Prokuratura odnalazła mężczyznę, który podszywał się pod prof. Ewę Łętowską w internecie i w jej imieniu wysyłał znanym prawnikom i instytucjom oferty współpracy. Sprawę jednak umorzono z powodu śmierci sprawcy.

Oszustem okazał się były pracownik działu informatycznego jednego z wojewódzkich sądów administracyjnych. Z powodu poważnej choroby mężczyzna przez ostatnie miesiące przebywał w domu i to stamtąd sterował swoją piętrową internetową intrygą. Jego znajomość sądowych realiów i sprawność w posługiwaniu się narzędziami informatycznymi przynajmniej częściowo tłumaczy, dlaczego niektórzy adresaci korespondencji rozsyłanej przez fałszywą prof. Łętowską byli przekonali, że naprawdę mają do czynienia z sędzią trybunału w stanie spoczynku.

Sprawa wyszła na jaw w grudniu 2014 r. prof. Łętowska przesłała notkę do swojej publikacji w DGP, w której zawiadomiła, że konto na Facebooku „Prywatnie Ewa Łętowska” i wszelkie zawarte na nim wpisy, są fałszywe.

Okazało się jednak, że ktoś, kto wykorzystał jej personalia do założeniu fikcyjnego profilu na FB rozsyłał też oferty współpracy kancelariom prawnym, próbował zarezerwować pobyt w hotelu, organizować imprezy z udziałem znanych polityków i muzyków. Niektóre osoby, które wierząc, że rzeczywiście korespondują ze znaną prawniczką, nawiązały z nią współpracę, poniosły straty finansowe.

Prof. Łętowska przyznaje, że nie była zadowolona ze sposobu prowadzenia postępowania przez prokuraturę, która badała sprawę pod katem podszywania się pod sędziego TK, nie zaś stricte oszustwa związanego z kradzieżą tożsamości.