Rząd chce radykalnych zmian w mieszkalnictwie komunalnym i socjalnym. Lokale gminne mają faktycznie trafiać do najuboższych. Zamożni będą musieli się z nimi pożegnać. Wzmocniona zostanie pozycja gmin – gospodarzy zasobów.
Radykalnie ograniczona zostanie pomoc w formie dodatków mieszkaniowych oraz wstępowania w najem. Takie pomysły chce przeforsować Ministerstwo Infrastruktury. Na razie przedstawiło założenia do nowelizacji ustawy o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy.

Umowy czasowe

Samorządy uzyskają możliwość zawierania umów najmu lokali mieszkalnych na czas określony. To oznacza, że lokator, aby przedłużyć umowę, będzie musiał ponownie przejść weryfikację dochodów. Kryteria weryfikacji ustalą samorządy. Zamożni, którzy ich nie przejdą, stracą mieszkania. Odzyskane mieszkania znów trafią na rynek i dostaną je najbardziej potrzebujący.
Dziś regułą są umowy na czas nieokreślony. Gminy nie mają prawa w czasie najmu sprawdzać, czy rzeczywiście najemca spełnia kryteria dochodowe. Nawet gdy najemca wygra milion i zacznie jeździć najnowszym ferrari, miasto nie może mu wypowiedzieć umowy.
– Przepisy nie przewidują weryfikacji przez gminy dochodów najemców lokali komunalnych, jak również możliwości wypowiedzenia umowy najmu w przypadku najemców o wysokich dochodach – potwierdza Zdzisław Żydak, dyrektor departamentu strategii budownictwa i mieszkalnictwa w Ministerstwie Infrastruktury.
– Musi istnieć jakiś mechanizm weryfikowania, czy lokale komunalne nie są zajmowane przez osoby zasobne, które stać na mieszkania komercyjne – mówi Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Obecnie gminy mogą zawierać umowy na czas określony wyjątkowo, np. przy lokalach socjalnych lub gdy żąda tego sam lokator. Nowe, bardziej restrykcyjne regulacje nie obejmą umów zawieranych przed wejściem w życie zmian.

Tylko ubodzy

Ministerstwo chce, aby w przypadku śmierci najemcy lokalu komunalnego lub socjalnego umowa wygasała. Nie byłoby więc dzisiejszego automatycznego wstąpienia najbliższych w najem po zmarłym. Teraz prawo wstąpienia w najem mają: dzieci, małżonek, inna osoba, wobec której najemca miał obowiązek alimentacyjny, lub osoba, z którą pozostawał faktycznie we wspólnym pożyciu, pod warunkiem że stale zamieszkiwały z najemcą.
Ministerstwo chce, aby najem wygasał w razie śmierci najemcy. Natomiast osoby zamieszkujące z najemcą musiałyby złożyć wniosek o zawarcie nowej umowy najmu. W tym momencie wkroczyłaby gmina i sprawdziła, czy rzeczywiście niski dochód uprawnia bliskich do mieszkania. Jak nie – w ciągu 6 miesięcy bliscy najemcy będą musieli się wyprowadzić.
– Powinien istnieć mechanizm chroniący gminę przed nadużywaniem prawa wstąpienia w najem po zmarłym lokatorze, tak aby tych mieszkań nie zajmowały osoby zasobne – uważa Piotr Ciszewski.



Mniej dodatków

Ostrzega jednak, że jest taka tendencja, aby pod różnymi pretekstami odmawiać w razie śmierci najemcy dalszego prawa do zamieszkiwania jego najbliższym. – Obawiam się, znając obecną praktykę, że urzędnicy będą wykorzystywać nowe regulacje do radykalnego zmniejszania liczby uprawnionych do lokali komunalnych – dodaje.
Niemiła niespodzianka czeka także beneficjentów dodatków mieszkaniowych. Dziś obok najemców mogą na nie liczyć także ci, którzy mają w spółdzielniach mieszkania własnościowe, własne mieszkania, a nawet osoby, które mają domy. Liczy się tylko kryterium dochodowe. Resort infrastruktury chce, aby pomoc trafiła do najbardziej potrzebujących, w trudnej sytuacji materialnej. Dlatego proponuje, aby dodatki nie trafiały już do właścicieli mieszkań i domów oraz tych, którzy mają mieszkania własnościowe. Resort zdradza nam jednak, że ograniczanie dodatków mieszkaniowych będzie stopniowe. W pierwszym roku po wejściu w życie zmian będzie to 75 proc. dotychczasowego, w kolejnym 50 proc. i jeszcze w następnym 25 proc.
– Każde ograniczenie dodatków mieszkaniowych będzie oczywiście słuszne. Odciąży to budżety gmin – mówi Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.
Popiera też zawieranie umów na czas określony oraz wyłączenie mechanizmu wstąpienia w najem.
– Promowano przez wiele lat wykup mieszkań. W ten sposób w ich posiadanie weszło wielu ludzi biednych. Takie rozwiązanie najbardziej uderzyłoby właśnie w nich. Wystarczające jest w tym wypadku kryterium dochodowe – dodaje Piotr Ciszewski.
– Trudno jest uznać za osobę źle materialnie sytuowaną właściciela lokalu, domu lub osobę posiadającą własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego, ponieważ posiadane przez nich nieruchomości mają ogromną wartość. W razie zaistnienia trudności finansowych taka osoba może dysponować prawem do domu/mieszkania, a uzyskane środki przeznaczyć na zaspokojenie swoich potrzeb mieszkaniowych w inny sposób – twierdzi Zdzisław Żydak z Ministerstwa Infrastruktury.

Czynsze rynkowe

Stawka za najem będzie musiała pokrywać co najmniej koszty utrzymania nieruchomości. Najbiedniejsi otrzymają zniżki.
– To oznacza podwyżki. Z założenia zasób komunalny nie jest komercyjny. Musi być on wspierany z miejskiego budżetu. Można efektywniej administrować tymi nieruchomościami – mówi Piotr Ciszewski.