Na rozpoczynającym się w tym tygodniu posiedzeniu Sejm pochyli się nad projektami głowy państwa dotyczącymi sądownictwa.
Prezydenckie projekty dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego doczekały się wreszcie nadania numerów druków sejmowych i zostały skierowane do pierwszego czytania. Od chwili, gdy trafiły do laski marszałkowskiej, upłynął ponad miesiąc.
W tym czasie trwały nieformalne rozmowy – najpierw między prezydentem a prezesem PiS, a później między Stanisławem Piotrowiczem, przewodniczącym sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, a Pawłem Muchą, ministrem w Kancelarii Prezydenta. Celem było ustalenie szczegółowych rozwiązań dotyczących m.in. procedury wyłaniania członków KRS pochodzących ze środowiska sędziowskiego. Obie strony nie ujawniają ostatecznych wyników toczonych dyskusji. Jedno jest pewne – sędziów do rady wybierać będą politycy. A właśnie to wzbudza najwięcej kontrowersji w środowisku prawniczym.
Nie dziwi więc, że do obu projektów uwagi zgłosiło wiele podmiotów (patrz grafika). W większości ich stanowiska są krytyczne wobec propozycji prezydenta. Krytykę zawiera również opinia przygotowana przez sam SN. Tym większe zaskoczenie wywołało przedstawienie właśnie przez ten organ własnego projektu zmian w ustawie o SN. Projektu, jak podkreślali sami przedstawiciele SN, idącego miejscami nawet dalej niż rozwiązania przygotowane przez głowę państwa (o pomysłach wywołujących najwięcej emocji wśród sędziów DGP pisał w zeszły czwartek).
W dokumencie zawarto wiele rozwiązań, które mają być sygnałem dla rządzących, że sędziowie SN nie obawiają się wzmocnienia nad nimi nadzoru. Dowodem na to jest choćby propozycja utworzenia szybkiej ścieżki do uchylania immunitetu tym sędziom SN, którzy popełnili m.in. zbrodnię i zostali przyłapani na gorącym uczynku. I prezes SN chce, aby wnioski o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej takich osób lub o tymczasowe ich aresztowanie sąd dyscyplinarny rozpatrywał w ciągu 24 godzin. Uchwała podjęta w takiej sprawie miałaby być natychmiastowo wykonalna.
Co więcej, prof. Małgorzata Gersdorf proponuje również rozszerzenie zakresu odpowiedzialności sędziów SN. Mieliby oni odpowiadać również za czyny popełnione przed objęciem urzędu, jeżeli przez nie uchybili obowiązkom piastowanego wówczas stanowiska lub okazali się niegodnymi urzędu sędziego. Ponadto orzekający w SN odpowiadaliby dyscyplinarnie również za wykroczenia. Sędzia mógłby jednak wyrazić zgodę na ukaranie go grzywną lub mandatem w związku z wykroczeniem.
Profesor Gersdorf proponuje również zmiany w zakresie powoływania rzecznika dyscyplinarnego SN i jego zastępcy. Chce tę kompetencję odebrać kolegium SN i przekazać ją prezydentowi. Co więcej, taki rzecznik podejmowałby czynności dyscyplinarne nie tylko z własnej inicjatywy czy też na żądanie I prezesa SN, ale także na żądanie prokuratora generalnego bądź prezydenta.
Posiedzenie Sejmu rozpoczyna się w środę. Prawdopodobnie wówczas dowiemy się, czy posłowie w jakikolwiek sposób odniosą się do pomysłów prof. Gersdorf (I prezes SN ani sam SN nie mają inicjatywy legislacyjnej, więc posłowie nie muszą brać pod uwagę ich propozycji). Na razie w porządku obrad nie zaplanowano czytań prezydenckich projektów, jednak poseł Piotrowicz zapowiadał, że będą miały miejsce podczas tych trzydniowych obrad.
Całkowicie jasna stała się natomiast sytuacja 265 asesorów, wobec których dwa tygodnie temu KRS wyraziła sprzeciw. Powodem tej decyzji były, jak tłumaczono, przede wszystkim braki w dokumentacji. W czwartek członkowie rady zdecydowali jednak, że po ich uzupełnieniu KRS może rozpatrzyć sprawy ponownie. Dzień później poinformowano, że rada zdecydowała o uchyleniu sprzeciwu wobec pełnienia obowiązków sędziego przez 252 asesorów.