Administrator danych osobowych ma obowiązek zastosowania dostępnych środków technicznych i organizacyjnych w celu ich należytego zabezpieczenia. Nie zwalnia go z tego obowiązku powierzenie danych firmie zewnętrznej.
Bank Pekao uruchomił stronę rekrutującą pracowników www.zainwestuj-wprzyszlosc.pl. Pod ogólnie dostępnym adresem internetowym każdy mógł zobaczyć prawie 3 tys. nadesłanych CV i listów motywacyjnych.
- Niewątpliwie doszło do jednego z największych w Polsce wycieków danych osobowych - twierdzi Michał Serzycki, generalny inspektor ochrony danych osobowych.

Lekkomyślność

- Sprawa wycieku danych wpisuje się w nurt lekkomyślnego podejścia do tematu ochrony danych i bardzo małej świadomości osób mających do nich dostęp ze strony administratora - uważa Tomasz Osiej, radca prawny, współpracownik portalu e-ochronadanych.pl.
Przyczyną wycieku danych prawdopodobnie było włamanie hakerskie do serwera strony zarządzanej przez firmę zewnętrzną.
- Mamy do czynienia z przestępstwem niezależnie od tego, czy ujawnienie danych osobowych nastąpiło w wyniku włamania do serwera czy też z powodu niewłaściwego zabezpieczenia - tłumaczy prokurator Kazimierz Rubaszewski z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
- Przestępstwo takie ścigane jest z urzędu i zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku - mówi Marek Wiński, radca prawny z Kancelarii Wiński Czernicki we Wrocławiu. W świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego wyciek danych osobowych stanowi naruszenie dóbr osobistych osoby uprawnionej, uzasadniający żądanie zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.
Bank zablokował stronę internetową w ciągu siedmiu minut od otrzymania pierwszej informacji o przecieku. Pekao wyraził już ubolewanie z powodu wydostania się danych do internetu i zapewnił, że podjął działania, aby zminimalizować ewentualność wykorzystania informacji przez osoby nieuprawnione.

Potrzebna nowelizacja

- Sektor bankowy zawsze oceniany był dobrze pod względem zabezpieczeń. Pocieszające jest jednak, że włamanie nastąpiło na serwer firmy zewnętrznej, a nie bankowy - mówi Michał Serzycki.
Niestety, serwis Google zbiera i indeksuje wszystkie publicznie dostępne dokumenty. Nawet po wykasowaniu danych kopie są przechowywane na swoich serwerach w USA. Według Michała Serzyckiego konieczna jest więc zmiana prawa. Ustawa o ochronie danych osobowych nie daje generalnemu inspektorowi uprawnień do ścigania przestępstw ani też możliwości nakładania kar finansowych na osoby, które są odpowiedzialne za ujawnienie danych.
Bank Pekao uruchomił stronę rekrutującą pracowników www.zainwestuj-wprzyszlosc.pl. Pod ogólnie dostępnym adresem internetowym każdy mógł zobaczyć prawie 3 tys. nadesłanych CV i listów motywacyjnych. / ST