Decyzja o zamknięciu niektórych stadionów ma konsekwencje nie tylko polityczne, ale także finansowe. Myli się jednak ten, kto naiwnie myśli, że ich skutki odczują kluby piłkarskie.

Kluby zastosowały odpowiedzialność zbiorową. Kibice narozrabiali – kibice dostaną po kieszeni. Nie ważne, czy brali udział w rozróbach, które przyczyniły się do zamknięcia stadionu. Nie ma nawet znaczenia to, że kogoś na stadionie w tym czasie nie było. Pieniędzy za niewykorzystany karnet na odwołane mecze nie odzyska i basta! Zgodnie z zasadą – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wiadomo – jak w drużynie.

Wygląda na to, że kluby piłkarskie nie poczuwają się do winy za to, co się działo na ich stadionach. Najwyraźniej zapomniały, że to one mają obowiązek dbać o ład i porządek podczas meczów. Są przecież gospodarzami imprez. Muszą to robić nie tylko dlatego, że wymaga tego od nich Donald Tusk. Oczekują tego od nich przede wszystkim kibice, którzy przychodzą obejrzeć mecz, a nie wyrywać krzesełka z trybun. Nie wszyscy kibice to kibole. Co więcej – tych ostatnich jest znacznie mniej. Kluby chyba jednak o tym zapomniały. To, co się działo ostatnio podczas rozgrywek o Puchar Polski, wyraźnie pokazało, że kluby straciły panowanie nad tym, co się dzieje na trybunach. Podejmując decyzję o niezwracaniu kibicom pieniędzy za odwołane mecze, tracą także ich szacunek. A jego odzyskanie będzie trwało znacznie dłużej niż naprawa zdewastowanych trybun.

Sytuacja ta zdemaskowała jeszcze jedną prawdę. Decyzje Donalda Tuska, choć medialnie były bardzo widowiskowe, nie poprawią bezpieczeństwa na stadionach. Zamknięcie trybun dla publiczności nie zmobilizuje klubów do podjęcia odpowiednich działań. Dla nich to żadna różnica, czy mecz będzie rozgrywany przy dopingu ze strony kibiców, czy nie. Pieniądze za bilety i karnety już przecież trafiły na klubowe konta. I wszystko wskazuje na to, że już tam zostaną. Tak więc znowu konsekwencje poniosą ci, którzy są najmniej winni. Nie oni wszczynali rozróby, nie oni byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo na stadionie.

Nie od dziś wiadomo, że miłość fanów piłki nożnej jest ślepa. Kibice polskiej reprezentacji nie raz już to udowodnili. Jednak decyzje podejmowane przez zarządy niektórych klubów i świętego wytrąciłyby z równowagi. Dlatego też nie ma się co dziwić kibicom, którzy postanowili walczyć z takimi praktykami na drodze sądowej. Jeżeli tę potyczkę wygrają, udowodnią, że są zgraną drużyną i nie można z nimi pogrywać, łamiąc zasady fair play.