O wygranej w przetargu nie może decydować wyłącznie najniższa cena. Oferty powinny być także oceniane pod kątem jakości, oszczędności technologii i kosztów eksploatacji.

Przetargów nie będą już wygrywać firmy oferujące ceny, które nijak mają się do rzeczywistości. Posłowie chcą, aby organizator przetargu, który zdecyduje się tylko na kryterium cenowe, solidnie się z tego tłumaczył i udowadniał, że było to najbardziej opłacalne. To główna idea projektu zmian w prawie zamówień publicznych, który przygotował poseł Adam Szejnfeld w komisji Przyjazne Państwo. Po pierwszym czytaniu w komisji gospodarki przepisy znalazły się w specjalnej podkomisji. Mają być uchwalone jeszcze w tej kadencji.

Bez dumpingu

Przepisy to reakcja na ostatnie problemy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przy budowie autostrad.

Teraz w ponad 90 procentach przetargów o wyborze oferty decyduje wyłącznie najniższa cena. Wybierane są ofert najtańsze, czasem wręcz nierealnie tanie. Potem często okazuje się, że wykonawca tylko po to, aby wygrać przetarg, zaniżył swe rzeczywiste koszty i kiedy ma już kontrakt w ręku, zaczyna naciągać zamawiającego na roboty dodatkowe, czyli na dodatkowe wynagrodzenie.

Nie tylko cena

Nowe regulacje będą wymuszać na organizatorach przetargów stosowanie innych kryteriów niż cena, jak choćby koszty eksploatacji, jakość, oszczędność stosowanych technologii itp. Posłowie chcą, aby w sytuacji gdy jedynym kryterium oceny ofert jest cena, zamawiający musiał wykazać w protokole, że zastosowanie innych kryteriów nie przyczyni się do zmniejszenia wydatków ponoszonych w okresie korzystania z zamówienia.

Posłowie chcą także zmienić dzisiejsze zasady badania rażąco niskiej ceny w ofertach. Zmiana ma być zasadnicza. Ciężar udowodnienia, że cena ma charakter rynkowy, będzie spoczywać na wykonawcy, który złożył podejrzanie tanią ofertę. Teraz jest odwrotnie, przez co zamawiający i inni wykonawcy nie są w stanie udowodnić nieuczciwemu wykonawcy zaniżonej ceny. W szczególności wykonawca będzie miał obowiązek udowodnić, że przy ustalaniu kosztów pracy brał pod uwagę stawki wynagrodzenia minimalnego.

Płaca minimalna

Zabroniony będzie także dumping socjalny, czyli zaniżanie przez wykonawców kosztów zatrudnienia. Posłowie chcą, aby zamawiający mógł odrzucać oferty tych wykonawców, którzy ignorują zasady wynagradzania za pracę ustalone w przepisach. Chodzi o wynagrodzenie minimalne. Koszty pracy przyjęte przez przedsiębiorcę do obliczenia ceny nie będą mogły być niższe od tych wynikających z minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Ta zmiana podoba się Włodzimierzowi Dzierżanowskiemu, prezesowi zarządu Grupy Doradczej Sienna

– Przy ocenie, czy nie złożono oferty z rażąco niską ceną należy uwzględniać przepisy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę i obowiązek obliczenia kosztów pracy z ich uwzględnieniem. Państwo, działając jako klient, nie może zamykać oczu na łamanie standardów wynagradzania przy spełnianiu świadczeń na jego rzecz – ocenia Dzierżanowski.

Obowiązek uwzględniania wynagrodzeń minimalnych w kalkulacji cen ofert nie oznacza, że firmom będzie się narzucało taką formę zatrudnienia pracowników.

90 proc. w tylu przetargach o przyznaniu zamówienia decyduje najniższa cena