Wchodząca jutro w życie nowelizacja przewiduje, że osoba zaatakowana we własnym domu nie poniesie kary. Ale tylko w sytuacji, gdy nie przesadzi z reakcją obronną.
Kiedy przekroczenie granic obrony koniecznej nie jest karane? / Dziennik Gazeta Prawna
Do tej pory zgodnie z art. 25 par. 2 kodeksu karnego przekroczenie granic obrony koniecznej nie skutkowało ukaraniem tylko jeśli sprawca działał pod wpływem strachu lub wzburzenia, które były w dodatku usprawiedliwione okolicznościami zamachu. Natomiast gdy sposób obrony był niewspółmierny do zagrożenia, sąd mógł zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary albo nawet odstąpić od jej wymierzania.
Od jutra sąd nie ukarze sprawcy, gdy ten przekroczył granice obrony koniecznej, odpierając atak napastnika, który wdarł się do mieszkania, lokalu, domu lub na przylegający do nich ogrodzony teren. Ale co bardzo ważne, karalność będzie wyłączona tylko jeśli przekroczenie granic obrony koniecznej nie było rażące.
Te same granice bezprawia
Nie oznacza to wcale, że od jutra, broniąc się przed atakiem we własnym domu od razu będziemy mogli więcej. – Trzeba zdecydowanie podkreślić, że wbrew temu, w jaki sposób nowe przepisy są reklamowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, nie mamy do czynienia z rozszerzeniem granic obrony koniecznej. Opinia publiczna jest wprowadzana w błąd, ponieważ przepis mówi wyraźnie, że warunkiem jego stosowania jest przekroczenie granic obrony koniecznej. Zbyt intensywna obrona nie będzie czynem karalnym, ale nadal będzie czynem bezprawnym, który może rodzić np. odpowiedzialność odszkodowawczą – podkreśla dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Zmieniają się granice karalności, a nie bezprawności – dodaje dr Krzysztof Szczucki z Uniwersytetu Warszawskiego i wskazuje, że art. 25 par. 1 k.k. pozostaje bez zmian. Przepis ten stanowi, że nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem. – Wymogi co do np. proporcjonalności środków obrony się nie zmieniają – uczula prawnik.
Tak więc każde przekroczenie granic obrony koniecznej jest i nadal będzie bezprawne. Idzie o to, kiedy sąd nie będzie za nie karał. Co więcej, wyłączenie karalności nie następuje automatycznie, gdy przekroczenie granic obrony miało miejsce w domu czy na terenie posesji. Za każdym razem będzie to zależało od decyzji – najpierw prokuratora, a potem sądu – którzy będą oceniać, czy miało ono charakter rażący, czy też nie.
Nadmierna kazuistyka
Zdaniem sędziego Rafała Lisaka z Sądu Okręgowego w Krakowie łatwiej jest ocenić, czy dana reakcja stanowiła rażące przekroczenie granic, niż czy obrona była niewspółmierna. – Problemem jest jednak nadmierna kazuistyka tego przepisu. Wydaje się, że ustawodawcy chodziło o wzmocnienie ochrony w związku z naruszeniem miru domowego. Jednak poprzez enumeratywne wymienienie przypadków, w których można wyłączyć karalność, ograniczono możliwość zastosowania tego przepisu w sytuacjach, gdzie w pewnym sensie również dochodzi do naruszenia miru domowego – zauważa sędzia Lisak.
Przykładowo nowy przepis nie będzie miał zastosowania w przypadku napaści na kierowcę TIR-a, mimo iż kabina pojazdu jest de facto jego drugim domem, osóby podróżujące kamperami czy śpiące pod namiotem poza ogrodzonym polem namiotowym.
– Przesłanki wyłączenia karalności są tak opisane, że nie dotyczą jedynie miru domowego, ale każdego lokalu niezależnie od jego przeznaczenia. Lokal, w którym jest prowadzona działalność gospodarcza, też jest objęty nową regulacją. Podobnie jak przylegający do niego ogrodzony teren, choćby miał 10 hektarów – dodaje dr Mikołaj Małecki. I przypomina, że podczas prac w sejmowej komisji pojawiła się sugestia, by uszczegółowić przepis i ograniczyć jego zastosowanie tylko do lokali mieszkalnych. Ustawodawca jednak się na to nie zdecydował.
– Dla mnie intencja tak sformułowanego przepisu staje się nieczytelna. Jeśli już ustawodawca chciał zwiększyć w jakiś sposób ochronę zaatakowanych w domu czy mieszkaniu, to może trzeba było rozszerzyć w takich sytuacjach granice obrony koniecznej? Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, ale wówczas byłoby mniejsze ryzyko wprowadzania w błąd opinii publicznej co do faktycznych skutków nowelizacji – podkreśla dr Szczucki.
Skutkiem niewłaściwego zrozumienia nowych przepisów może być niewspółmierna reakcja osoby zaatakowanej, która myśli, że prawo jej na to pozwala. Jednak nie będzie ona mogła powołać się na „usprawiedliwione błędne przekonanie co do okoliczności wyłączających bezprawność” z art. 29 k.k.
Poza tym, jak zauważa dr Małecki, nowe przepisy są niesprawiedliwe. – Kodeks inaczej traktuje osobę zaatakowaną w domu od osoby napadniętej na ulicy, nawet jeśli ta druga jest bardziej bezbronna. Ponadto to rozwiązanie prowadzi do paradoksu. Osoba, która wykazuje się postawą obywatelską i w miejscu publicznym odpiera zamach na cudze dobro chronione prawem, nie może liczyć na wyłączenie karalności. Mimo że w trakcie tego czynu korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych – pointuje Małecki.
Etap legislacyjny
Wchodzi w życie 19 stycznia 2018 r.