Dwoje z pięciorga wybranych w grudniu 2015 r. i zaprzysiężonych przez prezydenta sędziów TK orzeka, podkreślając jednak, że ich udział w rozprawach jest aktem protestu . Status pozostałych trzech jest zawieszony. Mamy też trzy osoby, od których głowa państwa nie odebrała ślubowania. I w takiej oto atmosferze dochodzi do wyborów sędziego na kolejne zwalniające się stanowisko - pisze Łukasz Bojarski, prezes INPRIS.
(...)
Nikt jednak nie przypuszczał, co będą niosły ze sobą wybory sędziów TK. Najpierw wybory październikowe, przeprowadzone w ciągu jednego tygodnia, mimo że terminy upływu kadencji poprzedników były znane i było mnóstwo czasu, żeby się do tego procesu przygotować. W pośpiechu, naruszając standardy. Po pierwsze poprzedni Sejm przegłosował niekonstytucyjny wybór dwóch sędziów na zapas, na podstawie zmienionej w ostatniej chwili ustawy. Po drugie jeden z kandydatów, prof. B. Sitek, budził poważne wątpliwości związane ze spełnianiem warunków formalnych (studia nie z prawa, ale z prawa kanonicznego), które wyjaśniano niemal w biegu, opracowując w nocy odnośne ekspertyzy. Październikowy proces wyłaniania sędziów nie został zakończony, bowiem żadna z wybranych osób dotąd nie złożyła ślubowania, a prezydent odmawia w tej mierze stosowania prawa i działania zgodnego z wyrokiem TK. Warto wspomnieć, że z bardzo podobną sytuacją będziemy mieli do czynienia w 2019 r. Wtedy także kadencja trzech sędziów upływa krótko po prawdopodobnej dacie wyborów parlamentarnych (3 grudnia 2019 r.). Ciekawe, czy ostatnia lekcja przyniesie skutki, i będziemy do tego przygotowani.