Ostatnio w mediach pojawiły się informacje o akcji aparatu skarbowego wymierzonego w Polaków biorących udział w zagranicznych zakładach bukmacherskich. Muszę przyznać, że jestem jednym z takich graczy. Problem polega na tym, że nie miałem pojęcia, że jest to nielegalne. Czy jeżeli celnicy zapukają i do mnie, będę mógł bronić się brakiem świadomości o naruszaniu przepisów – zastanawia się czytelnik.
Zgodnie z prawem uczestnictwo z terytorium Polski w internetowych zakładach bukmacherskich organizowanych przez firmy, które nie posiadają zezwolenia ministra finansów, jest nielegalne. Grozi za to wysoka grzywna, w skrajnych przypadkach nawet kara więzienia. Można grać jedynie w zakładach prowadzonych przez przedsiębiorstwa posiadające licencję w naszym kraju, a więc płacących tu podatki. Takie podmioty są na rynku cztery, zaś firm oferujących Polakom nielegalne zakłady co najmniej kilkadziesiąt.
Teoretycznie trudno o pomyłkę. Organizatorzy legalnych zakładów chętnie podkreślają fakt, że posiadają zezwolenie ministra finansów. Odpowiednie informacje eksponują na stronach z grami. W praktyce witryny zagranicznych graczy do złudzenia przypominają strony legalnie działających bukmacherów. Są przygotowane w języku polskim i w takim też prowadzą obsługę graczy. W takiej sytuacji o wspomnianą przez czytelnika pomyłkę nietrudno.
Niełatwa jest za to odpowiedź na pytanie, czy brak świadomości o karalności udziału w zagranicznych zakładach bukmacherskich albo udział w danej grze z poczuciem, że jest prowadzona przez w pełni legalnie działającą firmę, jest wystarczającym usprawiedliwieniem. W tej konkretnej sprawie brakuje bowiem orzecznictwa sądowego. Dotychczas organy skupiały się na podmiotach organizujących nielegalną grę na automatach i reklamujących zagranicznych bukmacherów. Dopiero teraz biorą się za graczy.
Doktryna wskazuje jednak, że brak świadomości, iż dane działanie jest zabronione, może stanowić okoliczność łagodzącą w opisywanym przypadku. Uczestniczenie w zakładach z przekonaniem, że są one legalne, może więc wyłączyć winę sprawcy czynu zabronionego. To z kolei może w praktyce przełożyć się nawet na brak poniesienia odpowiedzialności karno-skarbowej. Instytucja ta to koło ratunkowe rzucane przez ustawodawcę osobom, które nie mają wiedzy prawnej w zakresie skomplikowanych regulacji związanych z podatkami i cłami. Oczywiście osoba powołująca się na nieświadomość naruszania przepisów powinna to uprawdopodobnić. Trudno będzie wytłumaczyć się brakiem wiedzy graczowi, który na co dzień jest doradcą podatkowym lub prawnikiem.
Trzeba jednak pamiętać, że ocena urzędników zależy od indywidualnych przesłanek. Z pewnością jednak niewiedza może stanowić w takim przypadku linię obrony.
Podstawa prawna
Art. 10, 107 ustawy z 10 września 1999 r. – Kodeks karny skarbowy (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 186 ze zm.).