Piotr Dynowski - Nowelizacja prawa prasowego wprowadza kosmetyczne zmiany do ustawy z 1984 roku. Stanowi ona jedynie liberalizację dotychczasowych przepisów.
Co usprawiedliwia opinię, że przepisy obowiązującej ustawy – Prawo prasowe nie przystają do wyzwań związanych z funkcjonowaniem współczesnych mediów?
Trzeba pamiętać, że ustawa – Prawo prasowe pochodzi jeszcze z 1984 r. Od tamtego czasu nie była ona specjalnie zmieniana, poza usunięciem z niej przepisów w związku ze zniesieniem cenzury. Zasadniczo ustawa ta spełnia jednak swoje funkcje w praktyce, choć pod względem siatki pojęciowej i przepisów dotyczących roli i funkcji prasy wciąż zawiera pozostałości dawnej ideologii PRL. Prawo prasowe zawiera definicję prasy, która wciąż jest respektowana. Organy wymiaru sprawiedliwości, w tym Sąd Najwyższy (orzeczenie z 2007 r.), nigdy nie miały wątpliwości, że media – także elektroniczne – mieszczą się w tej starej definicji prasy. Nowelizacja wprowadza jedynie kosmetyczne zmiany do tej definicji. Ustawa powstała przeszło ćwierć wieku temu, w innym ustroju, ale te względy mają drugorzędne znaczenie. Najważniejsza jest możliwość stosowania przepisów w praktyce, a podstawowe regulacje tej ustawy w praktyce nie budzą wątpliwości.
Jaka część nowelizacji zasługuje na miano poważnej zmiany?
Zmiany przygotowywano długo, ale w istocie nie są one tak znaczne, jak można by oczekiwać. Na uwagę zasługuje z pewnością zmiana regulacji dotyczącej praktyki autoryzacji. Nowelizacja wprowadza obowiązek uzyskania autoryzacji w krótkim czasie (odpowiednio 12 godz. i 3 dni) oraz wprowadzenie domniemania udzielenia autoryzacji w przypadku niedokonania autoryzacji w terminie. Informacje szybko tracą aktualność, więc omawiana zmiana wychodzi na przeciw potrzebie szybkiego pozyskiwania i publikowania informacji. Jednak taki wymóg może być w praktyce niedogodny zarówno dla dziennikarzy, jak i dla ich informatorów. W efekcie może doprowadzić do unikania publikacji bezpośrednich wypowiedzi i zastępowania ich omówieniami. Nowelizacja zlikwiduje instytucję odpowiedzi prasowej, która często była wykorzystywana do prowadzenia polemiki na łamach prasy. Pozostanie wyłącznie możliwość wnioskowania o sprostowanie w przypadku publikacji zawierających nieprawdę lub nieścisłości. Nowelizacja likwiduje też sankcje karne dla dziennikarzy za popełnienie przestępstwa w związku z działalnością dziennikarską w postaci pozbawienia wolności. Pozostawia jednak możliwość nakładania kary finansowej – grzywny. Nie będzie można także zawiesić wydawania gazety lub czasopisma w przypadku trzykrotnego popełnienia na ich łamach przestępstwa prasowego.
Czy wobec tego zamiast gruntownej nowelizacji mamy jedynie liberalizację dotychczasowych przepisów?
W praktyce rzeczywiście mamy do czynienia raczej z liberalizacją dotychczasowych przepisów i ich dostosowaniem do aktualnych realiów opracowywania informacji prasowych niż z gruntowną nowelizacją. Nowelizacja niestety raczej nie stanie się zaporą dla nierzetelnych publikacji, które często zawierają fałszywe informacje i nagminnie naruszają dobra osobiste.
W jakim zakresie nowe prawo przyczyni się do uporządkowania przekazów medialnych w internecie?
Nowelizacja nie wprowadza nowych obowiązków dla wydawców prasy i mediów elektronicznych, za wyjątkiem przeredagowanych zapisów o obowiązku rzetelnego przedstawiania faktów. Redukuje natomiast część dotychczasowych, np. czyni rejestrację prasy elektronicznej w sądowym rejestrze fakultatywną. Aby jednak móc korzystać w pełni z przywilejów dziennikarskich, np. prawa do informacji dziennikarskiej, prawa do tajemnicy dziennikarskiej oraz ochrony prawnej tytułu prasowego itp., trzeba będzie dokonać rejestracji. Nowelizacja wyłącza wprost z definicji prasy m.in. blogi, co nie wydaje mi się rozwiązaniem do końca szczęśliwym. Przecież funkcjonują nie tylko blogi prywatnych osób, ale też blogi prowadzone przez zawodowych dziennikarzy, które niekiedy stanowią część oficjalnych prasowych serwisów internetowych lub są z nimi powiązane. Nie są to więc całkowicie niezależne inicjatywy, ale integralna część internetowego przekazu danego medium. W przypadku naruszenia czyichś dóbr osobistych poszkodowany będzie mógł dochodzić roszczeń od autora blogu na gruncie przepisów cywilnych o ochronie dóbr osobistych. Możliwość skierowania swoich roszczeń do wydawcy jest jednak często bardziej dogodna, choćby ze względu na większe możliwości finansowe wydawcy w zakresie zapłaty zadośćuczynienia.
Jakie konsekwencje pociągnie za sobą, zarówno dla wydawców, jak i dla czytelników, wejście w życie tej nowelizacji?
Ustawa poszerza krąg podmiotów zobowiązanych do udzielania informacji dziennikarzom do wszystkich podmiotów, które prowadzą jakiegoś rodzaju działalność publiczną, o ile informacja ta nie jest objęta tajemnicą lub jej udzielenie nie narusza prawa do prywatności. Teoretycznie więc wejście w życie tej nowelizacji powinno ułatwić dziennikarzom ich pracę. Trzeba jednak przyznać, że poza kwestiami doprecyzowania regulacji autoryzacji i likwidacji odpowiedzi prasowej nowa ustawa w praktyce nie wprowadzi bardzo odczuwalnych zmian.