Wymogi, jakie musi spełnić każdy kosmetyk trafiający na rynek UE, reguluje rozporządzenie z 2009 r. Mówi ono m.in. o tym, że każdy kosmetyk musi być bezpieczny dla zdrowia; podkreśla też, że zgodnie z prawem we Wspólnocie zakazuje się handlu produktami, których składniki były testowane na zwierzętach.
Bywa jednak, że firmy próbują obejść unijne restrykcje. I tak, w 2014 r. europejska federacja do spraw składników produktów kosmetycznych (European Federation for Cosmetic Ingredients EFfCI) wniosła powództwo przed brytyjskim sądem w sprawie trzech członków swojej organizacji. Okazało się, że trzy należące do EFfCI przedsiębiorstwa przeprowadzały testy na zwierzętach poza Unią, aby móc sprzedawać produkty kosmetyczne zawierające przetestowane składniki w Chinach i w Japonii. Jako że firmy planowały następnie wprowadzenie tych kosmetyków na rynek unijny, a konkretnie brytyjski, federacja chciała wiedzieć, czy groziłyby im za to sankcje karne (rozporządzenie daje krajom członkowskim prawo do karania producentów, jeśli naruszą oni przepisy).
Sprawa z Wielkiej Brytanii trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Producenci tłumaczyli sędziom w Luksemburgu, że testowanie kosmetyków na zwierzętach było konieczne, aby móc wprowadzić produkty na rynek azjatycki, ponieważ wymagały tego tamtejsze przepisy. Argumentowali także, że ich działanie nie złamało unijnego rozporządzenia o kosmetykach. Wręcz przeciwnie, skoro zebrane w ten sposób dane zostały wykorzystane, aby wykazać, że kosmetyki są bezpieczne dla ludzkiego zdrowia, to można uznać, że spełniają one także unijne wymagania dotyczące bezpieczeństwa produktów. I na tej podstawie mogłyby one zostać dopuszczone do sprzedaży w Unii.
Trybunał Sprawiedliwości nie przychylił się jednak do opinii przedsiębiorców. W wydanym w środę wyroku stwierdził wyraźnie, że prawo Unii chroni europejski rynek przed produktami kosmetycznymi zawierającym składniki, które były testowane na zwierzętach.
Trybunał przyznał, że rozporządzenie, owszem, dopuszcza na rynek Unii jedynie te kosmetyki, które zapewniają wysoki poziom ochrony zdrowia i życia ludzkiego, ale przy jednoczesnym poszanowaniu dobrostanu zwierząt. A to oznacza zakaz przeprowadzania testów na zwierzętach.
"Dostęp do rynku Wspólnoty jest więc uzależniony od przestrzegania tego zakazu", a unijne przepisy "zmierzają do promowania metod alternatywnych, bez wykorzystania zwierząt, po to, aby zapewnić w ten sposób bezpieczeństwo produktów kosmetycznych" – wynika z wyroku.
Trybunał uznał, że bez znaczenia jest to, że testy przeprowadzano poza granicami Unii oraz że wymagały tego przepisy krajów trzecich. Dodał ponadto, że gdyby dopuszczono możliwość obchodzenia unijnych zakazów poprzez przeprowadzanie testów na zwierzętach za granicą, to przepisy UE mijałyby się z celem.
Dlatego zgodnie z prawem można zakazać wprowadzania na rynek Unii kosmetyków testowanych na zwierzętach poza UE, nawet jeśli udowodniono, że są one bezpieczne dla ludzi.