Gdański sąd okręgowy oddalił powództwo w sprawie karmienia piersią w restauracji. Właścicielowi sopockiego lokalu zarzucono dyskryminację klientki, której nie pozwolił na swobodne karmienie dziecka.

Proces dotyczył zdarzenia, które miało miejsce w listopadzie 2014 r. Matka 6-miesięcznego wówczas dziecka Liwia Małkowska twierdziła, że gdy w sopockim lokalu próbowała je nakarmić, podszedł do niej kelner i powiedział, że kierownictwo restauracji nie życzy sobie karmienia piersią przy stole, bo gdy wcześniej dochodziło do takich sytuacji, goście byli oburzeni. Kobieta zeznawała, że – jako miejsce do karmienia wskazano jej m.in. toaletę. Z kolei obsługa lokalu twierdziła, że przekazała jedynie prośbę innych klientów restauracji o dyskretniejsze karmienie.

W imieniu Małkowskiej pozew do sądu przeciwko sopockiemu restauratorowi złożyło Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego (PTPA), które żądało 10 tys. złotych odszkodowania oraz przeprosin w trójmiejskich mediach.

PTPA powoływało się w pozwie na dyrektywy unijne dotyczące równego traktowania. Przewodniczący PTPA Krzysztof Śmiszek w wygłoszonej w poniedziałek przed sądem mowie końcowej zaznaczył, że "doszło do klasycznego, podręcznikowego przykładu dyskryminacji bezpośredniej". Zaznaczył, że m.in. dyrektywa unijna z 2004 r. "bardzo jasno zakazuje nierównego traktowania ze względu na płeć w dostępie do dóbr i usług powszechnie dostępnych". Wskazywał, że usługa gastronomiczna do takich usług należy.

Dodał, że jedynym powodem do gorszego potraktowania Małkowskiej była próba nakarmienia piersią dziecka. "Żaden inny klient tej restauracji nie został poproszony o zmianę miejsca, o schowanie się do toalety, o zajęcie miejsca obok toalety czy gdziekolwiek indziej. Tylko i wyłącznie pani Liwia Małkowska, ponieważ jest młodą matką, która karmiła piersią" – mówił Śmiszek.

Zdaniem prowadzącej sprawę sędzi Agnieszki Gieral-Siewielec, która w poniedziałek oddaliła pozew, do dyskryminacji nie doszło, a obsługa lokalu przekazała jedynie prośbę innych gości o dyskretniejsze karmienie lub zajęcie mniej widocznego miejsca.

Dodała, że ze strony pracowników restauracji nie doszło do "nakazania określonego zachowania, a jedynie przekazania prośby innych klientów o dyskretniejsze karmienie ewentualnie przeniesienie się w inne, bardziej intymne miejsce w restauracji". "Przekazanie prośby nie oznacza nierównego traktowania" – mówiła sędzia.

Prośba innych klientów była uprawniona z uwagi na wskazywany przez jednego z kelnerów, ostentacyjny sposób karmienia przez panią Liwię Małkowską. (…) Karmienie piersią w miejscach publicznych wszak nie może naruszać praw podmiotowych innych osób, ani przyjętych w tym zakresie norm społecznych i moralnych" – mówiła sędzia.

(PAP)

aks/ akw/PS