Działacz pro-life, ukarany za zamieszczenie billboardu z martwym płodem, chce, żeby trybunał uchylił przepis, na podstawie którego został uznany za winnego popełnienia wykroczenia.

Chodzi o art. 141 k.w., który stanowi, że karze podlega ten, kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek.

Billboardy na cenzurowanym

Działacz pro-life, który skierował skargę do TK, organizował oraz brał udział w pikietach antyaborcyjnych. Jak sam pisze, na takich wydarzeniach „prezentował zdjęcia dziecka zabitego na skutek aborcji”. W tym celu wynajmował również powierzchnie reklamowe. Jeden z tego typu billboardów stał się przedmiotem zgłoszeń, które trafiły ostatecznie do straży miejskiej. Ta zwróciła się do sądu o ukaranie działacza z art. 141 k.w. (patrz grafika).
Sąd rejonowy wyrokiem nakazowym uznał działacza za winnego zarzucanego mu czynu i skazał na karę grzywny. Na skutek sprzeciwu sąd umorzył postępowanie, stwierdzając, że czyn nie zawiera znamion wykroczenia. Na to postanowienie zażalenie wniósł komendant straży miejskiej. Ostatecznie sąd okręgowy uznał działacza za winnego popełnienia wykroczenia, odstąpił jednak od wymierzenia mu kary. Jak tłumaczył, w każdym społeczeństwie istnieją pewne sfery stanowiące tabu. W naszym są to niewątpliwie wizerunki oraz obrazy ludzkich zwłok. „Nikt myślący zdroworozsądkowo nie eksponuje zmarłych czy ich zwłok” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. Ponadto sąd wyjaśnił, że nie jest celowe karanie obwinionego z uwagi na jego intencje. Jak podkreślił, ma on pełne prawo do posiadania określonych poglądów, ich reprezentowania i debatowania o nich. Jednak „powinien przestrzegać ogólnie przyjętych norm obyczajowych, tak aby swoim postępowaniem nie naruszać praw innych osób”.

Argumenty działacza

Ta argumentacja nie przekonała działacza pro-life, o czym świadczy złożona przez niego do TK skarga konstytucyjna. Domaga się w niej stwierdzenia, że niezgodny z konstytucją jest art. 141 k.w. rozumiany w ten sposób, że występujące w tym przepisie „znamię przymiotnikowe «nieprzyzwoity» wypełnia prezentowanie fotografii (obrazu) martwego ludzkiego płodu na plakacie, billboardzie, wielkoformatowym plakacie w miejscu publicznym w ramach prowadzonej kampanii społecznej na rzecz ochrony życia ludzkiego od poczęcia, a przez to może skutkować sankcją przewidzianą w tym przepisie (…)”.
– „Nieprzyzwoitość” jest rozumiana na gruncie art. 141 k.w. jako sprzeczność nie tyle (choć zdaniem części doktryny – również) z poglądami etycznymi, ile z przekonaniami estetycznymi. Ta cecha oznacza gorszący, bulwersujący charakter obiektu – według przeważającej oceny społecznej. Tymczasem zdaniem skarżącego takiego charakteru określona treść jest pozbawiona wówczas, gdy jest użyta z określoną motywacją i kontekstem – komentuje dr Mateusz Woiński z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Dlatego też jego zdaniem uwzględnienie żądania skarżącego stanowiłoby w pewnym sensie deklarację poglądu (światopoglądu) słusznego i ograniczyło liberalny marketplace of ideas.
– Patrząc jednak całościowo na system prawa karnego, trzeba powiedzieć, że w podobny sposób – zapewne bez intencji skarżącego – można kwestionować obowiązywanie innych przepisów karnych ograniczających swobodę wypowiedzi, np. kryminalizujący obrazę uczuć religijnych – ostrzega dr Woiński.
Skarżący zarzuca przepisowi niezgodność m.in. z art. 54 ust. 1 konstytucji, w którym mowa o wolności wyrażania poglądów. Działacz pro-life stoi na stanowisku, że tą ochroną objęte są nie tylko te formy rozpowszechniania poglądu, które są neutralne. Jak podkreśla, wolność słowa zakłada także rozpowszechnianie opinii, „które powszechnie są uznawane za obraźliwe, oburzające, które wprowadzają niepokój w państwie lub w części społeczeństwa”. Jego zdaniem tylko w ten sposób można zagwarantować tolerancję oraz pluralizm, które są konieczne w demokratycznych społeczeństwach.
Ponadto działacz powołuje się na art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, który gwarantuje każdemu prawo do wyrażania opinii bez ingerencji władz publicznych.

Spór w doktrynie

Dyskusja na temat możliwości karania z kodeksu wykroczeń za publiczne prezentowanie martwych płodów toczy się w doktrynie już od kilku lat. Zwolennikiem poglądu, iż banerów i billboardów antyaborcyjnych nie można zakwalifikować jako nieprzyzwoite rysunki, o których mowa w art. 141 k.w., jest dr Olgierd Pankiewicz, autor wydanego przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości opracowania pt. „Bannery antyaborcyjne w przestrzeni publicznej a wykroczenia z art. 51 par. 1 i art. 141 Kodeksu wykroczeń”. Jego zdaniem prezentowane na wystawach antyaborcyjnych wizerunki „nie naruszają norm obyczajności w sferze zachowań intymnych”. Pankiewicz powołuje się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w swoim orzecznictwie podkreślał, że „art. 10 konwencji ma zastosowanie nie tylko do informacji czy idei, które są przychylnie przyjmowane albo traktowane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz także do tych, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój”.
Na drugim biegunie znajduje się dr hab. Jan Kulesza z Uniwersytetu Łódzkiego, autor wielu opracowań na temat karania działaczy pro-life za prezentowanie w przestrzeni publicznej zdjęć martwych płodów. On z kolei stoi na stanowisku, że w Polsce normy prawa publicznego nie dopuszczają narzucania „innym, przypadkowym osobom zdjęć zakrwawionych zwłok ludzkich”. Jak możemy przeczytać w jego glosie do wyroku SO w Opolu z 10 grudnia 2018 r. (sygn. akt VII Ka 956/18) „normy kulturowe, zasady współżycia społecznego, przyjęte zwyczaje i obyczaje nakazują otaczanie ludzkich zwłok szacunkiem, co wynika wprost z nauki Kościoła katolickiego, przyjmowanej przez przytłaczającą większość społeczeństwa polskiego oraz z uniwersalnych zasad szacunku dla człowieka jako inkorporującego swą przyrodzoną i niezbywalną godność”. Przy czym Kulesza przypomina, że – jak podkreślił ETPC – art. 10 konwencji „nie idzie tak daleko, by umożliwiać osobom, nawet osobom autentycznie przekonanym o wartości swych przekonań, wielokrotnego narzucania swego antyspołecznego zachowania innym członkom społeczeństwa”.