We wrześniu świętujemy stulecie działalności Sądu Najwyższego – symbolu orientacji polskiego sądownictwa ku zachodniej myśli prawniczej. Tradycja trybunału kasacyjnego sięga jednak w Polsce głębiej.
Sąd Najwyższy jest symbolem idei, która już wiele wieków temu przewodziła polskim elitom politycznym: że wymiar sprawiedliwości wymaga gruntownie przygotowanych fachowców. Korzenie polskiego sądownictwa nadzwyczajnego (tzw. kontroli nadzwyczajnej) są bowiem znacznie głębsze i sięgają Trybunału Koronnego i Trybunału Głównego Litewskiego.
Monarcha był w Polsce najwyższym sędzią do 1578 r. W monarchii absolutnej sprawowanie wymiaru sprawiedliwości, w tym prawo do wyjęcia każdej sprawy spod kompetencji sądu, traktowano jako konstytutywne uprawnienie władzy monarszej. Tymczasem Rzeczpospolita szlachecka stopniowo ograniczała uprawnienia centralne, a szlachta „wierzyła w doskonałość ustrojową swojego państwa”. Utworzenie w 1578 r. nowoczesnego w swej formule Trybunału Głównego Koronnego było de facto zrzeczeniem się przez króla prerogatywy najwyższego sędziego (uczynił to Stefan Batory) i ograniczało centralną władzę polityczną. Po części było to wynikiem przeciążenia aparatu królewskiego wskutek wprowadzenia po 1523 r. apelacji od wyroków sądów szlacheckich-ziemskich i znaczących (kilkadziesiąt tysięcy spraw) zaległości na poziomie magistratu królewskiego. Trybunał Koronny oraz Trybunał Główny Litewski uchodzą zatem za rodzimy pierwowzór SN.
Podkreśla się, że przełomowe były te elementy, które wynikały z jego stałego funkcjonowania oraz pełnego oddzielenia od władzy politycznej. W XVI wieku Rzeczypospolita szlachecka dysponowała więc centralnym sądem – całkowicie niezależnym, o dużym stopniu profesjonalizacji personelu orzeczniczego. Jak zauważa prof. Wojciech Witkowski, „trybunał był pierwszym europejskim sądem niezależnym od króla i sejmu”. Obradował w Piotrkowie (dla Wielkopolski) i w Lublinie (dla Małopolski). Trybunał był ostateczną instancją odwoławczą dla spraw cywilnych i karnych. Sędziowie – określani mianem deputatów – wywodzili się ze szlachty (w większości) i z duchowieństwa. Egzekucją wydawanych zwykle w składzie trzech deputatów wyroków zajmowały się sądy niższe – szlacheckie.
Trybunał był jednak instytucją niejednorodną. Wprawdzie nowością było wyposażenie go w fachowy personel prawniczy, jednak samymi deputatami zostawały osoby bez takiego przygotowania. Podstawowym mankamentem była bowiem ich krótka, bo jedynie roczna, kadencja. Pojawiały się także korupcja i uzależnienie od magnaterii. W XVII wieku ostatecznie doszło do całkowitego rozkładu tej instytucji i zniszczenia jej prestiżu.
Trybunał Koronny powinien być zatem historyczną lekcją, że ustrojowo stworzona instytucja wymiaru sprawiedliwości wymaga ustrojowego bezpieczeństwa. Był dobrze przemyślanym sądem wykraczającym w swym zamyśle poza ramy swojego czasu i intelektualne horyzonty ówcześnie rządzących, uległ jednak pod naporem ułomności natury ludzkiej i braku refleksji w zakresie budowania podwalin państwowości. Kres wymiarowi sprawiedliwości znanemu Rzeczypospolitej szlacheckiej ostatecznie położył III rozbiór Polski w 1795 r.
O ile Trybunał Koronny był przede wszystkim centralnym sądem apelacyjnym, o tyle przyniesiony przez wojny napoleońskie Sąd Kasacyjny Księstwa Warszawskiego (działający w latach 1810–1813), utworzony w ramach powołanego pokojem w Tylży (1807) Księstwa Warszawskiego, był już znacznie bliższym współczesnej formule pierwowzorem Sądu Najwyższego. Sąd kasacyjny, rozumiany jako organ sądowy sprawujący nadzwyczajną kontrolę odwoławczą w stosunku do orzeczeń prawomocnych sądów powszechnych, jest bowiem tworem francuskiej teorii procesu. Tym samym to Sąd Kasacyjny Księstwa Warszawskiego był pierwszym polskim sądem klasycznie wydającym jedynie rozstrzygnięcia kasatoryjne (uchylające) w sytuacji uwzględnienia specyficznego nadzwyczajnego środka odwoławczego nazywanego kasacją. Sąd ten organizacyjnie i administracyjnie funkcjonował przy Radzie Stanu, ogólnym organie do zarządzania księstwem. Ciekawostką jest fakt, że Rada Stanu i Sąd Kasacyjny miały siedzibę w Pałacu Krasińskich (budynek naprzeciwko dzisiejszego Sądu Najwyższego, dzisiaj Biblioteka Narodowa).
Wyjątkowość postępowania przed Sądem Kasacyjnym wynikała z kilku istotnych cech, które – w zmienionej formułą czasu istocie – przetrwały do dziś. I tak zaskarżeniu kasacją podlegały tylko wyroki ostateczne, zarówno sądów cywilnych, jak i karnych wszystkich instancji, od których nie przysługiwała już apelacja. Podstawą zarzutów kasacyjnych mogła być jedynie wyraźna obraza prawa materialnego lub procesowego. Ponadto kasację można było wnieść na podstawie ściśle określonych przesłanek, których odpowiedników można doszukiwać się we współczesnej instytucji bezwzględnych podstaw nieważności postępowania (w postępowaniu cywilnym) i bezwzględnych podstawach odwoławczych (postępowanie karne). Sąd kasacyjny był więc sądem prawa, a nie faktu. Nie przeprowadzał postępowania dowodowego. Procedura przed tym organem była więc w aspekcie formalnym czysto rewizyjna. Postępowanie było pisemne, bez udziału stron (nie przeprowadzano rozprawy), a w razie uwzględnienia kasacji sąd nigdy nie wydawał rozstrzygnięcia co do istoty sprawy (mówiąc potocznie: nie rozstrzygał). Było to najsilniejsze spełnienie postulatów klasycznie pojmowanej rewizyjności, przez co rozumie się jedynie formalne badanie sprawy i brak możliwości zmiany zapadłego wyroku w całości albo w części. Stąd określenie „sąd kasacyjny”, bowiem jedyną jego funkcją w razie uwzględnienia środka odwoławczego było „kasowanie” orzeczenia, czyli jego usuwanie z obrotu prawnego. Co więcej, wykładnia przedstawiona przez Sąd Kasacyjny nie wiązała sądu, któremu przekazywano sprawę do ponownego rozpoznania. Uwaga! Był to inny sąd, równorzędny względem tego, którego wyrok uchylono. Procedura w tej kwestii była zresztą dość zawiła. W pierwszej linii Sąd Kasacyjny rozpoznawał kasację w składzie pięcioosobowym. Jeżeli powtórna wykładnia innego sądu (po uchyleniu wyroku) pozostawała taka sama, a orzeczenie to także zostało zaskarżone kasacją, sprawę rozpoznawał skład dziewięcioosobowy. Dopiero za trzecim razem, ciągle z tych samych powodów, sprawę przekazywano królowi, którego ostateczna wykładnia była dla sądu powszechnego wiążąca.
Podstawową funkcją Sądu Kasacyjnego było dbanie o jednolitość orzecznictwa. Postępowanie przed nim miało całkowicie wyjątkowy charakter i było dalekie od umasowienia właściwego współczesnym realiom.
Zupełnie odmienne od dzisiejszych standardów było przyznanie uprawnienia do sporządzania i wnoszenia kasacji jedynie 12 wybranym mecenasom. Miało to zapewnić wysoką jakość wnoszonych skarg i pełną profesjonalizację postępowania oraz przestrzeganie mocno zaostrzonych podstaw do wnoszenia tego środka. Trzy odrzucenia kasacji z rzędu eliminowały mecenasa z tego grona, co warto przypomnieć tym z dzisiejszych pełnomocników, którzy wnoszą kasację niedbale, z podstawowymi błędami czy z uzasadnieniem nielicującym z powagą urzędu i Sądu Najwyższego.
Profesjonalizację postępowania wzmagało także powołanie działającego przy Sądzie Kasacyjnym prokuratora generalnego. Składał on „skargi w obronie ustawy” i wnioski w toczących się sprawach.
Publiczna rozprawa odgrywała jedynie rolę formalną, wręcz dekoracyjną. Mecenasi nie zabierali głosu, mogli jedynie przedstawiać na piśmie stanowisko w przedmiocie zreferowania sprawy, czego dokonywał powołany referent (dzisiaj fuknkcję tę pełni członek składu sądu), który zwięźle („w krótkości”) przedstawiał stan sprawy. Publiczny głos miał za to prokurator. Sąd po naradzie wydawał wyrok. Warto zaznaczyć, że rozprawa poprzedzona była czymś, co współcześnie znane jest procedurze cywilnej jako przedsąd. Po wpłynięciu skargi specjalna komisja oceniała na posiedzeniu niejawnym, czy w ogóle spełnia ona wymogi kasacyjne, a w szczególności czy zawarte w niej zarzuty odpowiadają wymogom prawa. Różnica względem dzisiejszego przedsądu polegała na tym, że w razie uznania, że skarga takich wymogów nie spełnia, ostateczną decyzję w tym przedmiocie pozostawiano całemu składowi sądu. W założeniu przypadki takie miały być rzadkie, a to dzięki profesjonalizacji uprawnionych do inicjowania postępowania.
Sąd Kasacyjny Księstwa Warszawskiego był istotnym novum w polskiej tradycji ustrojowej, a zarazem podkreślał (choć zostało to wymuszone przez historię, którą tu uosabia Napoleon) zakotwiczenie polskiej judykatury w zachodniej kulturze sądownictwa. Była to instytucja nowoczesna, w założeniu wysoce profesjonalna, przede wszystkim dbająca o strukturalną spójność systemu prawnego i eliminację z obrotu prawnego orzeczeń sądowych obarczonych poważnymi wadami prawnymi.
Po zniesieniu Księstwa Warszawskiego sądownictwo kasacyjne odeszło od wzorca francuskiego, choć w formule właściwej rewizyjności, z możliwością merytorycznego rozpoznania sprawy nadal funkcjonowało (por. instytucja sądu najwyższej instancji). Kasację (z nazwy) zastąpił właściwie nadzwyczajny rekurs z uprawnieniem sądu najwyższej instancji do zmiany zaskarżonego wyroku. Sąd ten zatem przestawał być sądem prawa i stawał się sądem faktu. W literaturze podkreśla się, że Sąd Najwyższy, powołany we wrześniu 1917 r., nawiązywał do tradycji sądownictwa kasacyjnego doby Polski niepodległej, a nie modelu przyniesionego na sztandarach zaborców. Także ramy działania Sądu Najwyższego w obecnym kształcie, zreorganizowanego w latach 1989–1990, nawiązują przede wszystkim do wzorca Sądu Kasacyjnego z lat 1810–1813. Kasacja jako instytucja procesowa służy jednak stronom, zapewniając maksymalną ochronę indywidualną poprzez możliwość jej wniesienia na okrojonych podstawach względem środka zwyczajnego z postępowania przed sądem powszechnym. Profesjonalizację – przynajmniej w założeniu – ma zapewniać przymus jej sporządzenia i wniesienia przez fachowego pełnomocnika. Sąd Najwyższy jest sądem prawa i nie wnika w ustalenia faktyczne. Co do zasady, postępowaniu kasacyjnemu przyświeca materialna formuła instancyjności, tak aby stronie w razie zmiany ustaleń faktycznych przysługiwała możliwość inicjowania instancyjnej kontroli.
Sąd Najwyższy – ten symbol odrodzonego polskiego wymiaru sprawiedliwości – w istotny sposób przyczynia się do budowy suwerennej tożsamości prawnej. Mówi się może o tym zbyt mało, a szkoda, bo kwestia ta nabiera przecież fundamentalnego znaczenia w dobie politycznych napięć w Europie, kryzysu UE i wyzwań, przed którymi stoi nasze państwo na początku wieku.