Przeprowadzona w 1958 r. operacja zmiany konstytucji we Francji była polityczno-prawnym majstersztykiem. Do silnego państwa, którego podwaliny stworzyła, tęskni też wielu Polaków.
Podczas święta Konstytucji 3 maja prezydent Andrzej Duda zaskoczył wszystkich postulatem przeprowadzenia w przyszłym roku referendum konstytucyjnego. Wywołał tym szeroką dyskusję w mediach, bowiem formalnie rzecz biorąc, tryb zmiany obowiązującej konstytucji z 1997 r. nie przewiduje tzw. referendum zwykłego. Potrzebny jest gotowy projekt ustawy zasadniczej, nad którego przyjęciem – co bardzo ważne, po pierwotnym jego przyjęciu przez Zgromadzenie Narodowe – zagłosują uprawnieni do głosowania obywatele RP.
Dyskusja nad pomysłem prezydenta wtłoczona została w sztywne ramy prawne, a – jak się wydaje – nie tego dotyczył pomysł głowy państwa. Oczywiście można takie referendum potraktować jako niewiążący plebiscyt społeczny co do niektórych kwestii ustrojowych, co miałoby – na przyszłość – być jakąś dyrektywą dla prac komisji konstytucyjnej. Z pewnością debata nad modelami ustrojów państwowych, która zostałaby przeprowadzona w mediach przed takim referendum, znacznie podniosłaby ogólnie niską świadomość prawną społeczeństwa.
Poszukując paraleli historycznych, wypada przytoczyć przypadek francuski, a konkretnie tryb i historię ustanowienia Konstytucji V Republiki – tzw. konstytucji de Gaulle’a z roku 1958. Analogie z Francją są teraz wyjątkowo na czasie – niedawne wybory prezydenta tego kraju spowodowały zainteresowanie francuskim ustrojem, na którym, w pewnym sensie, wzorowana była też obowiązująca Konstytucja RP (dostrzec to można choćby w wyznaczonych przez obie ustawy zasadnicze wartościach: republikańskiego ustroju, suwerenności narodu, laickości państwa i etatyzmu gospodarczego, por. K.M. Ujazdowski, „Geneza i tożsamość Konstytucji V republiki”). Przede wszystkim jednak znawcy przedmiotu dostrzegają pewne niuanse pozwalające odczytać podwójne znaczenie takich zabiegów politycznych, jak nieformalne referenda konstytucyjne, którym wtórnie, poprzez akty polityczne, nadawano znaczenie prawnie wiążące.
Oto historia przyjęcia Konstytucji V Republiki w skrócie. Po II wojnie światowej, w latach 1946–1958 (IV Republika), Francję cechowała niestabilność społeczna, gospodarcza i polityczna. Był to efekt skumulowania się problemów dekolonizacji, rozbicia partii politycznych, kryzysu gospodarczego. Czynników tych państwo (władza wykonawcza) zażegnać nie mogło, bowiem ustrój IV Republiki przesuwał akcent w kierunku władzy ustawodawczej, tym samym pozbawiając egzekutywę silnych instrumentów aktywnej i skutecznej polityki rozumianej jako możliwość ingerencji w rzeczywistość. Problemy te ostro zarysowały się w czasie kryzysu algierskiego, który najsilniej ujawnił się wprawdzie dopiero w roku 1958, ale był rezultatem stanu państwa w latach powojennych. Kryzys, przeradzając się w otwarty konflikt zbrojny w latach 1957–1958, jawnie dotknął społeczeństwo francuskie, czego efektem była seria zamachów w samej Francji w sierpniu 1958 r. Państwo francuskie stanęło na skraju wojny domowej wobec otwartego puczu części wojskowych przeciwko – według ich ocen – słabemu rządowi. Jedną z centralnych postaci sprzeciwu był gen. Charles de Gaulle i powołana przezeń Unia na rzecz Nowej Republiki.
Na kanwie kryzysu algierskiego, niestabilności politycznej lat powojennych oraz wskutek mających symboliczne znaczenie wydarzeń z sierpnia 1958 r. przyjęto opracowany przez środowisko generała projekt nowej konstytucji. De Gaulle od maja 1958 r. był premierem rządu ocalenia narodowego. Jeszcze za poprzedniej kadencji parlamentu (nowe wybory odbyły się 30 października) w trybie zwykłym, właściwie z obejściem procedury zmiany ustroju, odbyło się referendum nad projektem nowej konstytucji. De Gaulle – o czym nie można zapominać – dysponował ogromnym szacunkiem społecznym i silną legitymacją polityczną (w czerwcu 1958 r. otrzymał od Zgromadzenia Narodowego specjalne pełnomocnictwa i na sześć miesięcy uzyskał władzę właściwie dyktatorską). 3 czerwca Zgromadzenie Narodowe znowelizowało konstytucję z 1946 r. w zakresie mechanizmu zmiany ustawy zasadniczej. Tym samym formalnie to Zgromadzenie Narodowe – a nie premier – nagięło formułę zmiany konstytucji. Operacja zmiany była więc polityczno-prawnym majstersztykiem, zręcznie zaplanowanym przez generała. Przypomnijmy: najpierw Zgromadzenie zrzeka się władzy, oddając ją w ręce premiera rządu ocalenia narodowego, później tenże na mocy specjalnych uprawnień przygotowuje projekt zmiany konstytucji, poddany jednak pod głosowanie parlamentu. W konsekwencji wyminięto sztywny tryb zmiany Konstytucji IV Republiki. Należy jednak dodać, że w referendum z 28 września 1958 r. społeczeństwo głosowało nad gotowym projektem, a nie nad bliżej niesprecyzowanymi hasłami politycznymi. Na początku września de Gaulle przedstawił opracowany w zaciszu gabinetów – z osobistą ingerencją generała – projekt nowej ustawy zasadniczej, która była w zasadzie dzieckiem elit skupionych wokół bohatera Francji. Zmiana ustroju odbyła się jednak w ramach silnej legitymacji społecznej; głosowało ponad 80 proc. uprawnionych, z których również ponad 80 proc. opowiedziało się „za”.
Kontrola konstytucyjna odbyła się w równie niestandardowy sposób jak sama operacja. Przede wszystkim przeprowadziła ją powołana w ramach nowej konstytucji Rada Konstytucyjna (9 członków; po trzech powoływanych przez prezydenta, przewodniczącego Senatu i przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego). Zdominowana przez gaullistów Rada podjęła procedurę oceny niemal cztery lata po przyjęciu nowej konstytucji, odmawiając w słynnej decyzji 62-20 DC z 6 listopada 1962 r. dokonania kontroli, bowiem uznała się za niewłaściwą do oceny aktów prawnych przyjmowanych przez suwerena. W motywach wskazano na aksjologię obowiązującą w nowym ustroju, ale silnie wynikającą z porewolucyjnej tradycji francuskiej – zwierzchnictwa narodu. Referendum uznano za wyraz narodowej suwerenności (l’expression directe de la souveraineté nationale), do badania czego rada nie miała legitymacji. Tym samym francuska doktryna sprzeciwiła się sztywnej koncepcji ustawy zasadniczej, wskazując, że kontrola konstytucyjna ograniczona jest jedynie do aktów uchwalanych przez parlament (por. S. Bożyk, A. Jamróz, „Konstytucja. Ustrój polityczny, system organów państwowych”, s. 113). Tak w największym skrócie wyglądała operacja przyjęcia Konstytucji V Republiki, która – jak się powszechnie uważa – przyczyniła się do stworzenia instytucjonalnej potęgi państwa francuskiego.
Paraleli do obecnej sytuacji w Polsce jest więcej; gaulliści odwoływali się do koncepcji wzmacniania państwa, które uznano za emanację narodu. Ten specyficzny republikanizm przełożono na formułę prawno-instytucjonalną: państwo ma wyrastać z woli narodu, a pojęcie narodu jest samodzielną zasadą ustrojową (nadano mu pewien byt aksjologiczny). Konstrukcję wyobrażeniową, jaką jest naród, tożsamość narodowa itp., przełożono na formułę instytucjonalną, z czego tak słynie państwo francuskie.
Ustrój i rozwiązania francuskie cechują się rozumieniem siły państwa jako sprawności jego instytucji i zmiękczeniem zasady podziału władzy na rzecz wzmocnienia władzy wykonawczej. Zabezpieczeniem republikańskiej formuły rządów jest zaś oryginalna konstrukcja w postaci ustroju nazywanego semiprezydenckim, w którym zwierzchnikiem rządu jest formalnie prezydent, ale członkowie gabinetu odpowiadają przed parlamentem. Stąd specyficzna konstrukcja kohabitacji, gdyż prezydent musi jednak uwzględniać realne zaplecze rządu w parlamencie.
Warto przypomnieć, że dualizm egzekutywy przyjmuje też obecnie Konstytucja RP. W niektórych publikacjach zachodnich właśnie Polska wskazywana jest dziś jako państwo o silnych cechach tego systemu.
Gaulliści odwoływali się do koncepcji wzmacniania państwa, które ma wyrastać z woli narodu. To ostatnie pojęcie stało się zaś samodzielną zasadą ustrojową