Projekt trafił do konsultacji już rok temu i niewykluczone, że etap ten trwałby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że równolegle Senat pracuje nad dwiema nowelizacjami, które służą wykonaniu wyroków Trybunału Konstytucyjnego dotyczących zwrotu nieruchomości zbędnych dla celu publicznego. Te dla odmiany mają ułatwić odzyskiwanie gruntów w niektórych sytuacjach.
Przyspieszają prace nad nowelizacją ustawy o gospodarce nieruchomościami ustanawiającej 20-letni termin na złożenie wniosku o zwrot znacjonalizowanych gruntów, które nie zostały wykorzystane do realizacji przedsięwzięć publicznych. Przepisy te mają w końcu pomóc skończyć ze zwracaniem wywłaszczonym właścicielom terenów szkół, żłobków czy obszarów zieleni miejskiej.
Drogę do odzyskiwania działek przejętych przez Skarb Państwa bądź samorządy otworzył art. 136 par. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 121 ze zm.). Pozwala on bowiem byłym właścicielom lub ich spadkobiercom żądać zwrotu całości bądź części utraconych gruntów, jeśli nie wykorzystano ich zgodnie z przeznaczeniem określonym w decyzji o wywłaszczeniu. Warunkiem odzyskania działki jest spłata uzyskanego odszkodowania lub oddanie nieruchomości zamiennej (odpowiedni wniosek w tej sprawie składa się do starosty). Zgodnie z przepisami nieruchomość stała się zbędna z punktu widzenia celu publicznego, jeśli w przeciągu siedmiu lat od wywłaszczenia nie rozpoczęto na niej planowanych prac albo mimo upływu 10 lat przedsięwzięcia nadal nie zakończono. W przypadku gdy zrealizowano je tylko na części terenu, zwrotowi podlega pozostała, niewykorzystana część. I to bez względu na to, że stanęły już tam budynki użyteczności publicznej (ustawa nie przewiduje zamiast zwrotu w naturze wypłaty kolejnego odszkodowania).
Tak skonstruowane regulacje stały się gratką dla byłych właścicieli, bo w praktyce okazało się, że wielu z nich mogło odzyskać utraconą nieruchomość zaledwie za 10 proc. jej obecnej rynkowej wartości (nawet po oddaniu zwaloryzowanego odszkodowania). Dla władz miast inwestycje na takich terenach wiążą się natomiast z ogromną niepewnością i ryzykiem. Sytuację dla inwestorów publicznych komplikuje jeszcze fakt, że plany, na podstawie których realizowano projekty infrastrukturalne w PRL, często były zmieniane.
Ministerialny projekt mający umożliwić wygaszenie roszczeń byłych właścicieli przewiduje 20-letni okres na dochodzenie zwrotu utraconej własności bądź jej części, licząc od dnia, w którym decyzja wywłaszczeniowa stała się ostateczna. Po tym terminie ścieżka prawna dla byłego właściciela zostanie zamknięta, a państwo czy samorządy uzyskają możliwość planowania na danej nieruchomości innych inwestycji niż te zakładane pierwotnie.
Pierwsza dotyczy przypadków, gdy np. część spadkobierców byłych właścicieli nie jest zainteresowana próbą dochodzenia zwrotu bądź nie można ustalić ich miejsca pobytu. A urzędy i sądy administracyjne zgodnie uznawały, że wniosek w tej sprawie muszą złożyć wszyscy następcy prawni. TK w wyroku z 2015 r. (sygn. akt SK 24/16) stwierdził jednak, że należy stworzyć taką możliwość tym, którzy chcą podjąć w tym kierunku działania.
Druga sytuacja odnosi się do wykluczenia możliwości walki o zwrot zbędnej nieruchomości, przejętej przez władze w trybie rokowań i umowy poprzedzających wszczęcie postępowania wywłaszczeniowego. Decyzja wywłaszczeniowa była bowiem wydawana dopiero wówczas, gdy właściciel nie zgadzał się na podpisanie umowy. W wyroku z 2017 r. (sygn. akt SK 39/15) TK zakwestionował takie podejście, tłumacząc, że rokowania nie były dobrowolne i właściciele mieli świadomość, że niezależnie od tego co zrobią, losy ich nieruchomości są przesądzone.
Etap legislacyjny
Projekt przed komisją prawniczą