Czy 68-letnia transseksualistka, która po zmianie płci nie zdecydowała się unieważnić swojego małżeństwa, mogła przejść na emeryturę tak jak wszystkie kobiety? Przed takim pytaniem zostali właśnie postawieni sędziowie Trybunału Sprawiedliwości UE.

Sprawa dotyczy Brytyjki M.B., transseksualnej kobiety, której Departament Pracy i Emerytur odmówił w 2008 r. przyznania emerytury po ukończeniu 60. roku życia, czyli osiągnięciu wieku emerytalnego kobiet. W 2014 r. sąd apelacyjny podtrzymał decyzję urzędników i sprawa w wyniku odwołania trafiła do Sądu Najwyższego Zjednoczonego Królestwa. Pięcioosobowy skład orzekający najwyższej instancji sądowniczej w Wielkiej Brytanii postanowił zwrócić się o rozstrzygnięcie tego problemu do trybunału w Luksemburgu.

Zgodnie z ustawą o uznaniu płci z 2004 r. brytyjscy transseksualiści mają prawo ubiegać się o "certyfikat uznania płci", przy czym dokument ten nie może zostać wydany osobie pozostającej w związku małżeńskim, która po zmianie płci nie unieważniła małżeństwa. Tak właśnie było w przypadku M.B. Co prawda żyła jako kobieta od 1991 r., a cztery lata później przeszła operację zmiany płci, lecz w oczach urzędników nadal była mężczyzną, gdyż jako zdeklarowana chrześcijanka świadomie postanowiła pozostać w związku małżeńskim. Oznaczało to, że musiała czekać na emeryturę do swoich 65. urodzin.

Sąd apelacyjny przyznał, że sprawa M.B. to efekt zbyt późno wprowadzonych zmian prawnych, lecz jednocześnie stwierdził, że odmowa emerytury nie naruszyła w tym przypadku zasady równego traktowania ani zakazu dyskryminacji. Prawnicy transseksualistki doszli jednak do wniosku, że urzędnicy, opierając się na brytyjskich przepisach, postąpili wbrew regulacjom unijnym. Wysłuchując ich argumentów, sędziowie SN powzięli wątpliwości i ostatecznie skierowali do TSUE pytanie prejudycjalne: czy prawo UE dopuszcza wymóg, aby osoba transseksualna, która ubiega się o emeryturę państwową, oprócz spełnienia medycznych, społecznych i psychologicznych kryteriów zmiany płci, nie pozostawała także w związku małżeńskim?

Jak powiedział dziennikowi "The Guardian" Christopher Stothers, adwokat reprezentujący M.B., w brytyjskich sądach ugrzęzło już kilka innych podobnych spraw, a ich rozstrzygnięcie w znacznym stopniu było uzależnione od wyroku SN. Jego zdaniem ostateczna decyzja sędziów TSUE tylko w Zjednoczonym Królestwie będzie miała znaczenie dla setek osób, a jednocześnie stanie się "istotnym sprawdzianem przywiązania Wielkiej Brytanii do różnorodności".