Badanie zwłok ofiar katastrofy pozwala na określenie ich tożsamości i być może przyczyny śmierci. Niemożliwe jest ustalenie tylko na tej podstawie okoliczności wypadku - mówi prof. Monika Całkiewicz, kryminalistyk z Akademii Leona Koźmińskiego.

Od ubiegłego tygodnia trwają ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej. Według Prokuratury Krajowej 83 ekshumacje są niezbędne wobec popełnionych wcześniej błędów; chodzi m.in. o możliwą zamianę szczątków ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. i nieprawidłowości w opisie stwierdzonych obrażeń w dokumentacji sporządzonej przez stronę rosyjską.

Prof. Całkiewicz wskazuje, że na to, jakie informacje biegli uzyskają podczas badań, wpływa szereg kwestii, m.in. upływ czasu oraz stan zwłok.

"Im więcej czasu upływa od momentu śmierci lub pochówku - bo one też bywają odwleczone w czasie - do ekshumacji, tym oczywiście możliwości diagnostyczne są mniejsze. Ale to nie oznacza, że po upływie - przykładowo - sześciu lat, które minęły od katastrofy smoleńskiej, żadnych badań nie można już przeprowadzić. Bardzo wiele zależy od tego, w jakim stanie były zwłoki w momencie, gdy zostały pochowane" - powiedziała ekspertka.

Jak dodała, jeśli był to już etap rozkładu lub zwłoki były rozkawałkowane, to naturalne procesy pośmiertne będą następowały szybciej. "Po sześciu latach można mieć już do czynienia ze zwłokami zeszkieletowanymi, co utrudnia badania. Sytuacja jest inna, jeśli ciało jest dobrze zachowane. Jeśli np. - o czym mało się mówi - osoba, która zmarła lub zginęła przyjmowała przed śmiercią antybiotyki, które opóźniają przemiany o charakterze rozkładowym, wtedy możliwości badawcze są większe" - podkreśliła.

Nie bez znaczenia - jak zaznaczyła profesor - jest też miejsce pochówku. "Generalnie im chłodniej, im mniejszy dostęp powietrza, tym trudniej rozwijają się bakterie gnilne, a to oznacza, że ekshumowane zwłoki będą w lepszym stanie. W przypadku krypt może dochodzić do procesów naturalnej mumifikacji - zwłoki są pozbawione wody, kruche, delikatne, ale tak zachowane, że widać narządy wewnętrzne, powłoki ciała, a co za tym idzie - wszelkie badania są łatwiejsze do przeprowadzenia. To może dać nam informacje dotyczące przyczyn śmierci" - powiedziała prof. Całkiewicz.

Przyznała, że są pytania, na które można uzyskać odpowiedzi nawet w sytuacji, gdy rozkład zwłok jest duży. "Identyfikacja zwłok na podstawie badań DNA jest możliwa bardzo długo. Zdarzały się przypadki, że wartościowy materiał genetyczny pobierano z miazgi zębowej" - powiedziała.

Inaczej jest w przypadku badań toksykologicznych. "Tutaj obowiązuje zasada: im dłużej, tym trudniej. Substancje toksyczne w przypadku zwłok przeobrażonych nie są już tak możliwe do zabezpieczenia, choć czasem, po wielu latach, źródłem informacji o zażytych truciznach mogą być włosy zmarłego" - powiedziała Całkiewicz.

Dopytywana o ślady materiałów wybuchowych, powiedziała, że w tych przypadkach istotne jest to, w jaki sposób ciało było przygotowywane do pochówku. "Tego typu informacje można podczas badań uzyskać, ale jeżeli zwłoki przed pochówkiem zostały umyte, przebrane w nowe ubrania, to takie ślady trudno będzie odnaleźć" - zaznaczyła.

Dodała, że w trudniejszych sytuacjach, gdy zwłoki są w gorszym stanie, zdarza się, że próbki do specjalistycznych badań pobierają ci biegli, którzy będą je wykonywać. Oni bowiem wiedzą, jak i skąd pobrać próbkę, by jak najwięcej informacji z niej uzyskać.

Ważnymi źródłami informacji są też sekcja zwłok i tomografia. "Sekcja to tak naprawdę otwarcie trzech jam ciała - jamy czaszki, jamy klatki piersiowej i jamy brzusznej, a w pozostałym zakresie - jeśli jest taka konieczność - oglądanie kości" - tłumaczyła ekspertka.

Jak zaznaczyła, sama informacja, że prokurator zlecił przeprowadzenie sekcji zwłok, to jeszcze mało. Ważne jest to, co chciał w jej trakcie uzyskać, jakie szczegółowe pytania zadał medykowi sądowemu - właśnie takie informacje zawiera każde postanowienie zlecające tego typu badania. "Na pewno dotyczą one przyczyn zgonu. Jeśli widoczne są jeszcze tkanki miękkie, to analizując obrażenia można stwierdzić, że doszło do nich np. w wyniku katastrofy" - powiedziała Całkiewicz. Z kolei tomografia daje dokładny obraz m.in. narządów, obrażeń wewnętrznych - dodała.

Zdaniem Całkiewicz zdecydowanie trudniejsze jest natomiast określenie w trakcie badań zwłok samych okoliczności wypadku czy katastrofy. "Takie badania powinny być połączone m.in. z badaniami wraku. Katastrofa lotnicza to bardzo dynamiczne zdarzenie; można stwierdzić, że obrażenia znajdują się na głowie czy na nogach, ale okoliczności, w jakich powstały, mogą być różne. Dlatego takie badania, podobnie jak w przypadku wypadków komunikacyjnych, pozostawać muszą w relacji z badaniami wraku samolotu czy auta. W przypadku wypadków komunikacyjnych są to kompleksowe opinie biegłych zajmujących się badaniem wypadków i medyków sądowych" - powiedziała profesor.

Pytana o ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej, zaznaczyła, że jej zdaniem biegli będą mogli przede wszystkim uzyskać informacje dotyczące tożsamości ekshumowanych osób i przyczyn ich śmierci.

Jej zdaniem niemożliwe będzie ustalenie - tylko na tej podstawie - okoliczności katastrofy; podkreśliła, że takie ustalenia powinny być dokonywane na podstawie wszystkich dowodów zgromadzonych w sprawie, takich jak m.in. zapisy skrzynki kontrolnej, zarejestrowane rozmowy radiowe, wyniki oględzin wraku.

Do końca roku prokuratura zaplanowała przeprowadzenie 10 ekshumacji, a zakończenie wszystkich - jesienią lub zimą 2017 r. W ubiegłym tygodniu ekshumowana została para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy, we wtorek przewodniczący Komitetu Katyńskiego Stefan Melak, a w czwartek rano wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Tomasz Merta. We wszystkich tych przypadkach - według nieoficjalnych informacji - biegli pobierali próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych; przeprowadzano tomografię oraz sekcję zwłok.