Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zupełnie nową ustawę o komornikach sądowych i egzekucji. W zespole pracującym nad projektem nie ma ani jednego komornika, a o szczegółach resort oficjalnie informować nie chce z obawy przed lobbingiem. Pytanie, czy po ostatnich zmianach w prawie rzeczywiście jest aż tak dużo do poprawiania.
Elektryzują zwłaszcza zapowiedzi o ponownym upaństwowieniu komorników. Dziś są oni funkcjonariuszami publicznymi działającymi przy sądach rejonowych, ale powierzone im ustawą czynności wykonują na własny rachunek. Perspektywa powrotu do rozwiązania sprzed 2001 r., zgodnie z którym zamiast prowadzić własne kancelarie mieliby być pracownikami sądu, potęguje niepewność. Część przedstawicieli tej grupy zawodowej rozważa zmianę profesji lub składa akces do innych samorządów prawniczych. Choć pojawiły się pogłoski, że zespół pracujący pod kierunkiem Patryka Jakiego, podsekretarza stanu w MS, podobno zarzucił już koncepcję upaństwowienia egzekutorów, to sam wiceminister nie chce tego potwierdzić. – Nie rozumiem niepokoju komorników. Przecież w ustawie nie znajdzie się zapis, że wszystkich ich postawimy pod ścianą i rozstrzelamy. Jeśli będziemy mieli gotowy projekt, przedstawimy go do konsultacji. Na tym etapie nie chcemy ujawnić szczegółów, by nie narażać się na potężny lobbing ze strony tego środowiska – tłumaczy Jaki.
Wiceminister w połowie marca zawiesił w obowiązkach i złożył wniosek o wydalenie ze służby komornika z Bełchatowa oraz skreślenie z wykazu pracującego w jego kancelarii asesora. Podstawą zdecydowanej reakcji był zarzut dotyczący nieprawidłowości przy zajmowaniu ruchomości. Asesor w trakcie czynności miał odebrać niebędącej niczyim dłużnikiem kobiecie z dzieckiem wiele niezbędnych do prowadzenia gospodarstwa domowego przedmiotów, w tym grzejnik, pralkę, łóżko, zmywarkę i telefon komórkowy.
Właśnie to bulwersujące wydarzenie sprawiło, że wielu polityków (prócz Patryka Jakiego także m.in. niezależna senator Lidia Staroń) po raz kolejny zaczęło przekonywać do potrzeby stworzenia przepisów zabezpieczających nie tylko interesy wierzycieli i dłużników, lecz także osób trzecich, które niejednokrotnie są poszkodowane nieprawidłowymi czynnościami egzekucyjnymi.
Powstaje jednak pytanie, czy w kwestii ochrony praw osób trzecich rzeczywiście jest jeszcze coś do zrobienia. Profesor dr hab. Andrzej Marciniak, kierownik Katedry Postępowania Cywilnego na Uniwersytecie Łódzkim, a zarazem przewodniczący Rady Naukowej Ośrodka Naukowo-Szkoleniowego Krajowej Rady Komorniczej, nie widzi ani potrzeby, ani możliwości zmiany kodeksu postępowania cywilnego w tym zakresie. Bo przepisy, jak mówi, są jasne i klarowne.
– Według art. 845 k.p.c. komornik może zajmować ruchomości dłużnika, czyli podkreślam: ruchomości będące własnością dłużnika, znajdujące się w jego władaniu lub we władaniu wierzyciela albo we władaniu innej osoby, jeżeli osoba ta zgadza się na ich zajęcie albo przyznaje, że stanowią one własność dłużnika. Bulwersujące ostatnio opinię publiczną wypadki zajęcia przez komornika ruchomości będących własnością osób trzecich, a nie dłużnika, były wynikiem błędnej wykładni i błędnego zastosowania tego przepisu przez przyjęcie, że komornik może zająć każdą ruchomość znajdującą się we władaniu dłużnika. Do takiej wykładni art. 845 k.p.c. brak jest jakichkolwiek podstaw – wyjaśnia prof. Marciniak.
Jak mówi, przepis ten w pierwszej kolejności kładzie akcent na prawo własności, a następnie na zewnętrzny atrybut własności, władanie czy posiadanie. Właściciel jest bowiem najczęściej posiadaczem, a posiadacz jest właścicielem rzeczy.
– W tych wypadkach władza faktyczna nad rzeczą opiera się na prawie własności. Posiadanie ujawnia zazwyczaj prawo własności i czyni je dostrzegalnym dla otoczenia. Na tych cywilnoprawnych założeniach oparta została dopuszczalność egzekucyjnego zajęcia ruchomości. Formalnie rzecz ujmując, samo posiadanie ruchomości jest wystarczające do jej zajęcia. Jednakże formalizm ten nie ma charakteru bezwzględnego. Niekiedy posiadanie rzeczy i prawo własności się nie pokrywają. Dotyczy to tych wszystkich wypadków, gdy władanie rzeczą nie opiera się na prawie własności lecz na innym tytule prawnym (np. na użytkowaniu, użyczeniu lub dzierżawie) – tłumaczy prof. Marciniak.
Tak więc nie sposób dokonać zajęcia tramwaju lub autobusu komunikacji miejskiej, jeżeli jest on we władaniu motorniczego lub kierowcy będącego dłużnikiem, przeciwko któremu prowadzona jest egzekucja. – Ponadto, jeżeli władający rzeczą ruchomą dłużnik przedstawi komornikowi dowód (np. wyrok sądowy, odpowiednią umowę cywilnoprawną, fakturę, dowód rejestracyjny pojazdu), że rzecz ta jest własnością osoby trzeciej, a on włada nią jako najemca, dzierżawca lub mający inne prawo, wówczas zajęcie egzekucyjne jest niedopuszczalne – zaznacza prof. Marciniak.
Oczywiście zawsze może zdarzyć się sytuacja, w której przedstawiony komornikowi dokument potwierdzający, że zajmowana rzecz jest własnością osoby trzeciej jest fałszywy lub nieaktualny, dlatego komornik musi, zachowując staranność, odpowiednio ocenić dokumenty. Przy okazji Andrzej Marciniak zwraca uwagę na mało znane orzeczenie SN z kwietnia 2006 r. (IV CSK 6/06), w którym stwierdzono, że to do komornika należy ustalenie, czy dłużnik jest właścicielem zajętej rzeczy, czy też osoba trzecia, względnie czy osobie tej przysługuje w stosunku do zajętej rzeczy inne uprawnienie pozwalające na zgłoszenie żądania zwolnienia zajętego przedmiotu od egzekucji.
Tyle teoria. W rzeczywistości – jak pokazuje choćby właśnie historia z Bełchatowa – przypadki zajęcia ruchomości niebędącej własnością dłużnika się zdarzają. Przewidując możliwość wystąpienia takich błędów, ustawodawca wprowadził do k.p.c. środki obronne w postaci powództwa przeciwegzekucyjnego osoby trzeciej o zwolnienie zajętego przedmiotu od egzekucji. Wraz z wniesieniem takiego powództwa osoba trzecia może domagać się zawieszenia postępowania egzekucyjnego.
– Jedyne, co można by w tym zakresie zmienić, to przenieść przepis o wspomnianym zawieszeniu, zamieszczony obecnie w art. 755 par. 1 pkt 3 k.p.c., z powrotem do działu k.p.c. o powództwach przeciwegzekucyjnych. Przemawia za tym konieczność właściwej ochrony praw osób trzecich w postępowaniu egzekucyjnym. Aktualne umiejscowienie tego przepisu, dyktowane względami systematyki kodeksu, spowodowało jednak jego nieznajomość i rzadkie wykorzystywanie – podkreśla prof. Andrzej Marciniak.
Także zdaniem Rafała Fronczka, prezesa Krajowej Rady Komorniczej, problemem jest to, że nawet jeśli w toku egzekucji dojdzie do zajęcia rzeczy należącej do kogoś innego niż dłużnik, to osoby pokrzywdzone takim działaniem rzadko korzystają ze swoich uprawnień. – Według posiadanych przeze mnie informacji w sprawie zawieszonych teraz komornika i asesora z Bełchatowa ani nie złożono skargi na zajęcie, ani też nie wytoczono powództwa przeciwegzekucyjnego – przyznaje prezes KRK.
Przy okazji warto przypomnieć, że niedawno przepisy dotyczące ochrony praw osób trzecich w egzekucji komorniczej były poddane gruntownej ocenie w związku z głośną sprawą zajęcia ciągnika z podwórka sąsiada dłużnika. I wówczas jedynym ulepszeniem, na które zdecydował się ustawodawca, było wprowadzenie możliwości sprzedaży zajętej ruchomości dopiero dwa tygodnie po uprawomocnieniu się zajęcia.
– Ministerstwo Sprawiedliwości analizowało np., czy można było zmienić przepisy o powództwie przeciwegzekucyjnym, np. tak by wniesienie takiego powództwa skutkowało automatycznym zawieszeniem postępowania. I wówczas resort doszedł do wniosku, że powinny one pozostać w dotychczasowym kształcie – przypomina Rafał Fronczek. – To jest więc bardziej kwestia korzystania ze swoich uprawnień przez osoby dotknięte egzekucją. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że gdyby właściwie wykorzystywane były instrumenty, które już w k.p.c. istnieją, w zasadzie do takich sytuacji by nie dochodziło. Staraniem naszego środowiska jest propagowanie tej wiedzy, ale przede wszystkim uwrażliwienie każdego komornika na kwestię dokładania nie tylko należytej, ale wręcz najwyższej staranności w ocenie uzyskanego materiału stanowiącego podstawę podejmowanych przez nas działań – uważa prezes KRK.
Innego zdania jest senator Lidia Staroń. – Skarga na czynności komornika czy powództwo przeciwegzekucyjne to droga przez mękę. To komornik zajmując rzecz, powinien mieć przekonanie, że są to ruchomości dłużnika. Nie może być tak, że widzi umowę czy dowód rejestracyjny, a mimo wszystko dokonuje zajęcia – mówi Staroń, dodając, że należy znacznie wzmocnić nadzór komornikami.
– To jest konieczne. Dlatego albo komornicy będą pracownikami sądu, albo zostanie zwiększony nadzór nad nimi –zarówno ze strony ministra sprawiedliwości, jak i prezesów sądów rejonowych. Ci ostatni dostaną odpowiednie narzędzia, aby skutecznie tę kontrolę sprawować. By nie był to nadzór tylko iluzoryczny. Wówczas jednak podmiot nadzorujący też będzie ponosił odpowiedzialność za działanie komornika – zapowiada senator Staroń.
Nawet komornicy przyznają, że nadzór warto usprawnić. Zwłaszcza że dość istotnie rozluźniło go samo ministerstwo, forsując w 2013 r. tzw. ustawę deregulacyjną, która ułatwiła dostęp do zawodów prawniczych. Komornikiem możne teraz zostać każdy, kto spełnia ustawowe przesłanki formalne, niezależnie od ewentualnej negatywnej opinii samorządu komorniczego.
– W rezultacie do naszego grona trafiło kilka osób, które nigdy do tego zawodu nie powinny były trafić, a takie zagrożenie od początku sygnalizowaliśmy. Komornicy wykonujący czynności rzetelnie, starannie i zgodnie z procedurą nie powinni bać się wzmożonego nadzoru. Jeżeli pomoże to, a zakładamy, że tak, wyeliminować przypadki nadużyć, to tym lepiej dla nas. A co najważniejsze, dla osób dotkniętych nadużyciami. Niestety czarne owce psują wizerunek całej grupy zawodowej. Dla osób łamiących prawo nie ma miejsca w naszym zawodzie – zapewnia prezes KRK. I dodaje: – Samorząd jest zdeterminowany, aby przypadki nadużyć skutecznie eliminować, o czym świadczy postulowana od lat, a na początku bieżącego roku powołana instytucja rzecznika dyscyplinarnego przy KRK. Rzecznik obecnie zajmuje się już kilkunastoma sprawami.
Wzmocnienie nadzoru byłoby kolejnym krokiem w kierunku zapoczątkowanym ubiegłoroczną nowelizacją ustawy o komornikach, która usprawniła postępowania dyscyplinarne. Wtedy to na wzór innych korporacji prawniczych wprowadzono m.in. instytucję rzecznika dyscyplinarnego. Sprawy dyscyplinarne to jednak pokłosie zaniechań czy nadużyć, które już miały miejsce. Warto podjąć działania prewencyjne, by dochodziło do nich jak najrzadziej. – Dlatego bardziej precyzyjne określenie zakresu, funkcji i kompetencji nadzorczych prezesa sądu rejonowego oraz prawnych form ich realizacji jest niezbędne – zaznacza prof. Andrzej Marciniak z UŁ.
Na razie wiadomo tyle, że nowa ustawa ma dotyczyć wszystkich aspektów funkcjonowania komorników – począwszy od trybu ich powoływania, na stawkach za czynności kończąc (ma być wprowadzona górna granica). Tymczasem 2016 r. jest pierwszym rokiem, w którym kancelarie działają na nowych zasadach. Istotnemu ograniczeniu uległa możliwość przyjmowania spraw z wyboru. Po przekroczeniu limitu 10 tys. spraw komornik będzie mógł przyjąć już tylko sprawę ze swojego rewiru. To najprawdopodobniej zupełnie zmieni obraz rynku, z którego znikną tzw. hurtownie komornicze. W jaki sposób, pokażą to najbliższe miesiące. Wygląda jednak na to, że zanim będziemy w stanie ocenić rzeczywiste skutki zmian, resort sprawiedliwości opracuje już następne.