzeźniania go to jedynie demagogia.
Do 26: Krótki test: czy wybierając swoją drogę życiową:
a) idziesz na studia wiedząc, że trafisz tam na wykładowcę, który nie będzie zainteresowany w szkoleniu konkurencji,
b) dyndasz na drzewie i czerpiesz wiedzę z kosmosu.
Dla wszystkich innych, polecam dzisiejszy wywiad min. Gowina dla GW - żadnych złudzeń Panowie, nie będzie dalszej deregulacji zawodów prawniczych. Pzdr
a) zwracasz się o to do konkurenta
b) szukasz innego sposobu wiedząc, że konkurent nie ma interesu aby cie uczyć.
Likwidacja korporacji prawniczych po pierwsze umożliwiłaby świadczenie usług prawnikom specjalistom. Przeciętny korporant - nie spełnia zapotrzebowania rynku. Dlatego ludzie nie chcą korzystac z usług prawników.
Kiedy mam problem prawny z ZUS-em. to nie interesuje mnie, że korporant zdawał wiele głupich i nieprzydatnych dla mojego problemu egzaminów. Skoro nie zna się na ZUS-ie to jest dla mnie nieprzydatny.
Co więcej. Im więcej czasu poświęcił na wkuwania prawa karnego, procedury karnej, prawa spółek handlowych, prawa cywilnego itd... itd... tym mniej czasu poświęcał na sprawy ZUS-owskie. Oznacza to, że jest źle przygotowany do świadczenia usług. Tymczasem państwo polskie zmusza mnie do korzystania tylko z usług takich niedouczonych w konkretnych gałęziach prawa, prawników. Więc mając tylko alternatywę albo niedouczony korporant albo nic - wybieram nic, bo jest to tańsza opcja.
Dlaczego nie mogę wybrać na przykład prawnika - urzędnika z doświadczeniem z pracy w ZUS-ie? Bo stanowi konkurencję dla korporacyjnych omnibusów? Tylko co mnie to obchodzi, skoro dla mnie taki prawnik byłby najlepszym rozwiązaniem.
Ludzie powinni miec wybór. Jedni powinni miec wolny wybór, kogo chcą mieć za pełnomocnika. Drudzy powinni mieć wybór sposobu utrzymywania się z zawodu prawnika.
Pełnomocnik kryminalisty jest według tego pełnomocnika zawodem, który wzbudza powszechne zaufanie. Kiedy twierdzi, że jego klient - gangster jest niewinny a kilogramy narkotyków, które miał przy sobie to znalazł i szedł odnieść na policję - to we włanym mniemaniu działa w interesie publicznym :))))))))) To chyba trzeba albo mieć nadmiar tupetu, albo niedobór rozumu.
Albo przypomnijmy sobie SĘDZIÓW z trybunału konstytucyjnego. Ci SĘDZIOWIE - WYWODZĄCY SIĘ Z ADWOKATÓW I RADCÓW - nie raczyli się wykluczyć z orzekania o włąsnej sprawie - kiedy orzekano o korporacjach.
Fajny kraj ta Polska w którym nie przestrzega się nawet tak podstawowych zasad jak zasada, że nie sądzi się we własnej sprawie. To ma być to "zaufanie publiczne".
Albo jak jeden adwokat-sędzia TK usilnie wciskał w jakimś wyroku, że adwokaci to zawód zaufania publicznego. Prawdziwi - zawodowi sędziowie z Sądu Najwyższego - wprost stwierdzili, że adwokaci i radcowie nie są zawodami zaufania publicznego.
Podobnie choc w ograniczonym zakresie twierdził prof. Winczorek - jeden z twóców konstytucji, który w jednym z wywiadów wypowiedział się, że w sprawach cywilnych nie ma mowy, żeby traktować adwokatów i radców jako zawody zaufania publicznego.
Jak politycy chcą, żeby miał kto robić w tym kraju na ich emerytury , to niech politycy w końcu skończą z tą korporacyjną farsą.
2. Reprezentują przed sądem klienta " osobnicy w ramach pełnomocnictwa stałego", a korporacje prawnicze co? Protestują, a przy tym swoich niechlujnych członków chronią. Także tych, co za kratami dawno powinni być.
3. Towarzysze, towarzyszki, ( i ta trzecia płeć). Lekarzowi, stomatologowi, chirurgowi czy innemu, należy wierzyć, że ratuje najlepiej jak potrafi. Jeśli partacz - won z zawodu. I tutaj znowu korporacje chroniące swoich członków.
Czyli, w moim przekonaniu - traktujecie prawo jak tanie dziwki, zatem zawody te są również "publicznymi" poprzez nierespektowania prawa, w tym prawa współplemienców przede wszystkim.
Wystarczy zmienić kilka przepisów w procedurach, dopuszczając swobodny wybór przez stronę pełnomocnika procesowego przed sądami cywilnymi, administracyjnymi itd...
Potem można tworzyć jakieś regulacje dotyczące świadczenia usług prawnych.
Ustawa zmieniająca procedury powinna tylko znosić przymusy i nie regulować niczego więcej, aby nie dawać zaczepienia dla korporacyjnych ziomków z trybunału konstytucyjnego. Wszyscy pamiętamy, że ta trybunalska antydemokratyczna "władza" może zakwestionować całość, a zatem lepiej nie dawać im takich pretekstów.
Co najważniejsze takie zmiany nie mogą zostać zakwestionowane jako niekonstytucyjne, więc nawet kolesie z trybunału konstytucyjnego nie byliby w stanie ratować monopolu swoich kolesi w korporacji.
A z samymi korporacjami prządek zrobi już rynek.
Naruszany jest art. 17.
Ani adwokat ani radca nie są zawodami zaufania publicznego. Nawet jeżeli w relacji między adwokatem / radcą a klientem występuję element zaufania - to nie ma on charakteru publicznego. Twierdzenie, że adwokatom albo radcom ufają wszyscy jest oznaką oderwania od rzeczywistości. Skoro pełnomocnictwo sądowe miałoby być wyznacznikiem takiego zaufania, to również nabliższa rodzina strony postępowania musiałaby zostać obdarzona przymiotem zaufania publicznego. Mój brat - kowal z zawodu, kiedy reprezentowałby mnie w sądzie byłby kowalem zaufania publicznego. :))))
Z tej korporacyjnej koterii jedynie notariusze są takim zawodem. Niestety jak warto im ufać, to pokazują głośne ostatnio sprawy dotyczące przewłaszczania nieruchomości na podstawie lipnych umów. Pamiętamy sprawę z Krakowa dotyczącą wynajęcia studentów-dręczycieli? Tak właśnie warto ufać takiemu zawodowi :))).
Naruszany jest art. 20.
Po pierwsze w RP ma być gospodarka rynkowa - nie reglamentowana. A zatem tworzenie monopoli korporacyjnych jest konstytucyjnie zakazane. Jest to gospodarka społeczna - czyli oparta na interesie społecznym, a nie interesie pojedynczych grup zawodowych.
Ma być oparta na wolności działalności gospodarczej. Więc co z korporacyjnymi zakazami, przymusami i zmowami?
Naruszany jest art. 31
Zmuszanie ludzi do korzystania z usług członków jednek korporacji, to naruszanie wolności wyboru. Jeżeli nie mogę sam wybierać, to znaczy że nie jestem wolny. Ciekawe jak by było, gdyby państwo nagle w ustawie nakazało obywatelom korzystać wyłącznie ze stacji benzynowych Statoil. Moja wolność była by ograniczona? Czy może nie?
Czy wolnośc mojego wyboru jest szanowana, kiedy nie mogę wybrać takiego pełnomocnika jakiego chcę? Dlaczego akurat sąd miałby być wyjątkowym miejscem? Dlaczego mogę ustanowić pełnomocnika na niemal wszystko i wszędzie (ryzykująć dowolnie wysokie straty), a nie mogę ustanowić dowolnego pełnomocnika w sądzie, gdzie nad postępowaniem i przestrzeganiem prawa dodatkowo czuwa sędzia?
Przyjrzyjmy się również kiedy mogą być ustanawiane ograniczenia wolności: "Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw"
Czy konieczność korzystania z usług korporacji jest niezbędna dla zachowania bezpieczeństwa państwa? NIE
Czy jest to konieczne dla utrzymania porządku publicznego? NIE Gdyby tak było nie mogliby reprezentować stron: rodzina lub pracownicy oraz same strony.
Ochronę środowiska, zdrowie oraz moralnośc publiczną szkoda nawet rozpatrywać.
Naruszany jest art 32
Biorąc pod uwagę, że członkowie korporacji mogą bez kosztów dodatkowych kierować swoje sprawy przed sądy i trybunały, a obywatela zmusza się do opłacania wysokiego "haraczu" za pieczątkę na kasacji (na przykład).
Nawet gdyby ktoś umiał napisać sobie wybitną kasację to nie może jej złożyć. Nie ma znaczenia że jest ona dobrze napisana i zasadna. Liczy się to, że nie ma na niej pieczątki członka korporacji. A zatem konieczny staje się wydatek polegający na opłaceniu członka prywatnej korporacji. Ale gdyby członek korporacji miał z nami sprawę w sądzie, to on może sobie składać skargę kasacyjną nie ponosząc takich kosztów jak ktoś kto nie należy do korporacji.
Nie moze to być uzasadnione wprawą, bo większość korporantów nie pisała kasacji nigdy, albo robi to tak rzadko, że trudno jest mówić o wprawie (co zresztą potwierdzają sędziowie SN skarżący się na niska jakość tych pisanych przez członków korporacji - pism).
Dla mnie zawodem zaufania publicznego jest kominiarz.
Jeżeli Ty uczysz innych to chyba będę musiał zmienić zdanie co do konieczności aplikacji :))))
Piszesz, że na studiach uczą się teorii. A prawo to coś więcej niż teoria? Skąd wieli mecenas Wojtek czerpie swoją wiedzę. Z objawień? Czy może przeczytał sobie i stąd wie. Oczywiście wielki mecenas Wojtek nie dopuszcza, że ktoś inny może kupić sobie lexa albo przeczytać książkę. Wszak zdolność czytania jest zastrzeżona tylko korporacjom :))))
Co do "zasypywania" SN. Od ograniczenia "zasypywania" są miarkowany opłaty. A od zasadności skargi jest ocena sędziego, a nie ustawa.
Aby nie mitrężyć składu orzekającego - jest może być przedsąd oceniający pisma od strony formalnej. Ponadto głośno było o nieudolnych pismach pisanych przez członków korporacji. Nie słyszałem, żeby tym korporantom, którzy nie potrafią pisać kasacji, ktoś zabrał to uprawnienie, a przecież też "zasypują" sąd bezpodstawnymi czy nieprawidłowymi pismami.
Kiedyś była teza, że egzaminy są OK. Ale pozostawienie egzaminów, to jak zostawić RKM z taśmą amunicji na rynku dużego miasta. Część ludzi przejdzie obok, ale po jakimś czasie znajdzie się taki, co z tego RKM-u wygarnie do ludzi.
Tak samo będzie z egzaminami. Kolejny minister sprawieliwości może być taki jak Kalwas, Kalisz albo Ćwiąkalski - i znowu zacznie się szopka z egzaminami.
Ponadto na rynku potrzeba specjalistów. Więc jeżeli jakiś prawnik zajmuje się nieruchomościami, to jako klient mam gdzieś, że nie ma on pojęcia o prawie karnym. Bo jako klienta obchodzi mnie konkretna usługa, a nie to, żeby znał się na wszystkim i na niczym.
Pisząc o UCZCIWEJ, CIĘŻKIEJ PRACY w kontekście monopolu korporacyjnego jest nawet śmieszne. Ta figura retoryczna nazywa się ironią.
Notariusze - państwowi urzędnicy - którzy zamknęli się w korporacji. Wymagało to... tylko zmiany ustawy. Radcowie - to samo. A adwokaci - z rodzinnym systemem naboru - no tak... wuj był na pewno ekstremalnie surowy na egzaminie. :))))
A co do egzaminów, nie potrafisz odpowiedzieć na pytanie, czemu obecne uczciwe - państwowe egzaminy wstępne i końcowe są Ci nie w smak?? Pewnie pomimo tych zmian, nadal są dla Ciebie za trudne i marzy Ci się sytuacja, że bez żadnego wysiłku, nauki, praktyki, wiedzy(bo przecież możesz sobie sam przeczytać w każdej chwili w książce) zostaniesz adwokatem lub radcą prawnym. Jeśli odnosisz się do zagranicy, poczytaj o Hiszpanii. Tam podobne jak Twoje pomysły zostały wprowadzone w życie i już się z tego wycofano :-) Powoływanie się na Stany w dyskusji też jest pozbawione sensu - my żyjemy w kulturze prawa kontynentalnego, tam jest common low (zupełnie inna bajka). Więc, jeśli chcesz zostać kiedyś adwokatem, radcą prawnym, notariuszem itp. to się bierz kolego do nauki. Tylko uczciwa, ciężka praca powinna prowadzić do tych zawodów a nie liczenie na to, że zniesione zostaną wszelkie wymogi i bez wysiłku każdy dostanie to, na co inni pracowali kiedyś 3,5 a teraz 3 lata... Pozdrawiam
Mimo woli stałeś się kolejnym dowodem na to, jak niepotrzebne są korporacje. Brakuje ci podstawowej wiedzy o rzeczywistości i co gorsze (głównie dla twoich potencjalnych klientów) nie potrafisz argumentować.
I - analogia do lekarza czy w szczególności chirurga, w przypadku korporacji prawniczych ma się tak jak wół do karety. Aplikacje korporacyjne to ogólna powtórka ze studiów - tyle że uskuteczniana przez magistrów.
Chirurg - to specjalista. Radca prawny, albo adwokat - to człowiek, który skończył ogólną powtórkę ze studiów, któremu zazwyczaj rodzice zasponsorowali taką zabawę.
Chirurgia wymaga zręczności manualnej i użycia wielu zmysłów (dotyku, węchu, wzroku, słuchu) Prawo wymaga tylko zdolności czytania i znajomości meta-norm interpretacyjnych. Prawnik jak przeczyta to wie. A przeczytac może sobie wszędzie. Na ławce, na plaży, w biurze. Gdzie chce. Każdy, nawet nie prawnik może sobie iść do biblioteki, pożyczyć książkę, wgłębić się w temat i zagiąć 99% działających w tym kraju radców albo adwokatów.
W przypadku chirurgii jest gorzej. Teoretycznie może się przygotować jak prawnik, ale pewnie ludzie mu się nie dadzą macać, jeśli nie będzie miał białego kitla. Dlatego lekarzowie potrzebne są praktyki, a prawnikowie tylko potrzebne są książki.
II - etap egzaminów był przerabiany wielokrotnie. Przypominam, że największy opór sprawiały właśnie korporacji. Przecież na samym początku zaproponowano model amerykański. Zakończył się on wściekłą obroną swoich przywilejów przez korporantów i ministrów ich sprawiedliwości.
Akcje korporacji uzmysłowiły nam, że droga przez te egzaminy jest błędna. Bo przy każdej zmianie na ministra korporacyjnej sprwiedliwości, będzie on mógł sobie wrócić do starego bagna. Tak, jak przypomne było z Ćwiąkalskim - adwokatem, który chciał cofnąć zmiany do takiego bagna jak było za czasów np. Kalisza albo Kalwasa (nasiąkanie i te sprawy :).
Dlatego dziękujemy - postoimy, ale nie chcemy pozostawać na łasce korporacji.
III - Człowiek rodzi się wolny, więc powiniem mieć wolny wybór. Przymus przynależności korporacyjnej - EWIDENTNE ZŁAMANIE ZAPISÓW KONSTYTUCJI - bo ani adwokat, ani radca mimo starań ich nawet nie udających bezstronności kolegów z TK, nie jest zawodem zaufania publicznego. Czyli przymuszanie do przynależności nie dość że niezgodne z prawem to jeszcze łamiące wolność wyboru i wykonywania zawodu.
Przymusy radcowskie czy adwokackie. To już jest czysta paranoja. Sam nie mogę wybrać kogo chcę na pełnomocnika w sądzie, ale poza sądem mogę ustanawiać takiego pełnomocnika bez ograniczeń co do ważności czynności czy kwoty. Mimo, że poza sądem nie ma sędziego, który byłby gospodarzem takiego 'procesu'. Co wiecej, dostęp do elementów wymiaru sprawiedliwości uzależniony jest od zapłacenia haraczu na rzecz korporantów. Bo na ten przykłd nie mogę skorzystać z kasacji bez pieczątki korporanta. A za tą pieczątkę muszę słono zapłacić. I nikogo nie interesuje, że sam mógłbym napisać kasację. Nikt nie będzie kwestionował treści, ale brak pieczątki korporanta odetnie mi drogę odwoławczą.
etc.. etc... nie mam czasu dalej Co tłumaczyć, bo idę na autobus.
Nawet ta głośna sprawa w Krakowie, kiedy ktoś chciał wynająć studentów, żeby zadręczyli poprzednich właścicieli domu, dlatego, że za drobną kwotę pożyczki chciał przejąć ich dom. Notariusz bez problemu sporządził i podpisał taką co najmniej wątpliwiej jakości umowę.
I TO SĄ TE ZAWODU ZAUFANIA PUBLICZNEGO
A adwokat - Dubieniecki - który deklaruje, że będzie jeździł bez ważnego prawa jazdy. Nawet chyba ostatnio pisali, że już tak jeździ. I co sobie robi z prawa. Kolejny publiczny zaufany???
Dość już tego państwa świętych krów.
Przecież pełnomocnik działa wyłącznie w interesie swojego klienta. W jego interesie będzie kłamał lub przemilczał niewygodne dla tego klienta fakty. Więc jaką głupotą czy też naiwnością musiałbym się wykazać, żeby ufać w takiej sytuacji.
Tak samo społeczeństwo. Czy obrońca adwokata P. wciągającego według obrońcy lekarstwa nosem - wzbudza wasze zaufanie?
A może sam adwokat P. wzbudza wasze zaufanie, kiedy mówi, że ten biały proszek to były leki, a nie narkotyki?
A skoro to zawód zaufania publicznego to powinniści mu ufać :))
Adwokat broni klient w sprawie drobnej kradzieży. Adwokat dowiaduje się od klienta w trakcie rozmowy, że jest one seryjnym mordercą pedofilem. Ten seryjny morderca pedofil wskazuje nawet adwokatowi miejsca, gdzie zakopał zwłoki zamordowanych dzieci.
Jak myślicie co nakazuje ETYKA ADWOKACKA? Otóż adwokat nie powie policji, że oto jego klient z pozoru drobny rzezimieszek, to morderca pedofil. On będzie ukrywał ten fakt, mając widocznie gdzieś, że po wyjściu, ten morderca rozpocznie od nowa swój proceder.
CZY TAKI ZAWÓD, KTÓRY JAKO ETYCZNE TRAKTUJE UKRYWANIE ZBRODNI LUB POMNIEJSZANIE ZBRODNI - JEST ZAWODEM, KTÓRY CIESZY SIĘ PUBLICZNYM ZAUFANIEM.
JA UWAŻAM, ŻE NIGDY KTOŚ, KTO STAWIA INTERES KLIENTA PONAD INTERESEM OGÓŁU NIE MOŻE BYĆ ZAWODEM ZAUFANIA PUBLICZNEGO.