Wyłoniony w nowym trybie Sąd Najwyższy to już będzie zupełnie inny Sąd Najwyższy niż ten ufundowany w naszej konstytucji - mówił w Senacie prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki. W piątek od rana Senat dyskutuje nad nową ustawą o SN.

Na wstępie Zabłocki przepraszał za nieobecność I prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf na piątkowej debacie senackiej. Jak mówił, nawał obowiązków spowodował, że poczuła się źle i on ją zastępuje.

"Powiedzmy sobie otwarcie, nie łudźmy się, to będzie sąd bez pani profesor (I prezes SN Małgorzaty - PAP) Gersdorf, że to będzie sąd bez sędziego Zabłockiego, bez sędziego (Michała) Laskowskiego, nie wiem, mogę tu wymieniać nazwiska swoich znakomitych kolegów. To naprawdę nie o to chodzi. To chodzi o to, że to będzie nie ten sąd, o którym mowa w polskiej konstytucji i to jest moją wielką troską i dlatego bardzo państwa proszę, żebyście państwo nad tym aspektem nowelizacji, a właściwie nie nowelizacji tylko uchwalania zupełnie nowej ustawy o SN, się pochylili" - powiedział Zabłocki.

Jak mówił zgodnie nową ustawą o SN na okres przejściowy sędziów wyznaczy minister sprawiedliwości. "Przez ten okres przejściowy Sąd Najwyższy nadal przecież ma być Sądem Najwyższym. Na ten okres przejściowy sędziów wyznaczy minister sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym i czystej wody politykiem, to oczywiście nie jest zarzut tylko uświadomienie sytuacji" - powiedział Zabłocki.

Według Zabłockiego prezydent nie zadecyduje o tym, kto zostanie powołany ze starego składu do nowego Sądu Najwyższego, tylko "zadecyduje o tym, kto z osób wskazanych przez pana ministra Ziobrę zostanie ewentualnie z tej listy skreślony".

Jedna z poprawek przyjęta przez Sejm, uwzględniająca wniosek prezydenta, zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów, pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje prezydent, a nie - jak pierwotnie proponowano – Minister Sprawiedliwości. Zgodnie z uchwalona ustawą, minister będzie wskazywał sędziów do pozostania w SN. Pozostali sędziowie, których pozostania w stanie czynnym nie zatwierdzi prezydent RP, następnego dnia po wejściu ustawy w życie zostaną przeniesieni w stan spoczynku.

Zabłocki zwrócił także uwagę, że nie wiadomo jak długo potrwa okres przejściowy.

Tu chce się zniszczyć instytucję, pokazać w indywidualnych decyzjach, które osoby są niegodne, by orzekać - ocenił podczas piątkowej dyskusji w Senacie o nowej ustawie o Sądzie Najwyższym prezes Izby Karnej SN sędzia Stanisław Zabłocki.

Jak mówił Zabłocki, w obecnym SN, który jeszcze "przez godziny, dni lub tygodnie będzie istniał w takiej, a nie innej postaci, orzekają naprawdę ludzie, którzy nie są ludźmi skompromitowanymi i którym nie można zarzucać tego, co im się zarzuca".

"Do kwietnia 1991 r. byłem adwokatem, broniłem ludzi, również tych, którzy byli opresjonowani przez władzę czasów słusznie minionych. (...) Otrzymałem telefon od ikony odbudowy polskiego wymiaru sprawiedliwości, za jaką uważam prof. Adama Strzembosza, i zostałem zapytany "czy pan nie przeszedłby do SN?". Proszę państwa: co za radość, co za zaszczyt" - powiedział Zabłocki.

"Dzisiaj, zgodnie z uzasadnieniem tej ustawy, mam odchodzić jako złóg komunistyczny, jako czerwona pajęczyna" - powiedział sędzia Zabłocki.

"Czy taka metoda rozliczeń jest ufundowana na wartościach deklarowanych w uzasadnieniu tego aktu prawnego?" - pytał senatorów.

Jak przypomniał prezes SN, w uzasadnieniu nowej ustawy zapisano, iż "nowy SN będzie od tego starego lepszy, dlatego, że będzie opierał swoje orzeczenia na fundamencie wartości chrześcijańskich". "Powiem szczerze, ja się tego nie wstydzę, te wartości mnie osobiście są bardzo bliskie" - zaznaczył.

"Ale właśnie dlatego, że są mi bliskie, to chcę się odwołać do rozdziału 18 Księgi Rodzaju i zapytać: A nawet gdyby w SN było 30 niesprawiedliwych, to zniszczysz instytucję? A jeżeli tam byłoby tylko 20 sprawiedliwych, to zniszczysz instytucję? Ostatnie z tych pytań brzmiało: a jeżeli znalazłoby się 10 sprawiedliwych, to zniszczysz instytucję?" - mówił sędzia.

Nie można oceny nagannych zachowań kilku sędziów przenosić na całe środowisko sędziowskie - mówił w Senacie prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki. W piątek od prawie 7 godzin od Senat dyskutuje nad nową ustawą o SN.

Jak mówił Zabłocki, w ostatnim czasie nastąpiło kilka bulwersujących, również - jak podkreślił, dla niego - zachowań sędziów.

"Nie można z kilku wypadków czynić ekstrapolacji na dziesięciotysięczną populację sędziów polskich(...) To raczej problem tkwi w mechanizmach naboru sędziów. Chociaż też nie do końca, bo pewnych rzeczy nie sposób przewidzieć" - mówił Zabłocki.

Podkreślił, że takie zachowania sędziów są całkowicie nieakceptowalne. "Tylko mam jedno pytanie - dlaczego to, że pani sędzia w Łodzi zachorowała i zrobiła to, co zrobiła albo, że pan prezes sądu apelacyjnego zrobił to lub co innego, ma uzasadnić wysłanie wszystkich sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku?" - mówił Zabłocki.

"Mógłbym się z tym zgodzić, z tą przedziwną konstrukcją, gdyby ktoś mi pokazał jedną rzecz, że te nowe rozwiązania mogą zapewnić większe możliwości zapobiegania tego typu sytuacjom" - podkreślił Zabłocki.

"W myśl nowej ustawy ma być specizba, która będzie specsądem; i z samej istoty, że to będzie coś "spec", wywodzi się tezę, że będzie to operatywnie działać, a w jaki sposób?" - pytał.

Jak mówił, przepisy dotyczące izby dyscyplinarnej to "dramatyczne wotum braku zaufania dla sędziów orzekających w innych izbach". Zabłocki powiedział, że prezes izby dyscyplinarnej to będzie "specprezes".

"SN jest powołany do zapewnienia nadzoru, do stania na straży, do rozpatrywania, do wykonywania, tylko gdzieś umknęły słowa, że jest powołany do sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Pytam - to świadoma decyzja, czy freudowskie zaniechanie, pomyłka" - podkreślił Zabłocki.

Zabłocki mówił, że czytając zapisy nowej ustawy o SN odniósł wrażenie, że będzie grupa sędziów, która pozostanie w SN, ale minister sprawiedliwości nie będzie miał do nich specjalnego zaufania. "Oni nie będą skierowani do izby dyscyplinarnej, oni będą mogli orzekać tylko w sprawach zwykłych obywateli" - dodał.

Wskazał, że będzie też grupa "najwyższego zaufania" sędziów, którzy będą mogli "dostąpić zaszczytu orzekania w izbie dyscyplinarnej" z "zachętami finansowymi". "Co mnie, jako sędziego koszmarnie boli, dlatego, że po to w 1989 r. zrezygnowano w sądownictwie powszechnym w SN z jakiegokolwiek systemu nagród i zachęt materialnych, żeby nie pozostał, choć cień wątpliwości, że się chce sędziego materialnie skłonić do określonego rodzaju orzekania" - powiedział Zabłocki.

Dodał, że był na manifestacji przed Sądem Najwyższym i podkreślił, że to było spotkanie obywatelsko-sędziowskie, a nie polityczne. "Tam wisiał taki napis "wolne sądy, wolni ludzie", w tych czterech słowach mieści się wszystko" - powiedział.

"Dla mnie jako sędziego najważniejsze jest to, że to ma być sąd obywateli, a nie sąd polityków" - podkreślił Zabłocki.

Zabłocki zaprzeczył "jakże kłamliwym i nieprawdziwym twierdzeniom, że walczymy o stołki, o nasze przywileje". "Ja już mam swoje lata. I tak niedługo musiałbym z SN odejść, ale i moich kolegów nie możecie posądzać, że (...) będąc krytycznie nastawionymi wobec rozwiązań tej ustawy powoduje nimi troska o własne dobro" - powiedział.