Pracownicy sprzeciwiają się wykonywaniu zadań zleconych przez pracodawców z powodu koronawirusa. Zdaniem prawników wiele z tych odmów nie ma podstaw, ale sankcje też często nie wchodzą w grę.
Rząd powoli odmraża kolejne dziedziny życia gospodarczego. Można też swobodnie podróżować po kraju, co pozwala na odbywanie wyjazdów służbowych. Pracownicy mają jednak obawy, czy delegacje są dla nich w pełni bezpieczne. Dlatego, jak informują pracodawcy, często zdarzają się odmowy. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy nie ma ryzyka zdrowotnego lub jest ono mocno ograniczone – pracownik jedzie na miejsce służbowym samochodem, a nocuje albo w hotelu, albo w wynajętym apartamencie. Pracownicy odmawiają też wykonywania innych poleceń służbowych, np. rozładunku towaru tylko z tego powodu, że przyjechał do Polski z państwa, w którym również występuje koronawirus. Wielu zatrudnionych taką odmowę rozważa i zastanawia się, czy ma do niej prawo.
‒ Pracodawcy licznie zgłaszali się do nas z pytaniem, co zrobić w takiej sytuacji, jak mają wyegzekwować wykonanie polecenia służbowego przez pracownika. Interesowało ich też, jakie dokładnie środki ochrony powinni zapewnić, by pracownicy nie mogli stosować odmów – wyjaśnia dr Magdalena Zwolińska, partner w kancelarii NGL Wiater. I dodaje, że były to zwłaszcza firmy usługowe działające np. w branży ochroniarskiej czy sprzątającej. ‒ Ich pracownicy nie chcieli świadczyć usług w obiektach, w których ujawniono przypadek koronawirusa – mówi dr Zwolińska.
Problem zauważa też branża produkcyjna. ‒ W naszym przypadku nie chodzi jednak o ustną odmowę, a wręcz o nieprzychodzenie do pracy. W pewnym momencie mieliśmy nawet kłopot z obsadą – mówi Agnieszka Mizerna, prezes zarządu Zakładów Drobiarskich w Koziegłowach.
Michał Chodkowski, adwokat i partner w kancelarii Łaszczuk i Wspólnicy, stwierdza, że problem odmowy wykonywania poleceń w najbliższym czasie może być bardziej widoczny w związku z powrotami zatrudnionych do zakładów pracy po okresie pracy zdalnej.
Co na to przepisy
Zgodnie z kodeksem pracy pracownik ma obowiązek wykonania polecenia służbowego, jeżeli spełnia ono trzy warunki: dotyczy pracy, jest zgodne z przepisami oraz jest zgodne z umową o pracę. Odmowa wykonania może nastąpić w razie niezapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, jeśli stwarza to bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pracownika lub grozi takim niebezpieczeństwem innym osobom.
‒ Gdy warunki pracy nie odpowiadają przepisom BHP, ale też nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia lub życia pracownika, nie ma on prawa powstrzymać się od wykonywania pracy. Może to zrobić jednak np. wtedy, gdy zasady bhp są przestrzegane, ale mimo to wykonywana przez niego praca bezpośrednio zagraża zdrowiu i życiu jego bądź innych osób. Powstrzymywanie się przez pracownika od wykonywania pracy w warunkach nieodpowiadających przepisom bhp nie stanowi naruszenia obowiązku, o ile pracownik zawiadomił o tym niezwłocznie przełożonego – wyjaśnia aplikant radcowski Aleksandra Trzcińska, associate w kancelarii Łaszczuk i Wspólnicy.
Co do bhp, to chodzi zwłaszcza o spełnienie norm z rozporządzenia Rady Ministrów z 16 maja 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz. 878). Czyli m.in. o zapewnienie odległości między stanowiskami pracy, płynów do dezynfekcji czy środków ochrony osobistej. ‒ Jeśli pracodawca spełnia te wymagania, to trudno mu zarzucić naruszenia w zakresie bhp. W kontekście podróży służbowych dobrą praktyką jest np. zapewnienie możliwości jej odbycia środkiem transportu jak najbardziej bezpiecznym w kontekście epidemicznym, a więc raczej samochodem niż środkami transportu zbiorowego. Jeśli jest to prywatny samochód, to pracownikowi przysługuje ekwiwalent za korzystanie z takiego pojazdu do celów służbowych – mówi Wiktoria Cieślikowska, radca prawny, starszy prawnik w kancelarii MDDP Olkiewicz i Wspólnicy.
Prawnicy podkreślają, że ocena stanu zagrożenia dla zdrowia lub życia powinna następować przy użyciu kryterium obiektywnego, jednak każdorazowo z uwzględnieniem okoliczności, które towarzyszyły pracownikowi w chwili podejmowania przez niego decyzji o odmowie. ‒ Nie każda praca stwarza takie ryzyko, nawet w dobie zagrożenia epidemiologicznego. A sama obawa przed zarażeniem koronawirusem nie stanowi podstawy do powstrzymania się od pracy – podkreśla dr Zwolińska.
Możliwe konsekwencje
Odmowa wykonania polecenia służbowego może być podstawą do wymierzenia kary porządkowej: upomnienia lub nagany. Doktor Zwolińska, podpowiada, że pracodawca może też rozważyć odmowę wypłaty wynagrodzenia. Zgodnie z kodeksem pracy należy się ono bowiem tylko za pracę wykonaną. ‒ Mogą zdarzyć się sytuacje, w których pracownik odmawia wykonania pracy, kierując się subiektywną obawą przed koronawirusem. Pracodawca może więc nie chcieć rozwiązać umowy w takiej sytuacji. I choć kontynuuje współpracę z taką osobą, to jednak nie ma powodu, żeby płacił za czas, w którym praca nie jest wykonywana – uważa dr Zwolińska.
Prawnicy podpowiadają, że w takiej sytuacji można też wykorzystać reduktory premiowe i odpowiedzialność odszkodowawczą. ‒ Regulacje premiowe często stanowią, że odmowa wykonania polecenia służbowego skutkuje utratą prawa do premii lub jej obniżeniem. W przypadku odpowiedzialności odszkodowawczej jej zakres będzie zaś wynikał z rodzaju winy pracownika. Zgodnie z kodeksem pracy szkoda wyrządzona z winy umyślnej podlega pokryciu w całości. Może się wydawać, że każda odmowa wykonania polecenia jest umyślna i rzeczywiście jest to prawda, z tym że dla przypisania owej odpowiedzialności umyślnością musi być objęta także chęć wyrządzenia szkody, a nie tylko niewykonanie polecenia – tłumaczy Łukasz Chruściel, radca prawny, partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter.
‒ W przypadku powtarzających się odmów realizacji zadań takie zachowanie może być również przesłanką do wypowiedzenia umowy z winy pracownika, w skrajnych zaś przypadkach do zwolnienia go w trybie dyscyplinarnym – wskazuje Wiktoria Cieślikowska.
Łukasz Chruściel podkreśla, że jeżeli zatrudniony instrumentalnie wykorzystuje okres epidemii, tzn. nie czuje się zagrożony, ale podnosi tę okoliczność tylko po to, by np. nie wyjechać w podróż służbową, z pewnością będzie to ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. W pozostałych sytuacjach należy ocenić okoliczności, tzn. rodzaj pracy, rodzaj narażenia, stopień realności ryzyka i nastawienie pracownika – czy absolutnie odmawia, czy np. proponuje dodatkowe środki mające niwelować jego strach. ‒ Zwalnianie w trybie dyscyplinarnym powoduje jednak niepewność po stronie pracodawcy, którą ostatecznie może rozstrzygnąć sąd, jeśli pracownik się odwoła. A od wrażliwości danego sądu i jego oceny sytuacji będzie zależała kwalifikacja danej odmowy pracownika jako ciężkiego naruszenia obowiązków – zauważa Łukasz Chruściel.
Działanie niestandardowe
Pracodawcy przyznają, że w obecnym czasie karanie za odmowę wykonania polecenia służbowego jest dla nich dodatkowo kłopotliwe, bo rozumieją, że pracownicy się boją. Firmy zastanawiają się więc, jak w takiej sytuacji postępować.
‒ Jeśli pracodawca, z jakichkolwiek względów, nie widzi podstaw bądź nie decyduje się ani na rozwiązanie umowy, ani na karę porządkową, to nie ma innych dostępnych rozwiązań o charakterze typowo sankcyjnym. Z kolei aby zaistniała możliwość pomniejszenia wynagrodzenia czy odpowiedzialności odszkodowawczej, muszą być spełnione określone warunki. Poza tym tego rodzaju działania mogą prowadzić do wzrostu napięcia między stronami stosunku pracy. Niektórzy pracodawcy, również z uwagi na ryzyko sporu z pracownikiem, w pewnych okolicznościach poszukują mniej radykalnych środków. Można tu rozważyć działania oddziałujące na świadomość pracownika – wyjaśnia mec. Chodkowski. Jak wskazuje, można np. powiadomić pracownika, jakie ryzyka wynikają dla niego z faktu nieuzasadnionej odmowy wykonania polecenia. Ze względów dowodowych najlepiej zrobić to na piśmie lub w innej utrwalonej formie. Wysłanie takiego pisma nie wiąże się z nałożeniem kary porządkowej i nie prowadzi bezpośrednio do pociągnięcia do odpowiedzialności, ale powinno uświadomić pracownikowi ryzyko wynikające z jego postawy. ‒ Aby taka strategia była w pełni skuteczna, pracownik musi mieć podstawową wiedzę na temat ewentualnych rzeczywistych zagrożeń związanych z poleceniami, które otrzymuje. W przeciwnym razie wiele osób może nadal dostrzegać ryzyka tam, gdzie ich nie ma. Jeśli jednak to nie pomoże, to bardziej radykalne działania pracodawcy mogą okazać się koniecznością – stwierdza mec. Chodkowski. Dodaje, że warto również rozważyć przeprowadzenie stosownej akcji informacyjnej adresowanej do pracowników w celu kształtowania ich świadomości na temat zagrożeń związanych z COVID-19. Wpisuje się to w realizację obowiązków pracodawcy. Ekspert doradza też, by pamiętać o zaleceniach głównego inspektora pracy z 6 maja 2020 r. w sprawie powrotów do pracy, a szczególną uwagę przykładać do prewencji i angażować przedstawicieli pracowników do oceny ryzyka zawodowego w nowej rzeczywistości epidemicznej.
Odmowę wykonania polecenia może uzasadniać brak bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, jeśli bez- pośrednio zagraża to zdrowiu i życiu pracownika albo innych osób.