W rok po przedstawieniu pierwszego raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową na temat funkcjonowania rynku zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych okazuje się, że niewiele zmieniło się w systemie gospodarki elektrośmieciami
Marcin Peterlik
W marcu 2010 roku przygotowaliśmy pierwszy raport dotyczący sektora zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Wnioski z tego raportu były niepokojące. Mamy w Polsce cały szereg nieprawidłowości, które mają miejsce przy gospodarowaniu zużytym sprzętem. Po ponad roku postanowiliśmy dokonać przeglądu tego, co się w tym czasie zmieniło i czy są symptomy poprawy. Nasza diagnoza sprzed roku się nie zmienia. Wiele nieprawidłowości, ma swoje źródło w obowiązujących przepisach. Najpoważniejszą jest kreowanie fałszywej dokumentacji związanej z przetwarzaniem sprzętu czyli tzw. handel kwitami. Nadal wiele urządzeń jest przetwarzanych poza legalnymi zakładami. Przetwarzanie odbywa się z pominięciem obowiązujących przepisów dotyczących choćby zasad usunięcia niebezpiecznych dla środowiska substancji, które się w tym sprzęcie znajdują.
W przepisach są źle zdefiniowane grupy produktowe urządzeń elektrycznych i elektronicznych. W jednej grupie produktowej znajdują się urządzenia o bardzo różnym koszcie przetworzenia. Producenci urządzeń, którzy mają rozliczać się według tych grup, w praktyce zajmują się zbieraniem wyłącznie sprzętu, który jest najtańszy w przetworzeniu. Wypełniają swój obowiązek na papierze, a urządzenia o wysokich kosztach przetworzenia, czyli takie, które są najbardziej niebezpieczne dla środowiska, jak np. lodówki i chłodziarki nie są przetwarzane. Kolejną sprawą jest niewystarczający nadzór i niezadowalająca jakość prowadzonych kontroli. Ten element w Polsce wygląda bardzo słabo.
Efektem tych nieprawidłowości jest bardzo niski poziom zbierania zużytego sprzętu. Jest on niższy niż wymaga tego Unia Europejska i bez porównania niższy niż u naszych sąsiadów o państwach skandynawskich nawet nie wspominając. Z uwagi na liczne nieprawidłowości trudno jest ocenić rzeczywisty poziom zbierania tego sprzętu, a przez to efektywność systemu. Część urządzeń, które w oficjalnych statystykach figurują jako zebrane i przetworzone w rzeczywistości, zebrana i przetworzona nie jest. Powodem tego jest właśnie wspomniany obieg fałszywej dokumentacji. Mamy więc zaburzony mechanizm konkurencji w tym sektorze. Firmy, które działają poza prawem wypierają z rynku uczciwie działających przedsiębiorców. Ktoś kto zbiera i przetwarza sprzęt zgodnie z prawem nie ma szans konkurować pod względem kosztów i później ceny z firmami, które w dużej mierze koncentrują swoją działalność na kreowaniu dokumentów, a nie rzeczywistym przetwarzania sprzętu.
Sprawdziliśmy też dostępne wyniki finansowe sześciu organizacji odzysku działających na polskim rynku. W przypadku niektórych, relacja zysku netto do przychodów wynosi 1 proc., a u innych nawet 76 proc. Tak duże różnice są niemożliwe na rynku, gdzie wiele kosztów jest podobnych. To dodatkowo pokazuje skalę nieprawidłowości na tym rynku.
Małgorzata Szymborska
W wielu aspektach muszę się zgodzić z tym, że na rynku odpadów elektrycznych i elektronicznych jest wiele nieprawidłowości. Nie wiadomo jednak, na jakim źródle oparli się autorzy przedstawionego raportu. W ciągu minionego roku Ministerstwo Środowiska w zakresie merytorycznym, m.in. wspólnie z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska i Grzegorzem Skrzypczakiem, prezesem organizacji odzysku ElektroEko, zorganizowaliśmy cykl szkoleń dotyczących zarówno obowiązujących przepisów prawa z akcentem na walkę z szarą strefą, czyli niewłaściwym postępowaniem z realizacją obowiązków i fałszywą dokumentacją. Takie szkolenia odbyły się dla policji, inspekcji, administracji samorządowej, w tym urzędów marszałkowskich, które są właściwe dla realizacji tych przepisów, począwszy od wydawania stosowanych decyzji administracyjnych w zakresie gospodarowania zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym.
Jeśli chodzi o działania legislacyjne, to zmienione zostało rozporządzenie w sprawie poziomów zbierania zużytych urządzeń. Podniosło do 35 proc. poziomy zbiórki zużytych urządzeń, poza oświetleniem, gdzie poziom ten wynosi 43 proc. Obecnie podniesienie tych poziomów jeszcze bardziej, nie zwiększy faktycznego poziomu zbierania takich zużytych urządzeń. Taki ruch spowodowałby wzrost zagrożenia, że składane przez przedsiębiorców sprawozdania będą nierzetelne. Chodzi natomiast o to, by rynek stopniowo przygotować do tego, by docelowo zbierać jak najwięcej zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. W tym roku nie podjęto też zmiany ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym z uwagi na to, że w trakcie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej chcemy zakończyć prace nad dyrektywą dotyczącą odpadów elektrycznych i elektronicznych. Dopiero wtedy planujemy rozpocząć prace nad zmianą krajowych przepisów.
Andrzej Jagusiewicz
Główny inspektor ochrony środowiska co roku przedstawia ministrowi raport z funkcjonowania rynku zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Raport za rok 2010 zostanie przedstawiony do końca czerwca. Nie ukrywam, że już mamy wiele danych, chociaż część z nich to dopiero prognoza. Nie udało się zebrać 4 kg elektroodpadów w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Prognozujemy, że w 2010 roku udało się zebrać 3,5 kg. Biorąc pod uwagę, że w 2008 r. było to 1,5 kg, a w 2009 – 2,7 kg, to trzeba przyznać, ze zbliżamy się do normy 4 kg na mieszkańca.
W 2010 roku udało nam się skontrolować 507 podmiotów. W tej grupie najwięcej było zbierających – prawie 360 i 148 wprowadzających. Wśród 55 proc. skontrolowanych firm stwierdziliśmy naruszenia. Czyli ponad 250 zakładów nie spełniało wymogów technicznych, środowiskowych lub formalnych. Dobra wiadomość jest taka, że najwięcej było naruszeń o najmniejszym wpływie na środowisko. Był to bałagan w dokumentach, ale nie mówię tu o dokumentach sfałszowanych, które np. zaniżały cenę usługi lub zawyżały ilość przetworzonego sprzętu. Natomiast takich, które stanowiły zagrożenie dla środowiska, było 13 proc., i to jest rzecz niedobra, którą należy zwalczać.
Przyznaję, że działalność inspekcji ochrony środowiska jest niewystarczająca. Jako główny inspektor mam 16 wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska, które podlegają wojewodzie. Chcielibyśmy mieć więcej inspektorów, ale to nie są moje etaty, tylko wojewody. Tak więc nie mam instrumentów finansowych i możliwości zwiększania etatów, po to by rzucić większe siły do walki z szara strefą w gospodarce odpadami. Nie oznacza to jednak, że my z tą szarą strefą nie walczymy. W dodatku w sektorze zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych mamy ponad 11 tys. podmiotów. Jeżeli mam w całej inspekcji 700 inspektorów, którzy zajmują się nie tylko tym segmentem rynku, ale w ogóle ochroną środowiska, to nie jesteśmy w stanie wszystkich skontrolować. Nie możemy postawić za każdym zakładem inspektora.
Grzegorz Skrzypczak
Chciałem się z państwem podzielić pewnymi danymi. Otóż jako organizacja odzysku jesteśmy jedynym z Polski członkiem WEEE Forum – stowarzyszenia międzynarodowych organizacji odzysku. Jedynym, bo jako jedyni spełniamy bardzo wymagające kryteria przyjęcia. W ubiegłym roku znaleźliśmy się w grupie trzech państw – Polska, Rumunia i Bułgaria – wykazujących najgorsze wyniki wśród 29 krajów, które są objęte monitoringiem tego stowarzyszenia. Trudno jest występować na forum międzynarodowym i przedstawiać osiągnięcia, gdy jest się outsiderem. Taką pozycję mieliśmy na podstawie wyników za 2009 rok. Jeżeli chodzi o wyniki za rok 2010, to jesteśmy przed Bułgarią i Litwą, ale Rumunia już nas wyprzedziła. Taką pozycję zawdzięczamy tylko oficjalnym statystykom. Gdybyśmy wzięli pod uwagę, że oszustwa w Polsce stanowią od 30 do 40 proc. rynku to ten wynik byłby znacznie gorszy. Nawet przyjmując optymistycznie, że szara strefa stanowi 20 proc. rynku, i tak uplasowalibyśmy się na ostatnim miejscu.
W ubiegłym roku Ministerstwo Środowiska wykazało dużą aktywność, jeżeli chodzi o przekazywanie informacji do organów kontrolnych, jakie są mechanizmy powstawania tych nieprawidłowości. Teraz wszyscy czekamy na efekty. Karygodna sytuacja jest jeśli chodzi o funkcjonowanie firm złomiarskich. Nigdy nie osiągniemy 4 kg faktycznej zbiórki, jeżeli firmy te nie zostaną przywołane do porządku. Minister Jagusiewicz podał dane, z których wynika, że Polsce zebrano ok. 135 tys. ton elektroodpadów w 2010 r. Z punktu wiedzenia praktyka dane te dla mnie absolutnie nie są wiarygodne. Te rzekome 135 tys. ton oznacza, że przedsiębiorcy zbierają więcej niż wymaga prawo. Wynika to stąd, że 2011 rok jest trzecim z kolei, gdy drastycznie spada sprzedaż nowych urządzeń – w niektórych branżach nawet o 30 proc. Tak więc przyjęcie założenia, że przedsiębiorcy zbierają więcej niż muszą i wydają więcej pieniędzy niż wymaga prawo, szczególnie w naszych warunkach i w warunkach światowego kryzysu jest utopijne. Według naszych szacunków dotyczących roku 2010 udało się zebrać około 2,8 do 2,9 kg zużytego sprzętu na osobę. I jeszcze raz podkreślam, że nie jest to wynik rzeczywisty, gdyż zawiera dane oparte w istotnej części na fałszowanych dokumentach. Chcę powiedzieć, że w 2010 roku sprzedaż nowych urządzeń spadła istotnie. Dlatego ustalony na 2011 rok poziom zbiórki na poziomie 35 proc. masy wprowadzonych nowych urządzeń nie da nam wymaganego przez UE minimum 4 kg na osobę. Jeżeli tendencja spadkowa utrzyma się w 2011 roku, to będziemy mieli niezwykle poważny problem co zrobić z tymi limitami na rok 2012. Ale to my będziemy mieć problem. Wiele firm wydrukuje kwity i tego problemu mieć nie będzie.
Marcin Peterlik
Efektem nieprawidłowości na rynku są też mniejsze wpływy podatkowe z tego sektora usług. Jest to skutkiem zaniżania cen. Do usprawnienia tego sektora konieczne wydaje się wprowadzenie obowiązku pokazywania na fakturach i w sklepach kosztów gospodarowania odpadami. Problem tkwi także w tym, że w tej chwili urzędy marszałkowskie wydają pozwolenia na prowadzenie działalności bez żadnego sprawdzenia czy dany zakład przetwarzania jest w stanie wykonywać działalność, o jaką występuje. Obowiązek ten powinien być w rękach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Małgorzata Szymborska
Decyzje dotyczące pozwoleń dla zakładów przetwarzania rzeczywiście powinny być weryfikowane. Wiele wydanych już decyzji powinno być wycofanych z obrotu prawnego, gdyż są wadliwe i należy je ponownie zweryfikować. Z dużo większą ostrożnością należy też wydawać nowe decyzje i z właściwą kwalifikacją procesów. Niejednokrotnie okazuje się, że proces stosowany w zakładzie nie jest proporcjonalny do tego, co podmiot ma w decyzji administracyjnej na swoje działanie.
Andrzej Jagusiewicz
Działalność związana z gospodarowaniem odpadami jest działalnością gospodarczą. Z tego powodu pojawia się pokusa uciekania od dobrych praktyk czy zaniżania zysków czy też zagrywania fałszywymi dokumentami. Dotyczy to nie tylko zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, ale i pojazdów wycofanych z eksploatacji czy odpadów komunalnych. Jest to jednak działalność gospodarcza, dlatego te nieprawidłowości są przede wszystkim przestępczością gospodarczą. Za tę przestępczość gospodarczą proszę nas w całości nie winić. Nie jesteśmy organem ścigania, któremu udostępnione są techniki operacyjne. Możemy kontrolować podmioty, które pretendują do tego by dokonywać przetwarzania. Byłoby jednak bardzo dobrze, aby zmiany przepisów poszły w takim kierunku, byśmy mogli kontrolować taki podmiot zanim zostanie wydana zgoda na prowadzenie tego rodzaju działalności. Dziś robimy kontrolę w zakładzie dopiero po wydaniu zgody przez organy samorządowe. Zmiana polegająca na wcześniejszym sprawdzeniu możliwości przetwórczych danej firmy mogłaby poprawić wyniki zbierania zużytych urządzeń. Jesteśmy otwarci na propozycje w tym zakresie.
Problem tkwi także w tym, że o przeprowadzanych kontrolach muszę uprzedzić przedsiębiorcę. Ma on więc czas na to, by przed kontrolą wyczyścić teren i papiery. Może wtedy pokazać kontrolerowi, że wszystko jest w porządku. Pamiętajmy, że wynika to z ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.
Stawiamy sprawę walki z szarą strefą jednoznacznie. Wydaliśmy wytyczne po konsultacjach z głównymi graczami sektora w ramach tzw. partnerstwa administracyjno-prywatnego. Były dwa spotkania, na których wysłuchaliśmy uczciwych graczy na rynku i w oparciu o ich głosy zmodyfikowaliśmy wytyczne, które są bardziej ukierunkowane na walkę z szarą strefą. W ramach tej walki chcemy po pierwsze wprowadzić kontrole oparte nawet na anonimie, które są wystarczające do tego, by daną firmę skontrolować.
Tomasz Tratkiewicz
Prawodawca unijny dostrzegł problem oszustw podatkowych w sferze odpadów, ale nie w części, która jest tematem naszej rozmowy. Skupił się na złomie z metali, zużytych akumulatorach, odpadach szklanych, gumowych itp. W tym zakresie przepisy dyrektywy 112/2006 w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości danych dały państwom możliwość specjalnego rozliczania tych transakcji w systemie odwróconego obciążenia. Wprowadziliśmy taki system 1 kwietnia 2011 roku, ale na skutek uwag branży złomiarskiej chcemy doprecyzować w nowelizacji, jakie dokładnie towary są tym systemem objęte i chcemy ten system rozszerzyć. Zmiana ta zacznie obowiązywać 1 lipca 2011 roku. Jednak elektroodpady nie są objęte specjalnymi regulacjami o VAT, więc rozliczenia są na zasadach ogólnych.
Nie mieliśmy informacji o tym, że w branży odpadów elektrycznych dochodzi do takich nadużyć. Dlatego raport ten jest impulsem do przemyśleń na ten temat i tymi obserwacjami podzielę się także z kolegami z pionu kontroli, którzy bezpośrednio zajmują się takimi rozliczeniami. Mamy oczywiście mechanizmy, które pozwalają nam – gdy wartość świadczeń jest zaniżona – określić prawidłową wysokość zobowiązań. Mimo pewnych sporów jakie mieliśmy na ten temat w kontekście prawa unijnego, to orzecznictwo w ostatnim czasie poszło w tym kierunku, że takie wymiary (gdy wartość świadczenia nie jest zgodna z wartością rzeczywistą) możemy robić. Należy jednak zwrócić uwagę, że co do zasady nie będzie podstaw do weryfikacji wartości świadczenia jeśli odpowiada ono rzeczywistej jego wartości, a niewielka jego wartość wynika np. z okoliczności, że zakład nie przetwarza odpadów zgodnie z odrębnymi przepisami. W takim przypadku, w mojej ocenie, powinny zadziałać służby ochrony środowiska.
Natomiast bardzo by nam zależało, by informacje o zidentyfikowanych w firmach nieprawidłowościach przez Inspekcję Ochrony Środowiska trafiały do naszych służb kontroli skarbowej. Wtedy możemy zbadać prawidłowość tych rozliczeń. Ważny jest taki impuls, bo działamy również w oparciu o takie doniesienia, z których wiele okazuje się prawdziwych.
Musimy też pamiętać, że kontrole nie mogą powodować uciążliwości dla firm działających uczciwie. Powinny koncentrować się one tam, gdzie istnieje duże ryzyko, że pojawiają się nieprawidłowości. W tym kontekście takie sygnały od innych służb są niezwykle cenne w dokonywanym typowaniu podmiotów do kontroli.
W raporcie pojawił się też wątek wykazywania na fakturach kosztów gospodarowania odpadami. Przepisy dotyczące danych na fakturach musieliśmy dostosować do dyrektywy unijnej i nie można wymusić na firmach obowiązku, by koszt ten by na fakturach. Jednak nie zabraniamy też, by było to jednak pokazane na fakturach.
Andrzej Jagusiewicz
Mamy pawie 9 tys. zbierających zużyte urządzenia, a 150 prowadzących zakłady przetwarzania. Właśnie przetwórcy są najbardziej kluczowi dla prawidłowości funkcjonowania tego systemu. Dlatego te podmioty są przez nas najczęściej kontrolowane. Na rynku jest też prawie 4 tys. przedsiębiorców wprowadzających do obrotu sprzęt elektryczny i elektroniczny. Każdy, kto wprowadza taki sprzęt musi być wpisany w naszym rejestrze. Jeżeli nie jest zarejestrowany, to prowadzi działalność przestępczą. Problem w tym, że my nie wiemy, że ktoś działa w taki sposób. Musi być więc tzw. życzliwy donos, ze strony społeczeństwa czy legalnie działających firm. W 2010 roku było 80 kontroli u przedsiębiorców, które były właśnie podejrzane, że działają w szarej strefie. Najczęściej brakowało wpisu do naszego rejestru, nierzetelnie była sporządzana dokumentacja dla marszałka województwa, nierzetelnie była prowadzona karta ewidencji odpadów. Proszę pamiętać, że w prawie nie ma jednoznacznego powiązania danych na zaświadczeniach wystawionych przez recyklerów i prowadzących odzysk z danymi na fakturze VAT. Proszę więc o wskazanie, jaki kwit jest dowodem pozwalającym ustalić faktyczny stopień przetwarzania.
Grzegorz Skrzypczak
W internecie można znaleźć oferty kupna lamp, które objęte są ustawą. Oferta jest atrakcyjna, bo produkt jest o 50 proc. tańszy niż w normalnej sprzedaży. Okazuje się, że taki sprzedawca nie jest jednak kontrolowany pod kątem tego czy w ogóle się zarejestrował w GIOŚ. Dlatego niezwykle istotne jest połączenie warunków finansowo-technicznych, w jakich się funkcjonuje, z prostym rozumowaniem, gdyż czasem patrzymy na wielkie rzeczy, a nie widzimy tego co jest dookoła.
Spojrzałem też na przedstawione na początku dyskusji wyniki finansowe organizacji odzysku. Jest oczywiste, że tylko z tych danych można odczytać skalę fałszowania dokumentów. Jako praktycy współczujemy pracownikom wojewódzkich inspekcji ochrony środowiska – działają w warunkach wojennych. Jeżeli dodamy istotny element strachu tych pracowników, to kontrola nie może być skuteczna.
Dr Bohdan Wyżnikiewicz
Mamy dziwną sytuację jeśli chodzi o sferę mikroekonomiczną w gospodarce zużytym sprzętem. Od 30 lat badam zachowania przedsiębiorstw, ale nie przypominam sobie, żeby były przedsiębiorstwa, które osiągały rentowność 1 proc, a obok w tej samej branży były inne, które mają rentowność np. na poziomie ponad 70 proc. W świetle tego co wynika z raportu w sprawie patologii w tym sektorze, to gdyby jakiś prokurator z elementarnym ekonomicznym przygotowaniem obejrzał te dane, to natychmiast skierowałby swoje kroki do takich przedsiębiorstw. Cudów w gospodarce nie ma.
Marcin Peterlik
Unia Europejska szykuje dużą zmianę prawa w zakresie zbierania zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych Jest to szansa, by uporządkować polski sektor ZSEE. Najważniejsze zmiany, to podział na sześć grup produktowych względnie jednorodnych pod kątem kosztu przerobu. Pozwoli to efektywniej zbierać ten sprzęt, który jest drogi w przetworzeniu.
Druga rzecz to standaryzacja procesów w tym sektorze. Chodzi o to, by wprowadzić jasne i czytelne standardy dotyczące wszystkich uczestników tego rynku, począwszy od zbierania, transportu, przetwarzania i recyklingu. Standaryzacja uniemożliwiłaby funkcjonowanie na rynku tym firmom, które nie spełniają odpowiednich wymagań.
Małgorzata Szymborska
Pracownicy departamentu gospodarki odpadami biorcą czynny udział pracach nad nową dyrektywą w Parlamencie Europejskim, która wymusi zmianę ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Polskie prawo już dziś wymaga zmian, ale wprowadzanie na szybko korekt do przepisów nie ma większego sensu. Procedura legislacyjna jest na tyle długa, że nie ma racjonalnego uzasadnienia podejmowanie próby zmiany ustawy na kilka miesięcy przed wejściem w życie nowej dyrektywy, która wymusi zmiany w prawie. Obecnie, aby przeprowadzić zmiany, najpierw powstają założenia do ustawy, które musi przyjąć rząd. Później pisany jest projekt ustawy w Rządowym Centrum Legislacji i znowu musi go przyjąć rząd. Dopiero wtedy propozycja zmiany przepisów trafia do Sejmu. W tej chwili nowelizacja ustawy zbiegałaby się w czasie z terminem, w którym trzeba będzie przygotować zmiany wynikające z dyrektywy.
Andrzej Jagusiewicz
Nie jestem zwolennikiem szerokiej standaryzacji w tym obszarze. Chodzi o to, że standardy mogłyby być zbyt wysokie i w konsekwencji nie do zrealizowania przez Polskę. Jestem jednak za tym, by był standard wyposażenia zakładów przetwarzania, na podstawie czego byłyby wydawane zezwolenia na taką działalność. Gwarantowałoby to właściwe i bezpieczne odseparowania z lodówek niebezpiecznego freonu, a z kineskopów luminoforu.
Obecnie ustawa stawia wymogi na poziomie minimalnym, co nie gwarantuje stosowania najlepszych praktyk i technik. Jeżeli będzie wyższy standard wyposażenia tych zakładów, to przełoży się na wyższy stopień przetworzenia.
Jest stara zasada mówiąca, że zanieczyszczający płaci. Dlatego wprowadzający sprzęt musi być zobowiązany do odzysku określonego procentu wolumenu sprzętu wprowadzonego na rynek. Kolejną ważną rzeczą jest to, że dziś mamy podział na 10 grup zużytego sprzętu. Chwielibyśmy mieć mniej tych grup i żeby były one podobne co do kosztów przetworzenia tych sprzętów. Istniejące patologie biorą się z tego, że jeżeli w jednej grupie są bardzo duże rozbieżności kosztów przetwarzania zużytego sprzętu, to przetwarza się to co kosztuje najmniej. To co jest najdroższe i zarazem najbardziej szkodliwe dla naszego środowiska zostawia się na później. W ten sposób wykonuje się obowiązek przetworzenia sprzętu z danej grupy byleby tylko udało się rozliczyć. Planowane przez UE zmniejszenie liczby tych grup i utworzenie ich na zasadzie podobieństwa co do kosztów przetworzenia idzie w dobrym kierunku.
Grzegorz Skrzypczak
Na zlecenie Komisji Europejskiej WEEE Forum opracowało międzynarodowe standardy zbierania, transportu i przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Cały projekt został w 50 proc. sfinansowany przez Komisję Europejską. Projekt ten był opracowywany przez ponad 2 lata i brali w nim udział międzynarodowi specjaliści m.in. z WEEE Forum. Zgodnie z zaleceniami WEEE Forum opracowane standardy powinny być stosowane przez wszystkie organizacje zrzeszone w tym stowarzyszeniu. Ja jestem przeciwny, bo jeśli Polska nie wdroży tych zaleceń, to tylko my będziemy je stosować, a inni nie. W ten sposób za jakiś czas okaże się, że największa organizacja odzysku w Polsce zbankrutowała. Dlatego życzyłbym sobie, aby ministerstwo uwzględniło te standardy, gdyż będą one we wszystkich innych krajach UE.
Większość podmiotów unika transparentności działania. Chciałbym, aby w raporcie GIOŚ nie było tylko liczb i cyfr, które jeszcze nigdy nie brzmiały wiarygodnie, ale żeby były też informacje o tym, kto i co faktycznie zrobił. Nie widzę powodu, by przedsiębiorstwo o statusie spółki akcyjnej nie publikowało swoich danych. Spółka akcyjna nie powinna mieć nic do ukrycia.
Nowelizacja ustawy już w tej chwili jest potrzebna, by w Polsce powstał jakikolwiek system gospodarki odpadami elektrycznymi i elektronicznymi. Za 2–3 lata nie będzie legalnie działających firm w branży. Ważne jest, by przy okazji wdrażania unijnej dyrektywy skorzystać z szansy i wiele rzeczy zmienić, gdyż później długo nie będzie żadnej nowelizacji ustawy, bo przepisy unijne też szybko się nie zmienią skoro prace nad nimi trwają 3 lata.
Dr Bohdan Wyżnikiewicz
Standaryzacja w sektorze ZSEE jest jak najbardziej wskazana. Bez rygorystycznych wymogów prawnych nie poprawimy sytuacji. Bez względu na to jakie prawo by nie było, to zawsze jest pokusa, by je naruszać. Dlatego wymóg standardów jest niezbędny.
Ważna jest też świadomość ekologiczna. W edukacji szkolnej problem ekologii jest mocno postawiony, ale efekty będą widoczne za kilka lat. Jak najwięcej miejsca musi być poświęcone na poszerzanie świadomości w całym społeczeństwie. W przeciwnym razie za jakiś czas usłyszymy, że Skarb Państwa zostanie ukarany za niewykonanie zobowiązań, które kraj wziął na siebie. Wtedy nagle w pośpiechu będą tworzone nowe przepisy, by zmniejszyć skalę kar.
Do tego, żeby wywiązywać się ze zobowiązań potrzebne jest dobre prawo. Zanim ono powstanie potrzebna jest znacznie większa niż obecnie świadomość legislatorów. Bez zmian może się okazać, że za kilka lat cały system gospodarki odpadami elektrycznymi będzie trzeba budować od nowa, skoro uczciwe firmy nie wytrzymają konkurencji.
Marcin Peterlik
Ten sektor jest skomplikowany z różnych względów. Przykładowo producent lodówek, który jest zobowiązany do zbierania sprzętu, zamawia tę usługę w organizacji odzysku, za co płaci. Na normalnych rynkach, jak ktoś płaci za coś, to jest zainteresowany tym, by było to wykonane jak najlepiej. W tym sektorze zainteresowanie ogranicza się wyłącznie do tego, żeby usługa była teoretycznie wykonana i zgadzała się dokumentacja. Przedsiębiorcy nie są zainteresowani rzeczywistą jakością usługi. Producenta nie interesuje czy lodówki zostały w jego imieniu rzeczywiście zebrane i prawidłowo przetworzone. Zgadzam się z twierdzeniem, że jak biznesmen ma zapłacić mniej to zapłaci mniej. Ale w krajach skandynawskich byłoby bardzo wątpliwe, by menedżerowie firm produkujących AGD obowiązek zbierania sprzętu powierzyli firmom, których reputacja jest wątpliwa. W Polsce niestety producenci nie mają takiej świadomości, ale to też dlatego, że nie ma presji konsumentów, którzy na tych producentach taką postawę by wymogli. Wiele z problemów na tym rynku w dużym stopniu można by rozwiązać za sprawą systemu informatycznego, w którym każdy obligatoryjnie musiałby rejestrować wszystkie procesy mające miejsce w sektorze. Analiza danych w systemie pozwalałaby w sposób łatwy i szybki wyłapywać podmioty, które działają nieuczciwie i łamią prawo.
Grzegorz Skrzypczak
Może się zdarzyć, że ktoś, kto płaci za tzw. kwity, nie wie, że to robi. Zleca usługę, dostaje dokument, ale nie wie, czy ktoś dokonał przetworzenia danych urządzeń. W 2010 roku wprowadziliśmy wśród naszych klientów jako powszechnie obowiązujący system informatyczny. Od 2011, liczba naszych klientów w stosunku do roku 2010 spadła o 30 proc. Wynika to stąd, że system pokazał, że 30 proc. przedsiębiorców podsyłało nam kwity. Ten proceder został wychwycony, dlatego wprowadzenie tego systemu jest bardzo pożądane. Jesteśmy skłonni przekazać nasz system nieodpłatnie. Oprócz tego proponowaliśmy, by organizacje odzysku sfinansowały cały taki system w skali kraju. Więc dla państwa nie byłby to koszt, a wszystkie organizacje odzysku działające transparentnie powinny być zainteresowane w eliminowaniu oszustw.
Małgorzata Szymborska
W tej chwili przygotowywana jest nowa ustawa o odpadach, która określi nowe ramy gospodarowania odpadami, a zużyty sprzęt jest jednym z rodzajów odpadów. Tu możemy się przyjrzeć, co moglibyśmy zapisać jeszcze pod kątem potrzeb realizacji obowiązków w zakresie zużytego sprzętu, chociażby w kwestii bazy danych, pozyskiwania bazy danych. Nowe przepisy zawsze zakładają obowiązek zmiany wszystkich aktów wykonawczych. Można więc zastanowić się, jak powinna wyglądać ewidencja odpadów i karta ewidencji odpadów.
Druga zmiana to ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, nad którą pracuje parlament. Odpady elektryczne to także odpady komunalne. W nowelizacji tej jest upoważnienie dla ministra środowiska do określenia szczegółowych standardów dla firm odbierających odpady komunalne. Może to być też akt, w którym zostaną określone wymagania co do standardu dotyczącego firm zbierający zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny z gospodarstw domowych.
Co do systemu informatycznego obejmującego cały rynek, to zapoznałam się z materiałami od pana prezesa Grzegorza Skrzypczaka, bo które kiedyś mi przekazał. Rozmawiałam z ministrem na ten temat i nie wykluczył, że taki system może być elementem dużej bazy danych o odpadach, która powstanie na podstawie nowej ustawy. To jest wykonalne. Gospodarzem bazy byłby GIOŚ jako pozyskujący dane. Tak naprawdę powstanie takiego systemu informatycznego to jest kwestia bardziej techniczna niż prawna.
DGP
DGP
DGP
DGP
DGP