Na pewno nie będziemy maksymalnie podwyższać kar za wszystkie wykroczenia. Musimy wiedzieć, czy i jak dana sankcja może wpływać na ewentualne zmniejszenie ich liczby - mówi Jarosław Zieliński, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Piotr Szymaniak: Zapowiadał pan likwidację Inspekcji Transportu Drogowego, tymczasem ze strony Ministerstwa Infrastruktury i budownictwa słyszymy, że ITD nie będzie likwidowana. Co najwyżej zajmujące się fotoradarami Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) zostanie wcielone w struktury policji. Jaka więc jest przyszłość inspekcji?
Jarosław Zieliński: Zgodnie z programem Prawa i Sprawiedliwości, który nas obowiązuje, i który chcemy realizować, ITD ma być włączona do policji. Pracujemy nad ustawą, która ma to umożliwić. Projekt jest na ukończeniu. Chcemy, by w lutym był gotowy i został przedstawiony najpierw do konsultacji wewnątrzresortowych, a potem międzyresortowych. Wtedy poszczególne resorty będą mogły się do niego ustosunkować i wnieść swoje uwagi.
PSZ: Program PiS nie jest aktem prawa powszechnie obowiązującego, więc nie wynika z niego żaden nakaz. Zawsze można zmodyfikować pierwotne plany. Dlaczego inspekcja miałaby być w całości wcielona do policji?
JZ: Z programem Prawa i Sprawiedliwości wygraliśmy wybory parlamentarne i stworzyliśmy rząd. Jesteśmy konsekwentni, więc dla nas program ten jest obowiązujący. Można go zmienić, jeśli byłoby ku temu uzasadnienie. Polacy poparli nie tylko nas jako kandydatów do parlamentu, ale i nasz program. W Polsce jest zbyt dużo służb, które mają prawo kontroli drogowej. Zmniejszymy więc ich liczbę. Poza tym służba, która zatrudnia niewiele ponad 1,5 tys. osób, jest zbyt słaba, by w skuteczny sposób wykonywać tak wielkie zadania. Zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego. A do tego jako odrębna instytucja musi mieć swoją księgowość, obsługę prawną, całą logistykę. To kosztuje. Oczywiście inspekcja spełnia też inne role i ma inne funkcje. Te związane z kompetencjami ministra infrastruktury, po likwidacji ITD jako osobnej instytucji, powinny być przekazane do jednostek mu podległych. Chodzi między innymi o reglamentację działalności w obszarze międzynarodowych przewozów drogowych. Tego policja nie będzie obsługiwała. W czyich to znajdzie się kompetencjach, jest jeszcze do rozstrzygnięcia.
PSZ: To oznacza, że tylko poboczna część aktywności ITD zostanie przekazana policji. Ta związana z kontrolą ruchu drogowego. Bo przecież policja nie będzie zajmować się wydawaniem licencji firmom transportowym, policjanci nie będą robili kontroli w przedsiębiorstwach...
JZ: ...ale część zadań związanych z kontrolą przestrzegania obowiązków lub warunków przewozu drogowego policjanci wykonują już dziś. Więc nie będzie to zadanie całkowicie nowe, do którego policja jest nieprzygotowana. Kwestia wydawania licencji, zezwoleń i zaświadczeń wymaganych w transporcie nie wpisuje się z kolei w zadania policji. Chcemy wzmocnić policję drogową, która teraz zajmie się również zarządzaniem fotoradarami czy pełną kontrolą drogową ruchu ciężarowego. Całodobową, bo z tym jest dziś kłopot. Umundurowani inspektorzy ITD pracują według kodeksu pracy, a nie w realiach pragmatyki służby, jak policjanci. Chcemy, by było to bardziej efektywne, żeby była większa systematyczność i skuteczność kontroli transportu ciężarowego w niedzielę i święta, a także po południu i nocą.
PSZ: Fakt, dziś wszyscy wiedzą, że przeładowanym samochodem trzeba jechać w nocy.
JZ: Policja odpowiada za bezpieczeństwo w ruchu drogowym i to jest naturalne oraz powszechnie akceptowane przez społeczeństwo. Teraz będzie za nie odpowiadała w całej rozciągłości. A obecni inspektorzy i pracownicy ITD zasilą swoim potencjałem osobowym i sprzętowym, a także doświadczeniem, szeregi policji w pionie drogowym.
PSZ: Czy inspektorzy staną się od razu policjantami i zyskają uprawnienia i przywileje służb mundurowych?
JZ: To, w jaki sposób dokona się to przejście, na jakich zasadach i w jaki sposób zostaną określone warunki do uzyskania uprawnień emerytalnych – rozstrzygnie ustawa.
PSZ: Upraszczając: wszystko, co jest związane z kontrolą na drodze (ważenia, stan techniczny pojazdu, kontrola przestrzegania przepisów kodeksu drogowego) plus fotoradary – przejdzie do policji. Natomiast kwestie administracyjne i związane z kontrolami w firmach będą zadaniami innych instytucji. Tylko, czy nie okaże się zaraz, że zlikwidowaliśmy inspekcję, by w jej miejsce powołać jakiś nowy organ?
JZ: Nie będziemy mnożyć bytów administracyjnych ponad potrzebę. Założeniem jest to, żeby jak najwięcej zadań mających związek z szeroko rozumianym bezpieczeństwem na drogach przekazać policji. To nie jest tak, że ktoś z jakiegoś powodu nie lubi ITD. Mam duży szacunek dla inspektorów i pracowników ITD, których bardzo wysoko cenię. W tej strukturze nie są oni w stanie już więcej zrobić. ITD w obecnej formule, nie tylko w moim przekonaniu, wyczerpała swoje możliwości. Zresztą z samej ITD płyną głosy poparcia dla tej zmiany. Chcą jej np. przedstawiciele związków zawodowych reprezentujących załogę.
PSZ: Inspekcja, oprócz funkcji kontrolnej, ma za zadanie regulować rynek poprzez zwalczanie nieuczciwej konkurencji pomiędzy firmami. Jej likwidacja sprawi, że takiego regulatora nie będzie, pomimo że są urzędy regulacyjne dla innych sektorów transportu, jak kolejnictwo czy lotnictwo.
JZ: Pytanie, czy ITD skutecznie pełniło rolę regulatora. Z opinii firm transportowych wynika, że nie do końca. Chcę zwrócić uwagę na inną istotną kwestię. W powszechnym odczuciu obecny system kontroli fotoradarowej nie spełniał dobrze swojej roli. Uważa się, że instalacje te są raczej nastawione na generowanie dochodów do budżetu, zamiast być skutecznym instrumentem zapewnienia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Były one w wielu przypadkach rozstawiane w nieracjonalny sposób.
PSZ: Mówi pan o fotoradarach ITD, czy straży miejskich?
JZ: O urządzeniach ITD. O strażach miejskich i gminnych lepiej w tym kontekście w ogóle nie mówić. Dobrze, że zostały one pozbawione prawa do instalowania fotoradarów.
PSZ: Przecież ich lokalizacja była określana w porozumieniu z policją.
JZ: Niezależnie od tego, czy w niewystarczający sposób brano pod uwagę opinie policji, czy opinie te były powierzchowne, rozlokowanie fotoradarów wzbudza kontrowersje. Gdy policja będzie za nie odpowiadać pod nadzorem MSWiA, będzie można lepiej wykorzystać fotoradary dla wzmocnienia bezpieczeństwa na drogach, a nie do zapewnienia dopływu środków do budżetu.
PSZ: Rozumiem, że czeka nas przegląd lokalizacji istniejących fotoradarów pod kątem tego, czy stoją w miejscach, w których powinny?
JZ: Tak, ale również zostanie sprawdzone, czy w niektórych lokalizacjach, gdzie do 1 stycznia 2016 roku znajdowały się fotoradary Straży Miejskich, nie powinno się ich przywrócić pod zarządem Policji. Mimo to uważam, że przyznanie kiedyś strażom miejskim i gminnym prawa do używania tych urządzeń było nieporozumieniem. Powiem więcej, że nawet jeśli tych fotoradarów będzie tyle, ile jest teraz, to nie będzie powodów do zmartwienia, nawet jeśli dochody do budżetu z mandatów za fotoradary się zmniejszą. Bo mniejsza liczba zarejestrowanych przekroczeń prędkości będzie oznaczała, że jest po prostu bezpieczniej. Naszym celem nie są kary, lecz poprawa bezpieczeństwa. Nie chodzi przecież o represyjność wobec obywateli, ale o to, aby było mniej wypadków drogowych.
PSZ: Czy to oznacza, że nie będzie podwyżek mandatów?
JZ: To zupełnie inna sprawa. Policja pracuje nad projektem zmian w taryfikatorze mandatów. Wstępne propozycje podwyżek znam, ale to jest spojrzenie policji. Ona prawa nie stanowi, lecz je egzekwuje. Kary finansowe za wykroczenia drogowe oczywiście muszą być. Pytanie, czy ich wysokość jest głównym czynnikiem działającym odstraszająco. Kilkaset złotych mandatu dla młodego człowieka z bogatego domu, w sportowym aucie, jest słabą przestrogą. Pod tym względem o wiele skuteczniejsze są punkty karne, które są dla wszystkich jednakowo dotkliwe. Dlatego poprosimy o uzasadnienie każdej propozycji zmian. Jeśli policja zaproponuje np. podwyższenie mandatu za jazdę bez pasów ze 100 do 300 zł, to musimy wiedzieć, czym jest to uzasadnione. Musimy poznać statystyki, opinie ekspertów itd. Na pewno nie będziemy maksymalnie podwyższać kar za wszystkie wykroczenia. Musimy wiedzieć, czy i jak dana kara może wpływać na ewentualne zmniejszenie liczby wykroczeń.
PSZ: W maju ubiegłego roku wprowadzono kontrowersyjne przepisy pozwalające zatrzymywać prawo jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Przepisy zostały niemal od razu zaskarżone do TK. Czy resort zamierza je w jakiś sposób korygować?
JZ: Po roku będzie można pokusić się o pierwsze oceny. Sam jestem ciekawy, jak to się sprawdza. Z dość powszechnych opinii, jakie docierają, można wysnuć wniosek, że to rozwiązanie nie było zbyt fortunne. Nie odpowiem jednak dziś, czy należy je znieść, czy może zmodyfikować. Poczekamy na statystyki, zapoznamy się z opiniami kierowców, policji i ekspertów. Jestem daleki od tego, żeby działać pochopnie, opierając się na fragmentarycznych doświadczeniach.