Minister Michał Boni rozpoczął dodatkowe konsultacje nad przepisami wyłączającymi odpowiedzialność administratorów serwisów internetowych za treści umieszczane przez internautów.
Sławomir Wikariak, dziennikarz działu prawo
W ich trakcie ma zostać doprecyzowany sposób powiadamiania o łamaniu prawa. Pomysł jest taki, że serwis, który otrzyma zgłoszenie np. o znieważającym czy pomawiającym komentarzu na forum, będzie go zdejmował, jednocześnie powiadamiając o tym autora wpisu i dając mu możliwość zgłoszenia sprzeciwu.
Wznowienie prac nad projektem zbiegło się w czasie z medialnymi doniesieniami na temat serwisu internetowego www.swinia.pl. Chociaż internet od dawna trudno uznać za miejsce kulturalnej wymiany poglądów, ta strona wyznacza nowe standardy (a w zasadzie ich brak).
Jak można przeczytać w regulaminie, służy tylko jednemu: „podłożeniu świni”. I już prawie dwa tysiące użytkowników skorzystało z tej możliwości, wylewając kubły pomyj na wskazywane z nazwiska i pokazywane na zdjęciach osoby.
Każdy z tych wpisów powinien zostać natychmiast zdjęty. Tymczasem zgodnie z przygotowywanym projektem administrator serwisu będzie musiał reagować tylko na zgłoszenia, które spełnią określone wymagania formalne.
Jednym z nich jest podpis osoby zgłaszającej naruszenie. Biorąc pod uwagę, że mało kto korzysta z bezpiecznego podpisu elektronicznego, zgłoszenie takie trzeba będzie wysłać na piśmie. A to oznacza, że przynajmniej przez kilka, jeśli nie kilkanaście kolejnych dni obrzydliwości wypisywane na nasz temat wciąż będą dostępne w sieci.
W czasach, gdy informacja rozprzestrzenia się lotem błyskawicy, nawet kilka dni to wieczność. Rozumiem, że konieczność podpisania zgłoszenia ma zapobiegać pieniaczom, którzy anonimowo mogliby się domagać usuwania wszystkiego jak leci. Nie może to jednak prowadzić do rażącej nierówności stron.
Papierowym orężem nie da się bronić przed cyfrowym chamstwem.