Przesłuchania w jednym pomieszczeniu wielu osób, brak pomocy tłumacza, naruszania prawa do prywatności to główne grzechy naszej administracji w postępowaniach z udziałem cudzoziemców.
Wszystko dlatego, że wciąż brakuje nam jasnych i precyzyjnych zasad przeprowadzania przesłuchań obcokrajowców, którzy ubiegają się w naszym kraju o status uchodźcy lub o zezwolenia na zamieszkanie na czas oznaczony. Tak wynika z raportu „Przesłuchanie cudzoziemców w trakcie postępowania administracyjnego. Polska”, który ogłosiła Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Brak regulaminów

Fundacja sprawdziła sposób przeprowadzania przesłuchań przez urzędników urzędów wojewódzkich, Urzędu do spraw Cudzoziemców, Rady do spraw Uchodźców. Okazało się, że w żadnym z tych podmiotów nie powstał wewnętrzny regulamin, który regulowałby przebieg przesłuchania, prawa i obowiązki urzędników, tłumaczy oraz samych cudzoziemców. Dlatego urzędnicy posuwają się czasem za daleko, zadają pytania dotyczące sfery intymnej, gdy w pomieszczeniu są przesłuchiwane także inne osoby. Zdarza się, że pokoje nie są wyciszone i oczekujący na korytarzu słyszą krępujące odpowiedzi przesłuchiwanych.
Z przesłuchania spisywany jest protokół, najczęściej odręcznie, w formie nieczytelnej dla cudzoziemca. Rozmowa z urzędnikiem nie jest nagrywana. Cudzoziemiec nie ma więc praktycznie żadnej możliwości udowodnienia, że jego zeznania różniły się od treści protokołu. Często nie może on nawet sprawdzić po przesłuchaniu, co zostało zapisane w protokole, gdyż w wielu urzędach wciąż nie wydaje się cudzoziemcowi jego kopii.
Dużym problemem są tłumaczenia. Zdarza się, że dokonuje ich sam urzędnik. Zatrudniani są też tłumacze zewnętrzni, ale nie ma ustalonych żadnych wymagań w zakresie poziomu ich znajomości języka, ukończenia odpowiednich studiów czy też kursów, posiadania umiejętności międzykulturowych, znajomości terminologii prawnej. Ponadto urzędy nie we wszystkich postępowaniach zapewniają pomoc bezpłatnego tłumacza. Tak jest np. w urzędach wojewódzkich. Dla wielu cudzoziemców to bariera, bo nie są oni w stanie pokryć kosztów związanych z zatrudnieniem profesjonalnego tłumacza. Na przesłuchania przyprowadzają więc przyjaciół, a nawet obce osoby (np. przypadkowo spotkane na korytarzu w urzędzie, nieznające języka na odpowiednim poziomie), przez to rośnie ryzyko popełnienia błędu w tłumaczeniu.

Nieznajomość prawa

– Aktualnie obowiązujące prawo nie przewiduje skutecznego mechanizmu obrony cudzoziemca przed wadliwym tłumaczeniem podczas przesłuchania czy też nieprawidłowym zachowaniem przesłuchującego urzędnika – wyjaśnia Maja Tobiasz, autorka raportu.
Według niej cudzoziemcy często nie zdają sobie sprawy, jakie mają prawa i obowiązki w trakcie przesłuchania. Nie wiedzą, że mogą np. zmienić tłumacza, gdy wykonuje on swoją pracę wadliwe, czy też że mogą prosić o przerwę w kilkugodzinnym przesłuchaniu.