Środowisko sędziowskie zawiodło obywateli; jest skoncentrowane na tym, aby bronić swoich przywilejów korporacyjnych - ocenił we wtorek wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. "My mówimy, że chcemy sądownictwo oddać wreszcie obywatelom" - dodał.

Jaki pytany w TVN24, czy minister sprawiedliwości "odpuści" środowisku sędziowskiemu, odparł, że dyskusja o polskim sądownictwie "to jest wręcz dyskusja o zasadach". "Trzeba powiedzieć w końcu dość. Środowisko sędziowskie zawiodło obywateli" - powiedział.

Według Jakiego problem sędziów polega na tym, że "oni są skoncentrowani na tym, aby bronić swoich przywilejów, przywilejów korporacyjnych". "My mówimy, że chcemy sądownictwo oddać wreszcie obywatelom" - przekonywał.

W poniedziałek zebranie przedstawicieli sędziów sądów apelacyjnych oraz sędziów z okręgów w jednej z przyjętych uchwał podkreśliło, że projekty zmian przepisów o Krajowej Radzie Sądownictwa i Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury zmierzają do upolitycznienia sądów i naruszenia ich niezależności. 7 marca rząd przyjął projekt nowelizacji przepisów o KRS. Przewiduje on m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej 15 członków-sędziów; ich następców wybrałby Sejm. Wygaszona miałaby zostać także kadencja rzecznika dyscyplinarnego sądów. W skład Pierwszego Zgromadzenia KRS wejść mają: I prezes SN, prezes NSA, minister sprawiedliwości, osoba powołana przez prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów. Drugie Zgromadzenie ma tworzyć 15 sędziów wszystkich szczebli - wybieranych przez Sejm, a zgłaszanych przez kluby poselskie i marszałka Sejmu.

Według MS, ma to zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotąd o wyborze członków Rady "decydowały w praktyce sędziowskie elity". Projekt - jako, w ich ocenie, niekonstytucyjny - krytykują KRS i organizacje sędziowskie.

Wiceminister sprawiedliwości dodawał, że jest "wielu fantastycznych sędziów" w Polsce. "Problem polega na tym, że oni nie są w stanie awansować, ponieważ nie są w żadnych koteriach i elity sędziowskie pilnują, żeby takie osoby niezależne nie awansowały. To się również musi zmienić" - podkreślił Jaki.

Dopytywany, co dalej z Krajową Radą Sądownictwa, czy MS wycofa się z pewnych zapisów ustawy reformującej KRS Jaki nie wykluczył, że może do tego dojść "podczas dyskusji". "Rozpoczęła się debata" - mówił.

W zeszłym tygodniu propozycję zmieniającą tryb wyboru sędziów do KRS złożyło w Sejmie Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia". Projekt zakłada przyznanie prawa zgłaszania kandydatów do Rady nie tylko sędziom, lecz także m.in. grupom obywateli, RPO oraz samorządom adwokatów i radców prawnych. Miałaby też nastąpić zmiana systemu wyborów - z pośrednich dokonywanych przez przedstawicieli zgromadzeń sędziowskich na bezpośrednie ogólnopolskie wybory dokonywane przez wszystkich sędziów.

Jaki zwrócił także uwagę, że "twarzą" KRS jest sędzia Waldemar Żurek. "Wszyscy dzisiaj usłyszeliśmy, że to jest kolejny lider opozycji, który ma problemy z alimentami. I ja żądam dymisji sędziego Żurka - niech KRS zachowa się przyzwoicie" - powiedział nawiązując do opisanej w "Super Expressie" sprawy sędziego Żurka, pozwanego przez byłą żonę o podwyższenie alimentów. Sąd I instancji miał podnieść sędziemu alimenty, ale w II instancji sąd zmienił tę decyzję, zaś sędzia Żurek miał zażądać zwrotu nadpłaconych sum. W rozmowie z tabloidem sędzia zapewnił, że sprawa jest już wyjaśniona.

"Przypominam, że KRS to jest miejsce, które decyduje również o karierze sędziów rodzinnych. Dzisiaj osoba, która sama ma problemy z alimentami, będzie decydowała o przyszłości innych Polaków, o jakości orzecznictwa, jeżeli chodzi o alimenty. To jest jeden, wielki skandal" - wskazał wiceszef MS.

Jaki odniósł się też do dwóch listów, które prezydent Andrzej Duda napisał do szefa MON Antoniego Macierewicza. Prezydent domagał się w nich m.in. "podjęcia stosownych działań" ws. obsady stanowisk attaché obrony m.in. USA i Wielkiej Brytanii oraz informacji o tworzeniu wielonarodowego dowództwa dywizji w Elblągu.

"Absolutnie nie" - odparł Jaki pytany, czy to jest otwarta wojna między prezydentem a szefem MON. "Często nam się zarzuca, że jesteśmy takim środowiskiem bardzo jednolitym, natomiast okazuje się, że u nas też potrafi toczyć się taka ciekawa dyskusja" - dodał. Według niego Polska będzie silniejsza, "jeżeli żywa debata na temat polskiej armii, w wielu wymiarach będzie toczyła się również we własnym środowisku". Wskazał, że "czasem różnice są państwotwórcze".