Straszenie funkcjonariuszy utratą przez nich pracy nie jest groźbą bezprawną, więc jako takie nie podlega karze – stwierdził Sąd Okręgowy w Rzeszowie.
Sprawa wyglądała następująco: mężczyzna, jadąc samochodem, nie zapanował nad nim i wpadł do rowu. Jak się później okazało, kierował pod wpływem alkoholu. Na miejsce zdarzenia przybyli policjanci poinformowani przez innego przejeżdżającego drogą kierowcę. Ale kierowca wraz z osobą towarzyszącą interwencji funkcjonariuszy w żadnej mierze sobie nie życzyli.
Jak ustalił sąd, oskarżony ostrzegał mundurowych, że jego ojciec jest ustosunkowanym prawnikiem i ma szerokie znajomości. Stał się natarczywy i groził, że jeśli policjanci nie zaniechają dalszych czynności procesowych z jego udziałem, to pożałują swojej decyzji. Miałoby to być wynikiem działania ojca oskarżonego, który „będzie wiedział, co z tym zrobić”. Zatrzymany sugerował wprost, że funkcjonariusze mogą mieć poważne nieprzyjemności w pracy, włącznie z wydaleniem ze służby.
Sąd rejonowy uznał oskarżonego za winnego dwóch czynów: prowadzenia pojazdu po alkoholu oraz sformułowania bezprawnych gróźb w kierunku policjantów. I o ile sąd drugiej instancji uznał, że rzeczywiście należy skazać mężczyznę za jazdę na podwójnym gazie, o tyle nie można mu jednak przypisać winy w zakresie drugiego z czynów.
Powód? Dla możliwości przypisania oskarżonemu winy za przestępstwo z art. 224 par. 2 kodeksu karnego (kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3) znaczenie ma to, czy słowa wypowiedziane przez oskarżonego realizują znamiona groźby bezprawnej, definiowanej w art. 115 par. 12 k.k. Zgodnie z nim groźbą bezprawną jest zarówno groźba popełnienia przestępstwa na szkodę pokrzywdzonego lub szkodę osoby najbliższej, jak i sugerowanie spowodowania postępowania karnego lub rozgłoszenia wiadomości uwłaczającej czci zagrożonego lub jego osoby najbliższej.
Taki przypadek w przedmiotowej sprawie jednak nie zaistniał. Innymi słowy, karze podlegałby ten, kto straszyłby policjantów pobiciem, rozwieszeniem na osiedlu plakatów przedstawiających ich w złym świetle bądź sugerowałby, że wytoczy im postępowanie karne. Jeśli jednak mówił jedynie, że użyje swoich wpływów, aby pozbawić funkcjonariuszy pracy, nie można uznać, że złamał przepisy prawa karnego. Co najwyżej bowiem groził postępowaniem dyscyplinarnym, a to nie jest ujęte w regulacjach kodeksu karnego.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie, sygn. akt II Ka 297/15.