Szkolenie teoretyczne w ramach kursu na prawo jazdy będzie można odbyć przez internet – wynika z ustawy o kierujących pojazdami. Z tym że nie każdy ośrodek szkolenia będzie mógł przyciągać ofertą internetowego kursu teoretycznego na prawo jazdy potencjalnych młodych kandydatów na kierowców.
Tylko te firmy, które prowadzą działalność przynajmniej pięć lat i mają uprawnienie do szkolenia w zakresie wszystkich kategorii praw jazdy (A, B, C i D), będą mogły uzyskać specjalne poświadczenie, pozwalające na zorganizowanie kursu teoretycznego w internecie. To jednak nie koniec ustawowych wymagań. Taka
szkoła musi mieć przynajmniej jeden pojazd osobowy i motocykl – nie starsze niż pięcioletnie, a także ciężarówkę nie starszą niż siedem lat i autobus nie starszy niż 12 lat.
Takie wymagania powodują, że ośrodki szkoleń kierowców, które przygotowują do jazdy np. wyłącznie samochodem osobowym, są dyskryminowane przez
prawo.
Mali kiepsko szkolą
Ministerstwo Infrastruktury, które jest autorem tych zmian przyznaje, że wytyczne dla
szkół chcących spełniać dodatkowe wymagania miały zostać określone w rozporządzeniu do ustawy. Wymagania do samej ustawy trafiły w trakcie prac sejmowych, ale ministerstwo nie widzi w tym nic złego, że tylko największe firmy będą w stanie spełnić dodatkowe wymagania, by móc szkolić przez internet.
– Z posiadanych przez nas informacji wynika, że obecnie szkolenie teoretyczne w większości małych ośrodków
szkolenia odbywa się na niezadowalającym poziomie – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury. Dodaje, że z tego powodu szkolenie na odległość przy użyciu internetu może być powierzone wyłącznie doświadczonym ośrodkom, które poprzez odpowiednią kadrę, infrastrukturę i akredytację kuratora oświaty będą gwarantowały rzetelne przeprowadzenie takiego szkolenia.
Wyśrubowane wymagania
Zgodnie z ustawą super-szkoły nauki jazdy muszą mieć minimum dwóch instruktorów (kat. B lub C) z pięcioletnim stażem oraz jednego instruktora z uprawnieniami do szkolenia w zakresie kat. A, B, C lub B, C, D. Na tym nie koniec. W firmie musi być też pedagog. Ośrodek musi też uzyskać akredytację kuratora
oświaty. Ustawa wymaga, by ośrodek taki posiadał także odpowiednie warunki lokalowe – salę wykładową, a także biuro, w którym można przyjmować interesantów i przechowywać dokumentację. Plac manewrowy nie może być dostępny dla osób postronnych.
Spełnienie tych wszystkich wymagań umożliwia nie tylko prowadzenie szkolenia teoretycznego przez internet. Bez uzyskania poświadczenie o spełnieniu dodatkowych wymagań ośrodek nie poprowadzi także kursu dla kandydatów na instruktorów. Dziś może poprowadzić go firma, której instruktorzy mają odpowiednie uprawniania, a szkolą np. tylko w zakresie kat. B i dysponują wyłącznie samochodami osobowymi.
Niezadowolenie szkół jazdy
– Tylko po to, by uzyskać poświadczenie potwierdzające spełnianie dodatkowych wymagań, zamierzam kupić ciężarówkę i autobus – mówi Marcin Suwała, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców i Instruktorów AS z Radomia, który zajmuje się szkoleniem kierowców na kategorię B. Nie zamierza jednak uczyć jazdy na ciężarówkach i autobusach. Chce jednak w dalszym ciągu szkolić także przyszłych instruktorów. Bez dodatkowych wymagań będzie to niemożliwe, po tym, jak zaczną obowiązywać nowe przepisy. Nie robi tego po to, by prowadzić kursy teoretyczne w internecie.
Taka forma kształcenia nie wpłynie mobilizująco na kursantów – uważa Marcin Suwała.
Ustawa nie wymaga jednak, by superośrodek szkolił we wszystkich kategoriach. Dlatego instruktorzy dziwią się wymogowi posiadania np. ciężarówek. Przepisy mówią natomiast o uprawnieniach instruktorów i wymaganiach lokalowych oraz o pojazdach do szkolenia w ramach kategorii A, B, C i D.
Rosną koszty
Takie firmy będą musiały sporo zainwestować. Samochód ciężarowy, nie starszy niż pięcioletni, to wydatek od 60 do 100 tys. zł. Autobus spełniający ustawowy wymóg to koszt przynajmniej od 60 do 80 tys. zł. Nie każdą firmę będzie stać na to, by móc zatem szkolić instruktorów choćby tylko w ramach kategorii B i organizować kurs teoretyczny w internecie.
– Żeby być takim super-ośrodkiem, trzeba będzie mieć sprzęt, na który nikogo nie będzie stać. Samochody muszą spełniać odpowiednie wymogi wiekowe, ale nikt nie będzie inwestował w taki, który tylko przez rok będzie spełniał ustawowe wymagania – mówi Dariusz Mazur ze Szkoły Jazdy w Chojnowie w województwie dolnośląskim. Dodaje, że trzeba kupić w miarę nowe pojazdy, by zamortyzowały się w ciągu pięciu – siedmiu lat.
Okazuje się, że problemy mogą mieć też firmy, które już dzisiaj mają pojazdy do szkolenia w ramach wszystkich kategorii.
– Na dzień dzisiejszy nie spełniam w stu procentach wymagań określonych w ustawie – przyznaje Marek Gliszczyński, właściciel ośrodka szkolenia kierowców Manewr, który prowadzi kusy na wszystkie kategorie. Tłumaczy, że jak będą musiał spełnić ustawowe wymagania, to się spręży i poczyni pewne inwestycje. Organizowaniem kursów w internecie nie jest jednak zainteresowany. Przekonuje, że w ramach e-learningu przyszli kierowcy niczego się nie nauczą.
Poświadczenie spełnienia przez ośrodek dodatkowych wymagań niesie ze sobą dodatkowe ograniczenia. Zgodnie z ustawą o kierujących pojazdami szkoły nauki jazdy, które nie spełnią wyśrubowanych wymagań, nie będą mogły uczyć nawet dzieci chcących wyrobić sobie kartę rowerową. Nowe przepisy określają, że takie uprawnianie będą miału wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego oraz szkoły spełniające dodatkowe wymagania. Dlatego brak specjalnego poświadczenia od starosty będzie oznaczał, że firma, która dziś szkoli osoby na kat. B i instruktorów w tym zakresie, pozostanie wyłącznie przy nauce przyszłych kierowców.
Ustawa zacznie obowiązywać 11 lutego 2012 roku. Dlatego instruktorzy liczą, że do tego czasu zostanie wprowadzona nowelizacja ustawy, zanim jeszcze wejdzie ona w życie. W przeciwnym razie wiele firm zostanie zepchniętych na margines firm szkoleniowych lub będzie zmuszona do kupienia ciężarówki i autobusu, nawet jeśli zamierza dalej kształcić wyłącznie kierowców samochodów osobowych.
Ustawa z 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (Dz.U. nr 30, poz. 151).
Ośrodki szkolenia kierowców będą nierówno traktowane przez prawo
Adam Pawlisz, prawnik w kancelarii Mamiński i Wspólnicy
Chcąc prowadzić szkolenie teoretyczne w ramach kat. B przez internet, trzeba będzie w praktyce mieć ciężarówkę i autobus. Czy nie jest to zbyt rygorystyczny wymóg?
Ustawa o kierujących pojazdami faktycznie budzić może istotne zastrzeżenia prawne z punktu widzenia zasady prowadzenia działalności gospodarczej w warunkach uczciwej konkurencji. Trudno dostrzec źródło racjonalności w poczynaniach ustawodawcy, który uzależnia możliwość prowadzenia szkoleń za pośrednictwem internetu od np. tego, czy dana szkoła ma pojazd w każdej z kategorii prawa jazdy, oraz od spełnienia innych wymagań, którym sprostają jedynie najbogatsi. Wymagania te nie mają też wiele wspólnego z samym prowadzeniem zajęć drogą elektroniczną.
Czy te wymagania nie stawiają mniejszych firm w gorszej sytuacji?
Państwo nie powinno różnicować sytuacji przedsiębiorców, chyba że postawienie pewnych dodatkowych wymagań lub konieczność uzyskania wyższych kwalifikacji gwarantuje wyższy poziom świadczonych usług – tak jest np. w przypadku przedsiębiorstw taksówkowych czy pośredników nieruchomości. Ustawodawca w tego typu wypadkach uzależnia wykonywanie pewnych czynności od posiadanych kompetencji czy spełnienia warunków, które bezpośrednio przekładają się na jakość usług. W przypadku ustawy o kierujących pojazdami nie sposób jest zrozumieć, w jakiej relacji pozostaje konieczność spełnienia szczególnych wymagań z zapewnieniem wysokiej jakości szkolenia przez internet.
Jakie konsekwencje mogą mieć takie przepisy?
Doprowadzą do sytuacji, w której mniejsze ośrodki szkolenia staną się mniej atrakcyjne dla kursantów. Klienci chętniej będą brać udział w szkoleniach na odległość – zaoszczędzi to bowiem im dużo czasu. Zróżnicowanie szkół jazdy spowoduje więc istotne zakłócenie konkurencji na tym rynku. Przepisy te mogą być też niezgodne z konstytucją. Nie tylko mogą bowiem naruszać przepisy gwarantujące przedsiębiorcom prowadzenie działalności w warunkach uczciwej konkurencji, ale pogwałcać konstytucyjną zasadę równości.