Czy jeden urzędnik jest w stanie co roku rzetelnie zbadać, czy kilkaset fundacji działa zgodnie z prawem? W polskich realiach musi. Ponad 10 tysięcy fundacji jest bowiem nadzorowanych przez zaledwie kilkunastu urzędników.

Średnio wypada po jednym człowieku w ministerstwach, które ustawowo zobowiązane są kontrolować fundacje. Skutek? Łatwy do odgadnięcia - często nadużycia w fundacjach wychodzą na jaw dopiero wtedy, kiedy fundatorzy się pokłócą albo odezwą się jacyś wierzyciele i sprawa trafi do sądu. A ta forma działalności gospodarczej jest niezwykle chętnie wybierana jako rodzaj uzupełnienia przez podmioty prowadzące inną działalność gospodarczą.

- Wszyscy wiedzą, że fundacje pozwalają uniknąć lub przynajmniej zmniejszyć opodatkowanie powiązanym z nimi podmiotom gospodarczym. - przyznaje w prywatnej rozmowie znany przedsiębiorca i główny fundator dużej fundacji. - Ale przy okazji robimy coś dobrego - szybko podkreśla. Oficjalnie mówi wyłącznie o szlachetnych celach, dla których powołano fundację i co zapisano w statucie.

Nieprawidłowościom w fundacjach sprzyja przyjęty w Polsce model nadzoru nad nimi. Sprowadza się on w praktyce do czytania przez urzędników w nadzorującym fundację urzędzie (ministerstwie, starostwie) sprawozdania z działalności organizacji, które musi być przez zarząd składane raz w roku. Wprawdzie muszą także kierować sprawozdania finansowe do urzędów skarbowych, ale ta kontrola zwykle ogranicza się do sprawdzenia poprawności arytmetycznej bilansu oraz rachunków zysków i strat.

Teoretycznie, jeśli coś wzbudza wątpliwości urzędników poszczególnych ministerstw, mogą oni wystąpić do sądu o stwierdzenie, czy zarząd fundacji działa zgodnie z prawem, statutem oraz celem. W praktyce jednak jest to niezwykle trudne. Urzędnicy nie mogą bowiem zobaczyć, jak w praktyce wygląda działalność takiej fundacji -nie mają do tego ani uprawnień ani odpowiednich instrumentów. Często nie są w stanie nawet rzetelnie zweryfikować składanych sprawozdań. Dlaczego?. W większości ministerstw za nadzór nad fundacjami odpowiada bowiem tylko jedna osoba.



W Polsce działa już ponad 10 tysięcy fundacji. Ale liczba ta gwałtownie wzrasta, ponieważ do sądów rejestrowych wpływają kolejne wnioski o zarejestrowanie nowych fundacji. Wnioskodawcy wskazują ministra, który ich zdaniem powinien objąć ich fundację nadzorem z uwagi na zbieżność profilu działalności. Niekiedy szefowie resortów protestują przeciwko oddaniu im pod kontrolę kolejnej fundacji kwestionując np. swoją właściwość. Spory te rozstrzyga sąd.

Poprosiliśmy ministerstwa o informacje dotyczące nadzorowanych przez nie fundacji. W liczbach wygląda to tak:

1. Minister rozwoju regionalnego nadzoruje 149 fundacji. Zajmuje się tym jeden pracownik, zatrudniony na pół etatu w Biurze Dyrektora Generalnego.

2. Minister edukacji narodowej nadzoruje 1679 fundacji. Odpowiada za to jedna osoba pracująca w wydziale organizacji pozarządowych w Departamencie Młodzieży i Organizacji Pozarządowych.

3. Minister spraw wewnętrznych i administracji jest właściwy dla 393 fundacji.

4. Minister środowiska nadzoruje 497 fundacji. Działalność fundacji nadzoruje jedna osoba pracująca w Zespole ds. Majątku Skarbu Państwa i Fundacji, który działa w strukturach Departamentu Ekonomicznego.

5. Minister zdrowia jest „ministrem właściwym” dla ok. 2600 fundacji. Powyższe zadania są realizowane przez Wydział do Spraw Ewidencji Fundacji, w którym zatrudnionych jest dwóch pracowników.