Przeciętnemu Polakowi lobbing kojarzy się z Dochnalem i aferą Rywina. Niestety, czytając założenia do nowej ustawy o lobbingu, trudno pozbyć się wrażenia, że ten sam stereotyp myślenia towarzyszył również autorom projektu.
Represyjne klimaty zdominowały większość proponowanych rozwiązań. Minister spraw wewnętrznych i administracji okazał się osobą zbyt wyrozumiałą dla lobbystów. Autorzy projektu chcą teraz zaangażować do kontroli i rejestracji lobbingowej szefa CBA, a także jego funkcjonariuszy i pracowników biura antykorupcyjnego. Złożenie przez lobbystę sprawozdania po terminie może skończyć się karą nawet do 50 tys. zł. Powszechne zaniepokojenie wzbudził też niebywały rozmach nowej ustawy. Lobbystą stanie się i organizacja pracodawców, i organizatorzy sympozjum, szkoleń i konferencji z udziałem osób pełniących funkcje publiczne. O pilną zmianę obowiązującej ustawy lobbingowej dobijaliśmy się wielokrotnie. Ale teraz, kiedy Julia Pitera uchyliła rąbka tajemnicy i wiemy, co się w tej ustawie ma znaleźć, nie będziemy już nikogo poganiać. Nowa ustawa lobbingowa nie może wchodzić do naszego obiegu prawnego z korupcyjnym piętnem, z piętnem czegoś złego, jako przeciwdziałanie patologii.