List intencyjny o współpracy na rzecz przeciwdziałania używaniu określenia "polskie obozy koncentracyjne" podpisali w poniedziałek w Warszawie wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński i szef międzynarodowej kancelarii prawnej Dentos Elliott Portnoy.

- Mówimy jasno: nie pozwolimy na to, żeby dobre imię Polski było poniżane - powiedział minister Gliński. - To były niemieckie nazistowskie obozy śmierci - dodał. Poinformował, że kancelaria Dentons "wystąpiła z inicjatywą objęcia swoimi działaniami, na zasadzie pro bono, obrony polskiego imienia".

Chodzi o przeciwdziałanie używaniu przede wszystkim określeń "polskie obozy koncentracyjne", "polskie obozy śmierci" - mówił minister. - Jest oczywiste, że fachowa pomoc prawna kancelarii, która ma ponad 100 oddziałów na świecie, (...) będzie bardzo przydatna w zwalczaniu tej haniebnej praktyki - zaznaczył szef resortu kultury. Dodał, że kancelaria "także zobowiązała się do tego, że przygotuje raport dotyczący tych nadużyć". - No i będzie, krótko mówiąc, razem z nami starała się chronić dobre imię Polski - powiedział minister.

Mówiąc o podpisanym liście intencyjnym, minister podkreślił, że jest to "zobowiązanie do współpracy w ściganiu, czy w występowaniu w sprawach, kiedy używane są te terminy, które uwłaczają dobremu imieniu Polski". Jak powiedział, "widzimy wyraźnie, że coraz więcej, niestety, takich przypadków mamy, kiedy są te terminy używane".

Jarosław Sellin przypomniał, że informację, ile tego typu sformułowań polskie placówki dyplomatyczne wychwyciły w świecie, przedstawia co roku minister spraw zagranicznych. - I to jest rząd wielkości - wychwyconych tylko sformułowań - ponad 150 rocznie. A pewnie nie wszystkie są wychwycone przez polskie placówki dyplomatyczne - mówił Sellin.

Więc to oznacza, że mniej więcej co drugi dzień gdzieś na świecie ktoś używa tego haniebnego sformułowania - alarmował Sellin. Jak powiedział, "skala zjawiska jest duża" i "wymaga podjęcia systemowej walki".

Autor: js//rzw / Źródło: PAP