W stosowaniu proceduralnych sztuczek i wybiegów balansujących na granicy prawa Sven Mary doszedł do mistrzostwa. Ta umiejętność przyda mu się teraz, gdy został obrońcą Salaha Abdeslama, podejrzanego o zaplanowanie ataków terrorystycznych w Paryżu w 2015 r.
Już w ciągu pierwszych kilku dni po aresztowaniu islamskiego ekstremisty kancelaria Svena Mary’ego, 43-letniego karnisty, gwiazdy belgijskiej palestry, otrzymała setki obraźliwych e-maili i pogróżek od osób, w oczach których kwestie winy i odpowiedzialności za zamachy zostały dawno rozstrzygnięte. Z obawy o bezpieczeństwo pracowników siedziba firmy w brukselskiej dzielnicy Saint-Gilles została czasowo zamknięta. Sam Mary do obelg, a nawet gróźb śmierci zdążył się przyzwyczaić przez kilkanaście lat swojej kariery. Kiedy reprezentował w procesie Michela Lelievre’a, oskarżonego o współudział w siatce pedofilskiej seryjnego mordercy Marca Dutrouxa, przebite opony samochodowe były na porządku dziennym, a listy z pogróżkami dostawały nawet jego dzieci.
W rodzimej Belgii przylgnęła do niego etykieta „obrońcy kanalii” (avocat des crapules), gdyż ma na koncie tyle spraw wyjątkowo podłych i zdeprawowanych klientów, że mógłby z powodzeniem obdzielić nimi kilku statystycznych adwokatów. Oprócz Lelievre’a, skazanego na karę 25 lat więzienia m.in. za pomoc w uprowadzeniu kilkunastu dziewczynek, bronił także Fouada Belkacema, rzecznika prasowego islamskiej grupy terrorystycznej Sharia4Belgium (w ubiegłym roku sąd wymierzył mu karę 12 lat pozbawienia wolności). Organizacja wysyłała dżihadystów na wojnę w Syrii, publicznie nawoływała do wprowadzenia w Belgii szariatu i głosiła karę śmierci dla homoseksualistów. Z usług Mary’ego korzystało też wielu wpływowych gangsterów (nierzadko imigranckiego pochodzenia), w tym Kapllan Murat, znany ze swoich kilku udanych ucieczek z więzienia. W bogatym i urozmaiconym portfolio klientów karnista ma także m.in. sędziego uwikłanego w skandal bankowy, piłkarza oskarżonego o pobicie, a także aktora Jeana-Paula Belmondo.
Od początku nie było więc wątpliwości, że będzie naturalnym kandydatem na adwokata urodzonego w Brukseli domniemanego zamachowca. Jeszcze w grudniu 2015 r., na trzy miesiące przed schwytaniem Abdeslama, dziennik „Le Soir” zapytał go wprost, czy podjąłby się jego obrony, gdyby dostał taką propozycję. Mary jednoznacznie odpowiedział, że tak. – Motywuje mnie walka przeciwko arbitralności i nadużyciom władzy. Pamiętacie te konferencje na żywo, dniami i nocami zwoływane przez federalną prokuraturę zaraz po zamachach w Paryżu? Obrzydza mnie żerowanie na ludzkim strachu tylko po to, aby uzyskać dla siebie więcej władzy – stwierdził Mary, tłumacząc, dlaczego zgodziłby się reprezentować organizatora ataków. Ale jednocześnie zastrzegł, że gdyby Abdeslam upierał się, że nie było go tamtego dnia w Paryżu, nie mógłby go bronić.
Już w styczniu do Mary’ego zwróciła się osoba, twierdząc, że jest przyjacielem ukrywającego się wówczas domniemanego terrorysty. Kontakt jednak się urwał. Dopiero po aresztowaniu o pomoc już oficjalnie poprosiła rodzina Abdeslama. W rozmowie z dziennikarzami prawnik przyznał, że najprawdopodobniej będzie to najtrudniejsza sprawa w jego karierze, ale jest przygotowany na ciosy. Sam zresztą zamierza je zadawać.
Od początku wyraźnie sygnalizował, że nie ulegnie presji wywieranej przez francuski wymiar sprawiedliwości, który domagał się natychmiastowego wydania Abdeslama.
– W pewnym momencie musimy w końcu wstać z kolan. Belgia musi porzucić to poczucie winy wobec Francji, jakie ma od czasu ataków – powiedział belgijskiemu dziennikowi „La Derniere Heure” niedługo po aresztowaniu ekstremisty, przekonując, że francuskie organy ścigania naruszyły zasadę domniemania niewinności, a pospieszna ekstradycja podejrzanego nie byłaby motywowana niczym innym jak właśnie poczuciem winy. Przechodząc do kontrataku, zapowiedział, że złoży pozew przeciwko francuskiemu prokuratorowi François Molinsowi za ujawnienie tajemnicy postępowania. W czasie jednej z konferencji prasowych śledczy przeczytał bowiem fragment zeznań Abdeslama dotyczący bezpośrednich motywów jego działania. Ostatecznie islamista wyraził jednak zgodę na ekstradycję i zadeklarował gotowość współpracy z francuskim wymiarem sprawiedliwości (w ubiegłym tygodniu belgijski sąd zatwierdził decyzję o przekazaniu go Francji).
Mary uchodzi w palestrze za wirtuoza procedur. Umiejętnie nimi żonglując, niejednokrotnie udawało mu się przeciągać procesy i uzyskiwać zgody na zwolnienie swoich klientów za kaucją. Biegle posługuje się językami holenderskim i francuskim, co w federalnej Belgii raczej należy do rzadkości. Ale choć klientów mu nie brakuje, kancelarii Buisseret & Mary, którą prowadzi wraz z żoną, zdarzało się notować straty. W ubiegłym roku dziennik „De Tijd” podał, że w 2014 r. firma odnotowała 103 tys. euro straty. Mary konsekwentnie odmawiał komentowania tych danych.
Nie pochodzi z prawniczej rodziny, a pierwszy rok studiów na holenderskojęzycznym uniwersytecie w Brukseli podobno powtarzał trzykrotnie. Zanim na serio pomyślał o przyszłości w adwokaturze, odnosił spore sukcesy w juniorskiej kadrze klubu piłkarskiego Anderlecht Bruksela. Krótką, choć obiecująco zapowiadającą się karierę sportową definitywnie przerwała poważna kontuzja. Duch rywalizacji i żądza zwycięstwa jednak mu zostały.